Koronawirus. Polska na tle Europy wypada blado. Czy złamaliśmy krzywą? "Okaże się w tym tygodniu"

Każdy kraj dąży do tego, aby "złamać krzywą". Czyli sprawić, że liczba aktywnych przypadków koronawirusa zacznie maleć. To udało się w Czechach, Niemczech czy Hiszpanii, ale Polska pod tym kątem wypada blado. Czy będzie lepiej? - Okaże się do końca tego tygodnia - odpowiada profesor Włodzimierz Gut.

Koronawirus. Polska na tle Europy wypada blado. Czy złamaliśmy krzywą? "Okaże się w tym tygodniu"
Źródło zdjęć: © Getty Images
Piotr Barejka

04.05.2020 | aktual.: 04.05.2020 17:23

Europa, w tym Polska, zaczyna znosić kolejne obostrzenia. Możemy iść na zakupy do centrum handlowego, choć nie skorzystamy tam z restauracji. Wynajmiemy też pokój w hotelu, jednak nie wejdziemy na basen ani siłownię. Do pracy wrócą też fizjoterapeuci.

Wracać ma także życie kulturalne. Znów mogą działać biblioteki, muzea i galerie sztuki. Nie oznacza to jednak, że wszędzie placówki kulturalne zostaną otwarte. Z otwarciem bibliotek wstrzyma się Warszawa. Podobnie z otwarciem żłobków i przedszkoli, które mogą działać od środy.

O krok dalej niż Polacy poszli Czesi, którzy niedługo otworzą kina i teatry, pozwolą na organizację imprez sportowych, ale wpuszczą na nie tylko sto osób. Za to w Niemczech kolejni uczniowie wracają do szkół, pracę zaczynają fryzjerzy i muzea. Powoli otwiera się również Hiszpania, gdzie działalność wznowią małe sklepy, a ludzie mogą wyjść z domu w celach rekreacyjnych.

Koronawirus w Polsce. Miał być początek końca epidemii

Jednak Polskę odróżnia od Czech, Hiszpanii, Niemiec czy Austrii fakt, że liczba aktywnych przypadków COVID-19 wciąż u nas rośnie. Choć przez chwilę wydawało się, że jest lepiej. Od środy 29 kwietnia, gdy potwierdzono 422 zakażenia, obserwowaliśmy krótką tendencję spadkową. Zarówno jeśli chodzi o liczbę nowych zakażeń, jak i aktywnych przypadków.

30 kwietnia potwierdzono 300 zakażeń, liczba aktywnych przypadków wzrosła tylko o 6. Natomiast już 1 maja nowych zakażeń potwierdzono 228, a liczba aktywnych przypadków spadła o 34. Był to pierwszy taki dzień podczas całej epidemii. Wówczas pojawiły się optymistyczne głosy, że może to być początek końca epidemii. Profesor Włodzimierz Gut uspokajał jednak, że taka tendencja musiałaby utrzymać się przez tydzień.

Następnego dnia, 2 maja, liczba aktywnych przypadków znów spadła. Dokładnie o 14 przypadków. Jednak liczba potwierdzonych zakażeń wzrosła o 270. Natomiast 3 maja wzrosły obie statystyki. Potwierdzono 318 zakażeń, a liczba aktywnych przypadków zwiększyła się o 120.

Koronawirus w Europie, a koronawirus w Polsce

Tymczasem w Hiszpanii liczba aktywnych przypadków, choć wciąż znacznie wyższa niż w Polsce, spada nieprzerwanie od 23 kwietnia. Wynosiła wtedy ponad 100 tysięcy, a dane z 3 maja pokazują 73 tysiące. W Czechach liczba aktywnych przypadków spada od 13 kwietnia. Czesi mieli wówczas 5397 aktywnych przypadków. Zaś 3 maja liczba ta wynosiła 3946.

W Niemczech szczyt liczby aktywnych przypadków przypadł 6 kwietnia, gdy chorowały prawie 73 tysiące osób. Od tego momentu widać kilka dziennych zwyżek, jednak liczba ta cały czas spadała. Dane z 3 maja pokazują 28 tysięcy aktywnych przypadków. W Austrii 3 kwietnia ponad 9 tysięcy osób chorowało na COVID-19, a 3 maja tylko nieco ponad 1700.

Spłaszczona krzywą obserwujemy we Włoszech i Francji. Włosi najwyższą liczbę aktywnych przypadków odnotowali 19 kwietnia, gdy chorowało 108 257 osób. 3 maja wynosiła on nieco ponad 100 tysięcy. We Francji szczyt przypadł 28 kwietnia, aktywnych przypadków było wówczas ponad 95 tysięcy. 3 maja liczba zmalała do 93 tysięcy.

Jak podobny wykres wygląda w Polsce? 3 kwietnia mieliśmy 3256 aktywnych przypadków. 13 kwietnia już 6202 przypadki. 19 kwietnia prawie 7900. 23 kwietnia 8317. 28 kwietnia prawie 9000. 3 maja 9070.

Koronawirus. Wszyscy chcą "złamać krzywą"

Każdy kraj w walce z epidemią dąży do "złamania krzywej", czyli sytuacji, w której liczba aktywnych przypadków maleje. Kiedy może to się udać w Polsce? - To się okaże do końca tego tygodnia - odpowiada profesor Włodzimierz Gut. - Jeżeli kolejne zwyżki są coraz niżej, to oznacza, że mamy poprawę. Jeżeli są równe przez dłuższy czas, to mamy przełamanie - wyjaśnia.

- Wpływają na to wszystkie zdarzenia, które miały miejsce. Zachowania indywidualne ludzi, różnego rodzaju wydarzenia, rozluźnienia. Mimo że w Bawarii były korespondencyjne wybory, to trochę wpłynęły na statystykę, wybory we Francji również - mówi.

Jak zauważa, niektóre kraje zredukowały liczbę aktywnych przypadków nawet do jednej czwartej. - Na przykład Austria, Szwajcaria i Niemcy też mają wyraźny spadek - przyznaje profesor. - To dla nas optymistyczna wiadomość, bo w momencie, kiedy zrównuje się liczba przypadków na milion, można otworzyć daną granicę - dodaje.

- Najistotniejsze elementy to higiena, trzymanie dystansu, to są elementy, które decydują - podkreśla. - Rezygnacja z restrykcji też źle się kończy, Anglia i Szwecja mają na razie cały czas fazy wzrostowe - dodaje.

Profesor nie wyklucza, że niedługo również w Polsce liczba aktywnych przypadków zacznie wyraźnie maleć. - Jeżeli nie będzie żadnego zdarzenia, które nie spowoduje wzrostu dziennej liczby zakażeń - zastrzega.

Zobacz także
Komentarze (841)