Koronawirus. Szwecja. Wiara w "odporność stadną" zawiodła. Rząd wprowadza restrykcje
Szwedzka strategia walki z koronawirusem okazała się porażką. Rząd zdecydował się na pierwsze poważne restrykcje. Główny epidemiolog kraju przyznał, że "nie spodziewał się tak złego rozwoju sytuacji”.
W piątek w Szwecji odnotowano 7240 zakażeń koronawirusem, to największy dobowy przyrost od początku pandemii. Zmarło 66 osób. To jedna z wyższych liczb zgonów od kilku miesięcy.
Wczesną jesienią, gdy Europa już zmagała się z drugą falą koronawirusa, główny epidemiolog kraju Anders Tegnell przekonywał, że duży wzrost zakażeń nie dotknie Szwecji. Z jego analiz wynikało, że mogą wystąpić jedynie lokalne ogniska. Pomóc miała częściowo odporność nabyta przez społeczeństwo wiosną, gdy Szwecja na skutek braku lockdownu została mocniej niż inne kraje dotknięta koronawirusem.
Dziś pytany o nietrafione prognozy Tegnell broni się sytuacją epidemiologiczną na świecie i tłumaczy, że w zasadzie rozstrzyganie, "czy mamy już do czynienia z drugą falą nie ma sensu, a ważniejsza jest walka z koronawirusem”. Ostatecznie twórca szwedzkiej strategii przyznał się, że "nie spodziewał się tak złego rozwoju sytuacji epidemiologicznej w Szwecji”.
Koronawirus. Szwecja. Tegnell wierzył, że ludzie dobrowolnie pozostaną w domach
Wzrastającą liczbę zakażeń koronawirusem miały zahamować zaostrzone rekomendacje dla ludności np. o unikaniu centrów handlowych lub komunikacji miejskiej, wprowadzane od października po kolei w kolejnych regionach. Władze niektórych z nich jak np. Blekinge na południu Szwecji, nie mogąc porozumieć się z Urzędem Zdrowia Publicznego, w którym pracuje Tegnell, ogłaszały je z własnej inicjatywy.
W tym samym czasie kolejne kraje Europy Francja, Hiszpania, Wielka Brytania czy Polska wprowadzały surowe obostrzenia. Tegnell wierzył, że Szwedzi dostosują się do zaleceń urzędów i dobrowolnie pozostaną w domach. Tak się jednak nie stało.
Media informowały o imprezach organizowanych przez młodzież, o zatłoczonych centrach handlowych, o tym, że nikt nie kontroluje w praktyce dobrowolnej kwarantanny. TymczasemTegnell przekonywał, powołując się na anonimowe dane operatora telefonii komórkowej Telia, że ludzie mniej się przemieszczają. Z każdym tygodniem liczba zakażeń rosła jednak dwu lub trzykrotnie, prześcigając rekordowe wskaźniki z wiosny.
Koronawirus. Szwecja. "Największe we współczesnej historii Szwecji naruszenie wolności"
Ogniska koronawirusa znów pojawiły się w domach opieki, gwałtownie rosła liczba zmarłych na COVID-19.
Dopiero gdy, badanie opinii publicznej wskazuje gwałtowny spadek zaufania do socjaldemokratycznego premiera Stefana Loefvena (do 35 proc. ankietowanych w badaniu "Aftonbladet”/Demoskop), władze zaczynają działać. Zamiast zaleceń pojawiają się pierwsze obostrzenia.
Od 24 listopada w Szwecji obowiązywać będzie limit zgromadzeń publicznych do 8 osób pod rygorem kary grzywny lub do dwóch lat więzienia. Inne obostrzenie to zakaz serwowania alkoholu w lokalach gastronomicznych po godz. 22. Decyzje te nazwano od razu "największym we współczesnej historii Szwecji naruszeniem wolności”.
Czy rząd sprzeciwi się również Urzędowi Zdrowia Publicznego i wprowadzi zalecenie zakrywania ust i nosa? Na razie premier stwierdził, że "maseczki nie są zakazane”. Za to do ich wykorzystania przekonuje Królewska Szwedzka Akademia Nauk, instytucja przyznająca nagrody Nobla w naukach ścisłych. W wydanym komunikacie eksperci, powołując się na badania napisali, że zakrywanie ust i nosa jest skutecznym narzędziem w komunikacji publicznej oraz w innych miejscach, gdzie trudno zachować dystans. Wcześniej Szwecję do tego samego nawoływali eksperci WHO.
Maseczkom wciąż sprzeciwia się Tegnell, uważając je za mało skuteczny środek. Uważa, że świadczy o tym szybki rozwój pandemii w krajach, gdzie są one obowiązkowe. Dopytywany o wyniki badań, które udowadniają skuteczność maseczek często dodaje, że "w niektórych sytuacjach mogą być one dodatkowym zabezpieczeniem”, ale jednocześnie nie popiera ich masowego stosowania.
Dotychczas uwielbiany przez wielu Szwedów Tegnell, którego podobiznę niektórzy tatuowali na ciele, częściej staje się antybohaterem. W internecie powstał mem, w którym fenomen jego popularności nazwano "drugim syndromem sztokholmskim”, czyli przejawem sympatii ofiar do swojego oprawcy. Urząd Zdrowia Publicznego wciąż utrzymuje, że mimo wprowadzenia poważniejszych restrykcji, wciąż obowiązuje ta sama strategia, a tylko "zmieniły się jej narzędzia”.
W Szwecji w ciągu ostatnich dwóch tygodni średnia zakażeń koronawirusem wynosi 562 na 100 tys. mieszkańców. Ogólnie potwierdzono ponad 200 tys. przypadków, zmarło ponad 6,3 tys. osób.
Dotychczas w domach opieki doszło do zakażenia 7 645 osób, a na COVID-19 zmarło 2 843 z nich. Wśród seniorów i osób niesamodzielnych korzystających w domu z opieki społecznej liczby te wynoszą odpowiednio 5 619 oraz 1 574.