Koronawirus w Polsce. Ile potrwa epidemia? “Nawet kilkanaście miesięcy”
Liczba przypadków zakażenia koronawirusem będzie rosnąć. Wszyscy są tego pewni. Trudno jednak przewidzieć, w jakim tempie. Ale eksperci mówią nam, że epidemia może trwać nawet kilkanaście miesięcy.
22.03.2020 | aktual.: 27.03.2020 16:02
Codziennie Ministerstwo Zdrowia informuje o kolejnych zakażeniach koronawirusem. Za każdym razem liczba ta zwiększa się o kilka, czasami kilkanaście osób. Jednak resort w dalej idących prognozach jest ostrożny.
Łukasz Szumowski mówił o modelach, które pokazują, że za kilka dni liczba zakażeń będzie czterocyfrowa, a za dwa tygodnie może to być nawet dziesięć tysięcy osób. Niemcy taką liczbę przekroczyły już znacznie, tak samo Francja, Hiszpania i Włochy.
Najpierw duże miasta, potem wsie
Doktor Franciszek Rakowski z ICM UW wyjaśnia, że opracowane przez instytut modele pokazują, jak przebiegają epidemie bez interwencji ze strony władz, a tym razem interwencje są daleko idące. - Ale przewiduję, że i tak będzie dość podobnie - mówi nam ekspert.
Czyli pierwsza fala epidemii będzie w miastach, a potem przeniesie się na prowincje. Jak mówi Rakowski, do pewnego stopnia można przebiegiem epidemii sterować. - Albo będzie ona gwałtowna, o bardzo wysokim stopniu zakażenia społeczeństwa, albo będziemy próbowali ją spłaszczyć, czekając na szczepionkę, żeby w ten sposób uodpornić społeczeństwo.
Jak opowiada ekspert, pierwszy scenariusz, jest scenariuszem tragicznym, w którym liczba osób wymagających hospitalizacji znacznie przekracza możliwości systemu opieki zdrowotnej. Dlatego to druga możliwość jest bardziej właściwa.
- Jednak pociąga ona za sobą ogromne koszta ekonomiczne i gospodarcze - zauważa. - Trzeba działać tak, aby wytrzymała gospodarka, ale też trzymać epidemię pod butem. To nie jest łatwe, co widać po włoskim przykładzie.
Do kiedy więc może potrwać epidemia? - Do momentu wprowadzenia szczepionki, czyli od 18 do 20 miesięcy - stwierdza. - Kresem epidemii jest moment, kiedy całe społeczeństwo zostanie uodpornione. To może się stać poprzez przechorowanie, albo poprzez szczepionkę.
Koronawirus? Prognozy na kilka dni do przodu
Maciej Jasiński jest doktorem fizyki. W swoich analizach stara się przewidzieć, jak wzrastać będzie liczba zakażonych. - Ale trudno to przewidzieć, ponieważ liczy się też dynamika sytuacji - podkreśla. - Nie wiadomo, na ile kwarantanna działa, czy kiedy zaczniemy wykonywać więcej testów, to wyniki poszybują w górę.
Tworzy wykresy, w których bazuje na danych resortu zdrowia. Do nich dopasowuje funkcję matematyczną. - To pozwala prognozować na kilka dni do przodu. Dzień, może dwa, jeśli ten wzrost wykładniczy się utrzyma - zaznacza. - Prognozy na za tydzień, albo dwa, to są potencjalne scenariusze, jak to się może potoczyć. To trochę wróżenie z fusów.
Jak zauważa, również szacunki ministerstwa nie wykraczają daleko w przyszłość. Są ostrożne, ogólne, a sam minister Szumowski nie podaje konkretnych liczb. Ministerstwo nie podaje również, przy pomocy jakich modeli prowadzi przewidywania. - Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Prognozy trzeba traktować z dużą ostrożnością - podkreśla.
Tłumaczy, że aktualny trend rozwoju sytuacji, zgodnie z modelem wykładniczym, wskazuje na to, że przekroczenie tysiąca zachorowań może nastąpić około 24 marca, czyli w najbliższy poniedziałek lub wtorek.
Kilkanaście tysięcy zakażonych
Minister zdrowia Łukasz Szumowski w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział, że nie da się przewidzieć, ilu Polaków będzie zmagać się z koronawirusem, ale liczba ta może wzrosnąć do kilkunastu tysięcy. W najbliższych dniach możemy odnotować półtora tysiąca zakażeń.
- Liczymy jednak, że za tydzień, może dwa tygodnie efekt przyniosą nasze działania prewencyjne, jak zamknięcie szkół, przedszkoli czy galerii handlowych i liczba nowych zakażeń wyhamuje. Podkreślam tu słowo "wyhamuje". Nam chodzi teraz o wyhamowanie liczby zachorowań - oświadczył.