Powrót do szkoły w czerwonych i żółtych strefach. Zgód na zdalną naukę brak. "Nie wiem, jak sobie poradzimy"

Powrót do szkoły tradycyjnej nawet w "czerwonych strefach" jest coraz bardziej realny. Dyrektorzy proszą sanepid o zdalną naukę, inspektorzy odmawiają. Nauczyciele z tych stref, mimo chęci powrotu do stacjonarnej nauki, mają ogromne obawy. - Jestem przerażona - mówi nam pedagog z Wielunia.

piontkowskiPowrót do szkoły. Na zdjęciu minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski wizytujący szkołę na Podlasiu
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Artur Reszko, Artur Reszko

- Przytłaczająca większość placówek jest gotowa na przyjęcie uczniów - podkreśla jak mantrę na konferencjach prasowych minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

- Absolutnie się z tym nie zgadzam - mówi nam Agnieszka, nauczycielka historii w liceum w Wieluniu. To miasto, które od wielu tygodni znajduje się w "czerwonej strefie".

W szkole, w której pracuje, uczy się ponad 800 uczniów. - Zachowanie odstępu jest niemożliwe. Jak uczniowie w takiej szkole mają unikać skupisk? Ja jestem przerażona - komentuje.

Czerwona strefa. "Wszyscy się pilnują, a do szkoły można?"

- MEN o nas zapomniał. W "czerwonych strefach" szkoły powinny mieć swoje wytyczne. Ministerstwo mogłoby opóźnić w nich powrót do stacjonarnej nauki - ocenia nauczycielka.

A "czerwoną strefę" w Wieluniu czuć, idąc chociażby przez miasto. - Każdy ma maseczkę, ludzie się pilnują. Przychodnie są zamknięte. W komunikacji miejskiej mniej osób. W sklepach ograniczenia. Ogólnie mniej ludzi wychodzi z domów. A setki dzieciaków mogą wpaść jednocześnie do szkoły? Dlaczego? - pyta nauczycielka.

Ma też syna, który chodzi do szkoły podstawowej. - On nie chce tego powrotu, choć tęskni za kolegami. Myślę, że to kwestia tego, że widać u nas ten strach przed wirusem w mieście. On obserwuje, widzi to i taka jest reakcja - wyjaśnia.

- Zawsze musi się coś wydarzyć, żeby zostały podjęte kroki. Tak będzie i teraz. Pojawi się jeden przypadek i wszyscy pójdziemy na kwarantannę. Minister naraża uczniów i nauczycieli na niebezpieczeństwo - podsumowuje nauczycielka.

Powrót do szkoły. Sanepidy odmawiają

Minister na konferencjach prasowych mówił też: "Nauka zdalna lub hybrydowa będzie uzasadniona w powiatach o podwyższonym zagrożeniu epidemiologicznym". Stwierdzić więc można, że takimi powiatami powinny być szczególnie te oznaczone jako żółte lub czerwone.

Powrót do szkoły. "Dwója" dla szefa MEN. Katarzyna Lubnauer: Nie powinien jeździć dudabusem

Dyrektor jednej ze szkół podstawowych w powiecie rybnickim, który był w "czerwonej strefie", a teraz jest w "żółtej", mówi w rozmowie z Wirtualną Polską: - Niezwykle się niepokoję.

- Jako dyrektor szkoły, wysłałem pismo do sanepidu. To było jeszcze wtedy, gdy byliśmy w strefie czerwonej. Spytałem, czy mogę zarządzić w szkole nauczanie hybrydowe lub zdalne - mówi nam dyrektor. Właśnie otrzymał odpowiedź. "Uznanie powiatu za czerwony nie jest czynnikiem decydującym o ograniczaniu nauczania stacjonarnego".

dokument
© Archiwum prywatne

- Ja, szczerze mówiąc, nie wiem, co teraz zrobić - komentuje dalej dyrektor. - Uważam, że nie jesteśmy w stanie spełnić wymogów MEN. Papier przyjmie wszystko, ale rzeczywistość jest zupełnie inna - dodaje.

Ocenia, że w takim razie żaden sanepid przed 1 września takiej zgody nie wyda. - Uważam, że to kompletna bzdura. Jeśli ktoś ustala strefy, to od czegoś one są. A efekt jest taki, że tworzy się fikcję i dyrektorzy na nic wpływu nie mają. Sanepid wszystko blokuje - komentuje.

1 września. Plan jest, "ale co w kolejnych dniach?"

