Koronawirus na weselach. Organizatorzy reagują na informacje rządu
Koronawirus cały czas się rozprzestrzenia. Coraz częściej słyszymy o ognisku COVID-19 na weselach. Rząd zapowiada możliwość wprowadzenia dodatkowych obostrzeń. Organizatorzy wesel jednak tłumaczą: "Dopiero podczas tańców pary się krzyżują".
Jednym z ognisk koronawirusa są wesela, które można organizować od czerwca. Ostatnio głośno było o weselu zorganizowanym w dzielnicy Rembertów w Warszawie. Na kwarantannę trafiło ponad 100 osób. Zakażenie koronawirusem potwierdzono u 17 gości weselnych.
Główny Inspektorat Sanitarny już wkrótce wyda rekomendacje dla organizatorów wesel. Jak tłumaczył ostatnio w radiowej "Jedynce" Łukasz Szumowski, resort będzie proponował rejestrację dużych spotkań, wesel po to, by łatwiej przeprowadzić potem dochodzenie epidemiczne. Rozwiązanie ma również uwzględniać zgłaszanie listy gości weselnych.
Wiceminister zdrowia w programie "Tłit" tłumaczył, że imprezy tego typu odpowiadają za ok. 1 proc. nowych przypadków. Janusz Cieszyński uspokajał, że nie ma planów wprowadzenia ograniczeń w organizowaniu wesel. Zastrzegł jednak, że sytuacja może się zmienić w oparciu o najnowsze dane.
Koronawirus. Zagrożenie w tańcu
Na te pomysły reagują organizatorzy wesel. Jeden z nich - Michał Pękacki z domu weselnego Pod Dobrymi Aniołami w Wesołej - w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przekonuje, że może należałoby pomyśleć o zamknięciu parkietów weselnych. Jego zdaniem, "jak ludzie siedzą w bezpiecznym dystansie za stołami, nic im nie grozi". Zagrożenie pojawia się podczas tańca. "Dopiero podczas tańców pary się krzyżują i może dojść do zakażeń, jeśli ludzie są nieodpowiedzialni - tłumaczy.
Małgorzata Kowalczyk, właścicielka "Dworku Białołęka" zwraca uwagę na inną sprawę. "Może nie w Warszawie, ale na obrzeżach czy w małych miejscowościach, zdarza się, że lista listą, a reszta biesiadników wchodzi na lewo" - opowiada.
Właściciel położonego w Ząbkach Domu w Ogrodach uważa, że nie ma możliwości bezpiecznego zorganizowania wesel. "Mogą się zarazić pod kościołem, gdzie wszyscy się ściskają i całują, a potem przenieść wirusa na mój personel" - obawia się.