PolskaKoronawirus w Polsce. Lekarze alarmują. "Nie lubię przesady, ale sytuacja jest dramatyczna"

Koronawirus w Polsce. Lekarze alarmują. "Nie lubię przesady, ale sytuacja jest dramatyczna"

Koronawirus w Polsce. Kilka godzin przy telefonie, aby znaleźć szpital, który przyjmie zakażonego pacjenta z dusznościami czy gorączką, organizacja transportu, szukanie miejsca na wymaz. - Zamiast leczyć, zajmujemy się biurokracją. A sytuacja robi się dramatyczna - mówią lekarze POZ, z którymi rozmawia Wirtualna Polska.

Koronawirus w Polsce. Lekarze: "Znalezienie transportu i łóżka dla osoby zakażonej koronawirusem zajmuje nam kilka godzin dziennie"
Koronawirus w Polsce. Lekarze: "Znalezienie transportu i łóżka dla osoby zakażonej koronawirusem zajmuje nam kilka godzin dziennie"

- Do tej pory lekarze POZ (podstawowej opieki zdrowotnej), oprócz wyjątkowych sytuacji, nie kontaktowali się ze szpitalem po zleceniu pacjentowi hospitalizacji. Chory, jeżeli pozwalał na to jego stan zdrowia, zgłaszał się do szpitala sam. Jeżeli nie, to organizowaliśmy mu transport medyczny na ogólnie przyjętych zasadach - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską lekarz rodzinny Krzysztof Kędzior z Krakowa. - Teraz, w przypadku pacjenta zakażonego koronawirusem, lekarz ma obowiązek poinformować go o konieczności udania się do szpitala zakaźnego. Ale na tym się nie kończy. I zaczynają pojawiać się problemy - dodaje.

Koronawiurs w Polsce. Kilka godzin przy telefonie. A w poczekalni pacjenci

Ministerstwo Zdrowia poinformowało we wtorek o 2 236 odnotowanych przypadkach koronawirusa. Najwięcej zakażeń przybyło w województwach: mazowieckim (318), małopolskim (268) i śląskim (218). Przypominamy: rekordowym dniem, jeżeli chodzi o nowe przypadki, była ostatnia sobota. Wtedy odnotowano 2 367 nowych zakażeń w Polsce. Od początku pandemii zakażonych koronawirusem zostało ponad 100 tys. osób.

Lekarze alarmują, że w szpitalach zaczyna brakować łóżek. Ciężka sytuacja jest m.in. na Śląsku, Mazowszu, w Łódzkiem i częściowo na Lubelszczyźnie. Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że z problemami borykają się lekarze POZ, którzy na poszukiwaniu transportu i wolnego łóżka dla zakażonych pacjentów spędzają nawet kilka godzin dziennie. Ten czas - jak podkreślają - jest cenny zarówno dla zdrowia pacjentów, jak i dla pracowników służby zdrowia, którzy muszą radzić sobie z coraz bardziej ekstremalną sytuacją.

- Transport chce wiedzieć wcześniej, że szpital przyjmie chorego. Bo często jeżdżą od szpitala do szpitala i szukają dla niego miejsca. Transportów nie jest dużo, dlatego ważna jest rozsądna organizacja - opowiada Krzysztof Kędzior. - W efekcie próbujemy skontaktować się z oddziałem, ale telefon albo jest zajęty, albo nikt nie odbiera. To trwa godzinami - dodaje.

Tymczasem w kolejce czekają inni pacjenci, nie tylko ci z objawami zakażenia koronawirusem. - Robi się bardzo nieciekawie, powiedziałbym nawet, mimo tego, że nie lubię przesady, że sytuacja staje się dramatyczna - mówi Krzysztof Kędzior.

Koronawirus w Polsce. "Łóżka są, ale personelu nie ma"

O próbie wysłania do szpitala 10 pacjentów zakażonych koronawirusem opowiada nam również Dominik Lewandowski, prezes Młodych Lekarzy Rodzinnych, który opiekuje się jako lekarz rodzinny osobami przebywającymi w Domu Opieki Społecznej w Krakowie.

- Aby chorych przekazać do szpitala, najpierw musiałem zadzwonić do koordynatora wojewódzkiego po wykaz wolnych miejsc szpitalnych, a następnie skontaktować się z oddziałem zakaźnym, żeby potwierdzić możliwość przyjęcia pacjentów. W praktyce jest to niezwykle trudne, czasem wręcz niemożliwe. Przeciążony pracą personel szpitalny często nie odbiera telefonów - mówi Lewandowski.

