Koronawirus. Plecak ucznia waży nawet 9 kg. Przez pandemię trudno go odciążyć

9 kg. Tyle waży plecak uczennicy, córki Aleksandry Samborskiej. - Wcześniej dzieci dzieliły się przynoszeniem podręczników, ale w dobie pandemii każde musi mieć swój komplet, nie wolno niczego sobie pożyczać - mówi WP.

Same książki i zeszyty, które pakuje do plecaka córka pani Aleksandry, ważą ponad 4 kg. Na zdjęciu plecak starszej córki, Michaliny
Same książki i zeszyty, które pakuje do plecaka córka pani Aleksandry, ważą ponad 4 kg. Na zdjęciu plecak starszej córki, Michaliny
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

22.09.2020 10:30

- Od wielu lat mnie ta sprawa gryzie - przyznaje w rozmowie z WP Aleksandra Samborska, mama dwójki uczennic z VII i VIII klasy w Warszawie.

- Dzieci muszą nosić plecaki pełne ciężkich podręczników. Sama książka z języka polskiego to prawie 750 g. Ogółem książki jednego dnia ważą około 3-4 kg. Do tego dodajmy zeszyty, przybory piśmiennicze i chociażby wodę. Plecak córki waży średnio 9 kg - dodaje Aleksandra.

Podręcznik do języka polskiego
Podręcznik do języka polskiego © Archiwum prywatne

Zgodnie z zaleceniami Głównego Inspektoratu Sanitarnego, waga tornistra nie powinna przekraczać 10-15 proc. masy ciała ucznia. Aleksandra mówi, że w przypadku jej córek zostało to przekroczone, bo ważą nieco ponad 50 kg. Co więcej młodsza, Dagmara, kilka dni w tygodniu nosić musi dwa plecaki - uczęszcza do klasy pływackiej, więc drugi spakowany jest na basen.

- W dobie koronawirusa nie możemy nic z tymi ciężkimi plecakami zrobić. Dlaczego? Bo dziecko musi brać ze sobą do szkoły wszystkie podręczniki z każdego przedmiotu danego dnia. Wcześniej dzieci dzieliły się przynoszeniem podręczników, ale w dobie pandemii każde musi mieć swój komplet, nie wolno niczego sobie pożyczać - wyjaśnia kobieta.

Obraz
© Archiwum prywatne

Odciążyć plecak. Są pomysły

Pani Aleksandra podkreśla, że problem dotyczy nie tylko jej córek, bo takie sygnały o przeciążonych tornistrach otrzymuje też od innych znajomych rodziców. Również w mediach społecznościowych ten temat budzi emocje. "To jest skandal" - komentują.

Jedna z matek napisała, że jej córka w III klasie trzyma książki i wszystkie inne przybory w klasie. "Ale syn chodzi do VIII i musi nosić ten przeładowany plecak. Ostatnio, jak go wzięłam, to ledwo go podniosłam. A syn jeszcze teraz po złamamniu nogi chodzi o kulach".

Inna kobieta: "Moja córka także musi nosić wszystko ze sobą. Jej plecak ledwo to wytrzymuje, nie wspomnę już o kręgosłupie".

Aleksandra zwróciła się do dyrekcji szkoły z prośbą o pomoc w odciążeniu plecaków uczniów. - W szkole mają pojawić się szafki, ale moim zdaniem to nie rozwiązuje problemu. Następnego dnia jest na przykład znowu ten sam przedmiot i trzeba się czegoś w domu nauczyć. Jakimś rozwiązaniem byłoby zrobienie przez nauczyciela planu miesięcznego nauczania i kserowanie danych stron książki, które byłyby przez dziecko zabierane do szkoły - rzuca pomysł mama dziewczyn.

- Poza tym – nauczyciel który uczy na lekcji bezpośrednio z książki, to żaden nauczyciel. Książka powinna służyć do przypomnienia i przyswojenia wiedzy w domu - komentuje Aleksandra.

- Córki strasznie się męczą. Jest im ciężko, narzekają, że bolą je plecy. Któregoś dnia zdenerwowałam się i wyjęłam im wszystkie książki z plecaka. Po chwili spakowałyśmy je, bo one obawiają się, że dostaną jakąś negatywną ocenę za brak podręcznika - podsumowuje.

MEN: to złożony problem

Poprosiliśmy Ministerstwo Edukacji Narodowej o zajęcie stanowiska w sprawie. Anna Ostrowska, rzeczniczka prasowa MEN, przyznała, że przeciążone tornistry to temat, który rokrocznie pojawia się w przestrzeni publicznej wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego. "Mamy świadomość, że problem zbyt ciężkich plecaków jest złożony, a jego rozwiązanie musi obejmować swym zasięgiem różnorodne działania przy współpracy z innymi podmiotami" - dodała.

Podkreśliła też, że w celu przeciwdziałania zjawisku zbyt ciężkich plecaków podejmowane są działania o charakterze legislacyjnym, organizacyjnym oraz edukacyjnym.

"Obowiązujące przepisy prawa obligują dyrektora szkoły, aby zapewnił on uczniom w szkole lub placówce miejsce na pozostawienie podręczników i przyborów szkolnych. Organy prowadzące szkoły rozwiązują to w różny sposób, część szkół kupuje uczniom szafki, cześć organizuje miejsce, w którym uczniowie mogą zostawić przybory czy podręczniki. Z badań Głównego Inspektora Sanitarnego wynika, że znacząca większość badanych przez GIS szkół wywiązuje się z obowiązku, który jest na nie nałożony w tym zakresie" - podkreśla Ostrowska.

Ponadto dyrektor szkoły, jak podkreśla rzeczniczka MEN, jest zobowiązany do "ustalenia tygodniowego rozkładu zajęć edukacyjnych z uwzględnieniem zasad ochrony zdrowia i higieny pracy". "Musi być w nim jednocześnie zapewnione równomierne obciążenie zajęciami w poszczególnych dniach tygodnia oraz zróżnicowanie zajęć w każdym dniu" - dodała.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (189)