Koronawirus. Pinkas o "covidocelebrytach"
Główny Inspektor Sanitarny prof. Jarosław Pinkas mówi że nowe restrykcje muszą być wprowadzone szybko, ale nie drastycznie. Apeluje o stosowanie się do zaleceń i dbanie o innych. Wskazuje także główne przyczyny rozprzestrzeniania się zakażeń. Podkreśla, że koronawirus ma w Polsce sprzymierzeńców w postaci "covidocelebrytów".
Jarosław Pinkas odniósł się do obecnej sytuacji epidemicznej w Polsce w programie "Gość Radia Zet".
Koronawirus. Pinkas o rosnących statystykach i nowych restrykcjach
Szef GIS pytany o komentarz do rosnącej lawinowo liczby wykrywanych przypadków koronawirusa w Polsce, stwierdził, że sytuacja, w jakiej obecnie się znaleźliśmy została przewidziana. - Przewidywaliśmy, że do połowy października będą przyrosty - zaznaczył.
Podkreślił również, że z punktu widzenia dostępności sprzętu medycznego i łóżek szpitalnych, sytuacja wciąż jest dobra. Jako przykład podał liczbę pacjentów, którzy oddychają z pomocą respiratora. - Nie brakuje respiratorów. Mamy obecnie ok. 100 respiratorów w użyciu. Do niedawna używanych było ok 80 respiratorów. Przyrost nie jest, więc duży - stwierdził.
Zaznaczył, że nowe restrykcje związane z drugą falą pandemii należy wprowadzać szybko, ale nie drastycznie. - To powinno być wprowadzone w miarę szybko. Każdego dnia analizujemy zapadalność i trend. W epidemiologii najbardziej istotny jest pojawiający się trend - podkreślił. - Jesteśmy do tego przygotowani. Za każdym razem będziemy to konsultować. Trzeba to wprowadzać w sposób niezwykle rozważny, nie drastyczny. Ludzie muszą się do pewnych rzeczy przygotować - dodał.
Pinkas porównał również sytuację w Polsce z innymi krajami europejskimi zwracając uwagę, że nasze statyki są wciąż dużo niższe. Pytany czy nie jest to wynikiem znacznie mniejszej liczby wykonywanych testów odwołał się do polskiej strategii epidemiologicznej. - Każdy ma inną strategię wykonywania testów. My wykonujemy testy u pacjentów objawowych. I możemy pochwalić się bardzo dużą trafnością tych badań - powiedział.
Koronawirus. Co ze szczepionkami na grypę?
Porf. Pinkas mówił również o sytuacji związanej z zamówieniami na szczepionki na grypę. Odpowiadał na zarzuty związane z małą ich dostępnością. - Ta szczepionka będzie systematycznie do Polski przyjeżdżała. Szczepić się warto do stycznia - podkreślił. - Rząd zrobił rzecz nadzwyczajną. Grupy podwyższonego ryzyka będą miały ułatwiony dostęp do szczepionki, która został zamówiona i opłacona - dodał.
Szef GIS zwrócił również uwagę, że kwestia chwilowego, jak ocenił, braku szczepionek związana jest z zasadami wolnego rynku. - Szczepionki dostarczane są przez różne firmy. Rząd nie zajmuje się zakupem szczepionki, to jest wolny rynek. Nie jesteśmy atrakcyjnym rynkiem dla firm produkujących szczepionki. To nie są instytucje charytatywne - powiedział. Przypomniał także, że w ubiegłym roku znaczna część dawek szczepionki na grypę został zmarnowana z uwagi na brak zainteresowania konsumentów. - Szczepionek nie zmarnował rząd. Zmarnowali je wszyscy ci, którzy nie zaszczepili się - ocenił.
Koronawirus. Zagrożeniem są "covidocelebryci"
Pinkas mówił również o tym, co stanowi obecnie największe zagrożenie w kontekście rozprzestrzeniania się epidemii. Stwierdził, że powrót dzieci do szkół nie ma znacznego przełożenia na rosnące statystyki i wyraził nadzieję, że MEN nie ma w planach zamykania szkół. - Mam nadzieje, że takich planów w szkołach nie będzie. Mamy zakażenia w szkołach, ale to nie jest główny powód transmisji rozproszenia. Głównym powodem są różnego rodzaju zgromadzenia, spotkania rodzinne, wydarzenia i wesela - stwierdził.
Szef GIS zwrócił również uwagę na to, że w mediach pojawiają się znane osoby, które negują istnienie koronawirusa i nawołują do niestosowania się do zaleceń. - Mamy z tym ogromny problem. "Covidocelebryci", którzy twierdzą, że nie ma pandemii, nie będą nosić maseczki są dla nas w tej chwili ogromnym zagrożeniem - powiedział.