Panie doktorze, to jeszcze jeden aspekt. Widzimy, że chętnych do szczepienia nie brakuje, ale chętnych na niektóre szczepionki
już tak. Ma pan takie doświadczenia?
Oczywiście, oczywiście. Myślę, że wszyscy, którzy się zajmują szczepieniami, a większość lekarzy rodzinnych i nie tylko to
czyni, to mamy takie doświadczenia i ja się bardzo obawiam. Nie
tylko wyboru szczepionek, ale w ogóle przyhamowania procesu szczepień. Chętnych nie brakuje, panie redaktorze, ale
jedna majówka wiosny szczepionkowej nie czyni. I dobrze się stało, że była to promocja
szczepień, szczepionek w ogóle, ale zaszczepienie blisko 60 tysięcy jest
rzeczą ważną w wolne dni i niewątpliwie mającą ten walor pewnego PR-u, co tu
dużo mówić, takiego dobrego, pozytywnego lobbowania na rzecz szczepień jako pewnej
wartości wakcynologii. Natomiast
my szczepimy po 200, 250, 273 to jest rekord dziennych
szczepień - więc nie jest to wynik, który by tutaj bardzo wpływał na całą statystykę.
Ja się obawiam, że zaszczepimy się w 55%, a nie w 85%. I będziemy
mieli z tej pandemii oczywiście dalej problem, będziemy mieli endemię, czyli mniejszy problem niż pandemia,
ale jednak taki problem z dużą stosunkowo liczbą zakażeń, dalej z dużą liczbą,
czy stosunkowo dużą liczbą, zgonów. Czyli nie wypędzimy tego koronawirusa tak, jak byśmy mogli. I elementem tego,
tych obaw jest właśnie obawa o to, że jest w swoisty
ruch wokół szczepionki. Jeżeli pacjentowi ta szczepionka nie odpowiada, dzwoni gdzie indziej,
dostaje tą szczepionkę - powoduje to ogromne zamieszanie.
Ale panie doktorze, widzi pan takie kombinowanie, że
teraz wszyscy chcą szczepionkę jednodawkową, bo raz-dwa się zaszczepię i już mogę myśleć o wakacjach?
Tak, widzę taką tendencję wśród osób młodych właśnie, którzy myślą głównie o wakacjach.
I tutaj rzeczywiście jest tak, że szczepionka jednodawkowa
wśród młodszych grup, bym powiedział, jest tutaj poszukiwana.
Natomiast bardzo dużo jest obaw wobec szczepionki, o której doskonale
wiemy, że te obawy były generowane także medialne w dużym stopniu,
ta szczepionka od początku miała złą prasę - mówię oczywiście oczywiście o szczepionce AstraZeneca, niesłusznie dodajmy od razu, niesłusznie
miała złą prasę. No ale stało się tak, jak się stało. Więc tutaj ten ruch
jest jeszcze nawet bardziej może widoczny, czyli niechęć do szczepienia się szczepionką AstraZeneca niż polowanie
na szczepionkę Johnson and Johnson.
Ale panie doktorze, to jest naprawdę tak, że dzwonią do pana pacjenci, młodzi
pacjenci, mówią wprost: nie no, termin tam na czerwiec, lipiec to już za późno, bo
ja potrzebuję tu i teraz, bo trzeba bilety kupować i rezerwować miejsce?
Nie zawsze mówią o biletach oczywiście. Nie zawsze wprost tego
typu rzeczy formułują, ale wyraźnie jest taka skłonność, wyraźnie jest
taki sposób myślenia. Ja z tym zresztą sposobem myślenia bardzo bym
tutaj też nie chciał polemizować do końca, dlatego bo to ma też walor proszczepienny. Ja bym
zwracał uwagę bardziej na tą grupę niezdecydowanych, których jest niezwykle dużo i którzy stanowią ogromną
przeciwwagę, o których mówiłem - 55% versus 85%. To będzie
ta znacząca grupa. Bo te osoby z tych czy z innych powodów, ale chcą się zaszczepić. Więc ja
tutaj bym zwracał uwagę...
To może, panie doktorze, to może panie doktorze...