Koronawirus w Polsce. Ponad 400 zgonów, ekspert tłumaczy
Dzienna liczba zgonów z powodu COVID-19 oraz chorób współistniejących ponownie podskoczyła. - To nadal skutek zakażeń na przełomie grudnia i stycznia - ocenia dr Michał Sutkowski. Sytuacja może poprawić się do trzech tygodni.
Resort zdrowia przekazał w środę, że z powodu COVID-19 oraz chorób współistniejących zmarło 421 osób. Jednocześnie potwierdzono zakażenia u 6 802 osób - najwięcej w województwie mazowieckim - 1129, najmniej w świętokrzyskim - 95.
W rozmowie z PAP sytuację epidemiczną ocenił dr Michał Sutkowski. - Ta liczba zakażeń jest mniejsza od jakiegoś czasu, więc już za ok. 2 tygodnie zgonów powinno być wyraźnie mniej. Dalej jednak nie poprawia sytuacji zachowanie ludzi. Wielu leczy się samodzielnie w domach koncentratorami tlenu. To nie do pomyślenia - mówił prezesa Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Ekspert tłumaczył też, dlaczego nie powinno się wyprowadzać prostych wniosków matematycznych z codziennych raportów ministerstwa. - Od zakażenia do śmierci mija 5-6 tygodni. Pacjenci trafiają do szpitali w 2-3 tygodniu choroby. Potem są hospitalizowani 3, 4, a czasami nawet 6 tygodni. Dlatego nie można dziś zestawić tych liczb i powiedzieć, że śmiertelność jest na poziomie sześciu procent. To tak nie działa - przyznał Sutkowski.
Z umiarkowanym optymizmem do najnowszych danych podchodzi minister zdrowia. - Wchodzimy w okres, w którym pandemia w Polsce zaczyna być pod kontrolą. W środę, czyli dzień, w którym mamy najwięcej zachorowań tygodniowo, mamy 6,8 tys. zachorowań - powiedział Adam Niedzielski na antenie Polskiego Radia.