Mamy wiosnę, panie doktorze, przyroda nam to na każdym kroku pokazuje, my się też czujemy, chcielibyśmy odetchnąć naprawdę na tym
świeżym powietrzu, na tej pięknej łące, czy w tym kwitnącym lesie, pełną piersią, ale maseczka przeszkadza.
Czy już moglibyśmy te pańskim zdaniem maseczki odrzucić, bo przecież minister Adam Niedzielski mówił - 15 maja, pod warunkiem
że ten wskaźnik zakażeń na 100 tysięcy spadnie poniżej 15. On już spadł, on już spadł chyba wczoraj, tak. To
znaczy, że my powinniśmy już w tej chwili z tego zrezygnować?
Powiem tak. Ja już wcześniej sugerowałem gdzieś tam, kiedy już mogliśmy potwierdzić to, że
znajdujemy się na tym ramieniu zstępującym, czyli na tym trendzie spadkowym, jeżeli chodzi o liczbę
nowych potwierdzonych zakażeń, że takie miejsca jak łąki, o których pan redaktor wspomniał,
czy plaże, czy lasy, czyli miejsca publiczne albo świeże powietrze, gdzie nie kontaktujemy
się z innymi ludźmi - tak naprawdę badania wskazują jednoznacznie, że ryzyko zakażenia
się nowym koronawirusem właśnie w takim miejscu, gdzie nie ma ludzi, jest to las, jest to
plaża, jest to łąka i nie kontaktujemy się z innymi osobami jest niezwykle, ekstremalnie
rzadkie. Tak więc tutaj jak najbardziej sugerowałem wcześniej i sugerowałbym dalej, że te maseczki
w lesie, na plaży czy na łące, jeżeli nie skupiamy się z innymi osobami, mogą być jak
najbardziej zdjęte. Oczywiście teraz jest to bezprawne, ale z punktu widzenia czysto lekarskiego, epidemiologicznego
nie widzę wskazania, by w tych miejscach maseczki nosić.
A nie boi się pan trochę, że to powinno działać jak znaki drogowe. No nie po
to jest 50 - policjanci by chcieli, żeby jeździć 50 na godzinę, ale po to, by zamiast 100 jeździć 70. I kiedy
my z tych maseczek zrezygnujemy zupełnie,
to będą dużo bardziej ryzykowne zachowania, na przykład w pomieszczeniach zamkniętych - ludzie będą tam wchodzili bez maseczek, a tego na razie nie chcemy.
Ja mam nadzieję, że Polki i Polacy są na tyle odpowiedzialni. Oczywiście wykluczając te
13-15% denialistów, że pozostała grupa około 85%
populacji Polek i Polaków jest na tyle odpowiedzialnych i rozsądnych, że wiedzą doskonale, kiedy,
gdzie i jak - przecież już ponad rok żyjemy z tym nowym koronawirusem - kiedy, gdzie i jak powinno
się stosować zasady sanitarno-epidemiologiczne, bo to nie tylko o maseczki ochronne chodzi,
bo również o dystans, o częste wietrzenie pomieszczeń czy o unikanie skupisk ludzkich i częste mycie rąk,
ewentualnie ich dezynfekcja. Wydaje się, że te zasady sanitarno-epidemiologiczne dla zdecydowanej
większości społeczeństwa są zrozumiałe i ja mam nadzieję, że luzowanie obostrzeń nie
wpłynie na to, że będziemy łamać przepisy, o których de facto pan redaktor mówi, czyli tam
zdjąłem maseczkę, pójdę sobie do sklepu na literę B czy na literę L i też zajmę maseczkę. Nie, tego nie robimy.
Ja już to widziałem, ja już to widziałem, panie doktorze. No już się mówi o tym, że pandemia odpuszcza, już widziałem takich klientów w sklepie
na literkę B, którzy bez maseczek robili zakupy. Jeszcze dwa tygodnie temu nie, ale dzisiaj już się zdarza.
Ja powiem szczerze, że widziałem takich klientów już nie raz i nawet w trakcie tej fali, czy drugiej fali epidemicznej, czy trzeciej fali epidemicznej.
Ja nazywam tych ludzi denialistami. Czyli są to ludzie, którzy podważają
osiągnięcia nauki, podważają odkrycia, podważają wynalazki. Tych ludzi przekonać się nie
da, ale oni dla funkcjonowania państwa, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, są kompletnie nieistotni.
Najważniejsze, żeby 85% ludzi, którzy znają naukę bądź jej poszukują, żeby stosowali się.
Ufajmy, proszę państwa, nauce, ufajmy naukowcom.