Koronawirus. Lekarz ostrzega. Zapaść w ochronie zdrowia może nastąpić szybciej, niż myślimy
- W ciągu trzech miesięcy system opieki zdrowotnej może przestać funkcjonować. Będzie tak dużo pacjentów, że nie będziemy w stanie ich położyć w szpitalu czy zaproponować adekwatnego leczenia. Zabraknie też kadry - mówi WP lekarz Bartosz Fiałek. I jest to optymistyczna wizja, bo jak wylicza, do zapaści może dojść znacznie szybciej.
06.10.2020 11:35
- Jeszcze mamy szansę uniknąć tragedii, czyli sytuacji z Włoch czy Hiszpanii, gdzie lekarze musieli decydować, których pacjentów ratować - ocenia lekarz Bartosz Fiałek, specjalista w dziedzinie reumatologii, który od początku epidemii edukuje Polaków o koronawirusie w mediach społecznościowych.
Jego zdaniem scenariusz włoski lub hiszpański jest możliwy. - To realne zagrożenie z uwagi na to, że wchodzimy właśnie w sezon epidemiczny. Paragrypy i wirusy grypy będą wzmocnione nowym koronawirusem. Z tego powodu będziemy mieć do czynienia z dużo większą liczbą infekcji dróg oddechowych niż zazwyczaj w tym samym okresie roku - wyjaśnia.
Koronawirus w Polsce. Czas "wojny"
- Musimy mieć świadomość, że nasz system zdrowotny nie był wydolny już w czasach "pokoju". A teraz, w czasie "wojny", będzie niesprawny jeszcze bardziej - podkreśla lekarz.
W ostatnich dniach obserwujemy znaczny wzrost liczby zakażonych koronawirusem. We wtorek odnotowano 2236 nowych zakażeń. Zmarło 58 osób. - Wraz z tą liczbą maleje liczba wolnych łóżek w szpitalach (przez kilka dni liczba zajętych "covidowych" łóżek szpitalnych wzrosła o 50 proc.) i dostępnych respiratorów (przez kilka dni liczba zajętych respiratorów wzrosła o 100 proc.). To bardzo niepokojące - ocenia dr Fiałek. Według danych ministerstwa z wtorku zajętych mamy już 3719 łóżek i 263 respiratory. To wzrost odpowiednio o 560 zajętych łóżek i 44 respiratorów tylko w ciągu jednego dnia.
Lekarz prognozuje: - Myślę, że w ciągu trzech miesięcy, system opieki zdrowotnej może przestać jakkolwiek funkcjonować. Będzie tak dużo pacjentów, że nie będziemy w stanie ich wszystkich położyć w szpitalu czy zaproponować adekwatnego leczenia, np. respiratoroterapii. Zabraknie też kadry do zaopatrzenia tych wszystkich osób.
Dodaje, że to wizja optymistyczna. Pesymistyczna przewiduje zapaść polskiej ochrony zdrowia w ciągu najbliższego miesiąca. - Dojdzie do tego, jeśli już teraz jako społeczeństwo nie opamiętamy się i nie zaczniemy stosować podstawowych zasad sanitarno-epidemiologicznych - mówi nam lekarz.
Koronawirus. Polska jak Włochy czy Hiszpania?
- Najbardziej boimy się schyłkowej niewydolności systemu, jaka miała miejsce we Włoszech czy Hiszpanii na początku pandemii COVID-19. Tam szpitale z dnia na dzień zostały "zatkane" i to samo może czekać nas - ocenia dr Fiałek.
Podkreśla: - Nie chciałbym znaleźć się w sytuacji, w której przy jednym respiratorze i dwóch pacjentach wymagających leczenia respiratorem będę zmuszony decydować, kogo do niego podłączyć.
- Apeluję: unikajmy zgromadzeń, które nie są konieczne. Nie wychodźmy do knajp, na imprezy czy koncerty. Osobiście uważam, że to jest fundamentalna sprawa. A do tego stosujmy zasadę DDM – dezynfekcja, dystans społeczny oraz noszenie maseczek ochronnych. Dzięki temu ograniczymy rozprzestrzenianie się nowego koronawirusa, zmniejszymy jego "populację" w środowisku. I pomożemy sobie, a także innym - podsumowuje lekarz.
Ministerstwo zdrowia: zdarzają się przypadki, że brakuje miejsc
Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, w poniedziałek powiedział: - Dziś łóżek covidowych jest wystarczająco, ale zdarzą się przypadki - i one się zdarzają - że w którymś szpitalu zabraknie miejsc.
Dodał też: - Przewidujemy dalszy rozwój wypadków i możliwość, że te łóżka będą potrzebne w większej liczbie.
W związku z tym w resorcie powstał sztab kryzysowy, który ma dotyczyć "koordynacji zabezpieczenia medycznego w poszczególnych województwach, a co za tym idzie, możliwego zwiększenia bazy łóżkowej".
Sondaż IBRiS dla WP. Czy Polacy obawiają się jesiennej fali koronawirusa?
63,4 proc. osób obawia się jesiennej fali zakażeń koronawirusem - wynika z najnowszego sondażu IBRiS dla Wirtualnej Polski. 34,4 proc. tych obaw nie ma. Zdaniem lekarza pogotowia Roberta Górskiego wyniki badania są alarmujące.
- Skoro ponad 34 proc. badanych Polaków nie ma obaw przed rozwojem pandemii, to jest to bardzo niepokojące, ponieważ można spodziewać się, że większość z tej grupy nie będzie stosować się do podstawowych zasad, takich jak zachowanie dystansu, noszenie maseczek czy mycie i dezynfekcja rąk - komentuje lekarz w rozmowie z WP.