- Powiem coś teraz w imieniu moich nauczycieli i ich rodzin, ale także swoim, bo ja w tej szkole fizycznie cały czas jestem i będę. Jesteśmy otoczeni trzema kopalniami, gdzie wysyp koronawirusa już był i nie wiadomo, co będzie dalej. Zakażenia cały czas w regionie rosną. A w szkole zatrudnionych jest 30 nauczycieli, z czego ponad połowa pracuje w kilku szkołach. Jeśli więc gdziekolwiek buchnie, wszędzie będzie krążyło - stwierdza dyrektor.

Mówi, że na 1 września ma wstępny plan. - Klasy młodsze wejdą sobie do sal, każda z innego skrzydła szkoły, bez kontaktu. Klasy starsze poczekają na ławkach przed szkołą. Później zrobimy dezynfekcję, wietrzenie i się wymienimy. Ale to tylko 1 września - podkreśla.

- Co będzie 2 września? Jak mnie zmuszą do stacjonarnego, młodsi będą się uczyć rano, a starsi po południu. Podzielę szkołę na pół. Lekcje będą do 18. Nie widzę innego rozwiązania - podsumowuje dyrektor.

"Z tyłu głowy strach, ale musimy spróbować"

Urszula, nauczycielka szkoły podstawowej z "czerwonego" powiatu pajęczańskiego, przyznaje: - Z tyłu głowy obawy wciąż są. Choć staram się być optymistką.

- Mam wrażenie, że nasza szkoła jest przygotowana. Klas jest wystarczająco dużo, by dzieci mogły po prostu być cały dzień w jednej klasie. Myślę, że każdy z nas chce już po prostu wrócić do szkoły. Praca zdalna jest trudna dla obu stron, i nauczyciela, i ucznia - tłumaczy nauczycielka.

Wyraża nadzieję: - Jeśli będziemy ostrożni i będziemy trzymać się procedur, to może nie będzie aż tak źle.

Pani Urszula uczy wychowania fizycznego. - Jak najmniej będziemy korzystać z hali, jak najwięcej zajęć będę próbowała prowadzić na powietrzu, gdy tylko pogoda pozwoli. W innych przypadkach będziemy mocno stawiać na dezynfekcję, trzymanie odległości. Zobaczymy.

- Ważne jest dobro dziecka. Nie ma osoby, która w moim otoczeniu nie chciałaby wrócić. Chcą tego i dzieci, i nauczyciele. Będziemy próbować utrzymać stacjonarną naukę jak najdłużej - podsumowuje.

Wybrane dla Ciebie
Wyrwali ludzi ze snu o świcie. Jest reakcja z rządu
Wyrwali ludzi ze snu o świcie. Jest reakcja z rządu
Ukraina sięgnęła po drony z AI. Pomagają w atakach na Rosję
Ukraina sięgnęła po drony z AI. Pomagają w atakach na Rosję
Youtuberzy wtargnęli na uczelnię w Krakowie.
Youtuberzy wtargnęli na uczelnię w Krakowie.
Radny KO oskarżony o znęcanie się nad żoną. Stanowczo zaprzecza
Radny KO oskarżony o znęcanie się nad żoną. Stanowczo zaprzecza
Brutalne morderstwo w Słupsku. Dziadek oskarżonego zabiera głos
Brutalne morderstwo w Słupsku. Dziadek oskarżonego zabiera głos
Niemcy wyszli na ulice po decyzji parlamentu. Nie podoba im się nowe prawo
Niemcy wyszli na ulice po decyzji parlamentu. Nie podoba im się nowe prawo
Skandal w Londynie. Królewskie klejnoty zagrożone
Skandal w Londynie. Królewskie klejnoty zagrożone
To nie było samobójstwo. Prawda szybko wyszła na jaw, ruszył proces
To nie było samobójstwo. Prawda szybko wyszła na jaw, ruszył proces
Orban straszy wojną. "Ostatnie wybory"
Orban straszy wojną. "Ostatnie wybory"
Szwecja tnie wydatki dla innych. Wszystko, by pomóc Ukrainie
Szwecja tnie wydatki dla innych. Wszystko, by pomóc Ukrainie
Nowa strategia USA. Turcja rośnie w siłę
Nowa strategia USA. Turcja rośnie w siłę
Poseł z Finlandii skazany. Zamierza nadal zasiadać w parlamencie
Poseł z Finlandii skazany. Zamierza nadal zasiadać w parlamencie