Koronawirus w Polsce. Wątpliwości wokół sprzętu ochronnego z Chin. Jak jest sprawdzany?
Koronawirus w Polsce sprawił, że rządzący musieli szukać nowych sposobów na sprowadzenie brakującego sprzętu medycznego. Wybór padł na maseczki, gogle i kombinezony z Chin. Pojawiają się wątpliwości, czy odpowiednio chronią one medyków.
14 kwietnia z Chin do Polski przyleciał największy samolot transportowy świata - Antonov 225 "Mrija". Na pokładzie maszyny były środki ochronne dla lekarzy do walki z koronawirusem, przede wszystkim maseczki.
Wcześniej kraje takie jak Czechy Holandia czy Finlandia miały problem z akcesoriami medycznymi sprowadzonymi z Azji. "Newsweek" próbował ustalić, jakie parametry ma sprzęt zakupiony w Chinach. W artykule przywołano słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który stwierdził, że "wstępne badania wskazują, że są one zgodne z naszymi wymaganiami". - Ostateczne potwierdzenie przyjdzie od Głównego Inspektora Sanitarnego - zapowiadał szef polskiego rządu.
Koronawirus w Polsce. Sprzęt z Chin trafił do medyków
"Newsweek" skontaktował się z GIS-em, jednak Jan Bondar, rzecznik Inspektoratu odesłał dziennikarza do Urzędu Rejestracji Produktów Medycznych. Ostatecznie uzyskano odpowiedź od Urzędu, z którego wynika, że "instytucja nie sprawdzała zakupionego sprzętu, a jedynie jego dokumentację".
URPM skierował z kolei do Centralnego Instytutu Ochrony Pracy, która posiada własne laboratorium i zajmuje się sprawdzaniem oraz wydawaniem atestów wyrobom związanym z bezpieczeństwem pracy. Dyrektor CIOP prof. Danuta Koradecka wyjaśniła "Newsweekowi", że "z tak dużej dostawy, na podstawie jednej maseczki, nie można dać gwarancji, że cały ten transport jest w porządku". - Obecnie mamy jednak do czynienia z sytuacją awaryjną i maksimum, co można było zrobić, to sprawdzić zgodność dokumentacji z obowiązującymi normami sprowadzonych z Chin do Polski produktów – zaznaczyła.
Jednocześnie dyrektor podkreśla, że obecnie sytuacja z zaopatrzeniem w sprzęt ochrony osobistej unormowała się na tyle, że można byłoby pobrać próbki do badania. Jest jedno "ale" - sprzęt trafił już do medyków. Pierwsze dostawy sprzętu z Chin, które były sprowadzone przez spółki skarbu państwa i agencje rządowe pojawiły się w Polsce już pod koniec marca.
"Newsweek" powołuje się na słowa Wojciecha Andrusiewicza, rzecznika Ministerstwa Zdrowia, który powiedział, że zakupione chińskie gogle, maseczki, rękawiczki "w pierwszej kolejności zawsze idą do placówek jednoimiennych".
Koronawirus w Polsce. Kulisy przetargu na maseczki ochronne z Agencji Rezerw Materiałowych. Spore kontrowersje
To, gdzie trafiły inne maseczki, sprawdził dziennikarz Wirtualnej Polski. Sylwester Ruszkiewicz przeanalizował sprzedaż 34 996 sztuk masek ochronnych z Agencji Rezerw Materiałowych. Trafiły one do prywatnych i państwowych podmiotów. Urzędnicy bronią się, że sprzęt był już zbyt stary, a koszty przeglądu były zbyt wysokie. Według polityków opozycji, mimo upływającego terminu przydatności, maseczki ochronne można było dostarczyć lekarzom i służbom.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: "Newsweek"