- Okazało się, że koordynator wojewódzki, z którym rozmawiałem, miał na liście 15 wolnych łóżek w jednym ze szpitali, ale na miejscu był tylko jeden lekarz, który nie byłby w stanie obsłużyć wszystkich chorych. Inny oddział początkowo zgodził się przyjąć chorych, ale ostatecznie się z tej decyzji wycofał i odmówił przyjęcia - opowiada Dominik Lewandowski. - Kiedy znalazłem placówkę dla ośmiu pacjentów, zaczął się problem z transportem. Cały proces zajął mi cztery godziny - podkreśla lekarz.

Koronawirus w Polsce. "Zamiast zajmować się biurokracją, powinniśmy leczyć"

Lekarze, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, twierdzą, że system wysyłania pacjentów do szpitali powinien być zmieniony tak, aby zamiast zajmować się organizowaniem transportu, mogli leczyć.

- Chodzi nie tylko o lekarzy rodzinnych, ale także o osoby pracujące w szpitalach zakaźnych, na które spada całe mnóstwo obowiązków biurokratycznych związanych z koordynowaniem opieki - mówi nam lekarz rodzinny Aleksander Biesiada. - Mam pacjentów onkologicznych, z przewlekłymi chorobami typu astma, z problemami kardiologicznymi. Zadań jest mnóstwo - dodaje.

Jak wyjaśnia, sytuację ułatwiłby koordynator, do którego lekarze mogliby zgłosić pacjenta zakażonego koronawirusem, i dla którego zorganizowany zostałby transport.

- Spędzam półtorej godziny próbując ustalić miejsce, w którym może zostać pobrany wymaz od dziecka. Czy to rola lekarza, aby ustalać takie rzeczy? - pyta Biesiada - Jeżeli będziemy musieli pacjentom organizować przyjęcia do szpitala, a liczba zakażeń będzie rosła, to będziemy mieć coraz mniej czasu na opiekę nad innymi pacjentami - dodaje.

Podobnego zdania jest Dominik Lewandowski: - Ministerstwo Zdrowia powinno odciążyć lekarzy od zbędnych obowiązków administracyjnych. Potrzebujemy dobrej koordynacji i automatyzacji tam, gdzie jest ona możliwa. Jest to niezbędne do efektywnego wykorzystania ograniczonych zasobów, jakimi dysponujemy.

- Jeżeli będzie narastała liczba nowych przypadków, może się zdarzyć, że pacjenci w potrzebie nie otrzymają pomocy. Takie sceny widzieliśmy kilka miesięcy temu m.in. we Włoszech czy Hiszpanii. Tam lekarze musieli wybierać, kogo podłączyć do respiratora. To realne zagrożenie. Tego się boimy - mówi Krzysztof Kędzior.

Ministerstwo Zdrowia: "Monitorujemy sytuację, będziemy reagować"

Ministerstwo Zdrowia informuje nas, że resort i wojewodowie wydali ponad 600 decyzji wskazujących poszczególne oddziały i szpitale do zabezpieczenia miejsc dla pacjentów z COVID-19.

"Od września działa trzystopniowy system zabezpieczenia szpitalnego. W ciągu ostatniego tygodnia przybyło 1,2 tys. łóżek dla pacjentów z podejrzeniem zakażenia lub potwierdzonym zakażeniem i dzięki temu teraz mamy ponad 8 tys. miejsc. W sumie dostępnych jest ponad 11 tys. respiratorów" - pisze do nas Jarosław Rybarczyk z biura komunikacji Ministerstwa Zdrowia.

Wymienia także, że w zeszłym tygodniu liczbę łóżek dla pacjentów zakażonych koronawirusem zwiększono w województwach: małopolskim (335 nowych miejsc), kujawsko-pomorskim (284 nowe miejsca), pomorskim (315 nowych miejsc) i wielkopolskim (80 nowych miejsc). "W przypadku wzrostów hospitalizacji będziemy reagować, zwiększając bazę łóżek dla pacjentów z COVID-19" - zapewnia Rybarczyk.

I dodaje: "Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom lekarzy, wkrótce mają powstać specjalne rozporządzenia, w których zostanie opisany schemat postępowania z pacjentem podejrzanym o zakażenie oraz ze stwierdzonym zakażeniem".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
koronawiruspozlekarze
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (358)