Jak często na COVID umierają niezaszczepieni? "To nie jest zaskoczenie"
Minister zdrowia przekazał we wtorek najnowsze statystyki, które obrazują, jaki procent liczby zgonów na COVID-19 stanowią osoby zaszczepione i niezaszczepione. - Nie ma innej drogi jak szczepienia - podkreślił w rozmowie z WP dr Michał Sutkowski.
06.07.2021 17:21
Adam Niedzielski przedstawił we wtorek dane, które jednoznacznie pokazują, ile osób spośród odnotowanych od stycznia przypadków śmiertelnych COVID-19 przyjęło wcześniej szczepienie.
Minister odniósł się tym samym do informacji, które kilka dni temu podał dr Anthony Fauci. Główny doradca medyczny Białego Domu poinformował, że 99,2 proc. Amerykanów, którzy zmarli w czerwcu z powodu COVID-19 nie było zaszczepionych na tę chorobę.
- W Polsce mamy identyczny poziom zgonów, co w Stanach Zjednoczonych. Ten parametr wynosi 98,8 proc., co pokazuje, że szczepienie chroni przed zgonem, hospitalizacją, ale również przed zakażeniem - wskazał Adam Niedzielski.
Zobacz także: Rząd ma plan na zalegające szczepionki. Możliwa opłata
Koronawirus. "Udowodnienie skuteczności szczepionek"
O komentarz do tego poprosiliśmy medycznych ekspertów. Prof. Ernest Kuchar, pediatra i specjalista chorób zakaźnych z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego stwierdził w rozmowie z WP, że przedstawione statystyki nie są dla niego żadnym zaskoczeniem.
- Szczepionki dopuszczono do stosowania po tym, gdy przeszły badania kliniczne trzeciej fazy. To już udowodniło ich skuteczność mniej więcej rok temu. Najnowsze ogólne dane statystyczne niewiele więc zmieniają w tej materii - ocenił prof. Kuchar.
Specjalista chorób zakaźnych wskazał jednak, że im więcej twardych dowodów na skuteczność szczepionek, tym lepiej. - Argument emocjonalny ma zawsze dla ogółu większą siłę oddziaływania niż ten naukowy - powiedział prof. Kuchar.
"Dalej będą umierać"
Dr Michał Sutkowski w rozmowie z WP wskazał z kolei, że te statystyki potwierdzają wcześniejsze doniesienia naukowców i są jeszcze większym zapewnieniem słuszności dotychczasowej taktyki walki z pandemią. - Na koronawirusa umierają i będą umierać ci, którzy się nie zaszczepią - ostrzegł prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
- Nie ma innej drogi jak szczepienia, bo to osoby, który nie uzyskały odporności będą największymi ogniskami rozwoju nowych, często jeszcze bardziej śmiertelnych i zakaźnych, nowych wariantów koronawirusa. Tylko tak można z tym skończyć - dodał ekspert.
Naczelny argument przeciw antyszczepionkowcom?
Dane Ministerstwa Zdrowia jednoznacznie obrazują, kto umiera na COVID-19. Dr Michał Sutkowski ocenił jednak, że w żaden sposób ten argument nie przekona antyszczepionkowców. - To nie zamknie im ust. Zawsze przecież można powiedzieć, że wszystko jest kłamstwem, nie podając na to żadnych rzeczowych argumentów - wskazał prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
- Antyszczepionkowość to stan umysłu, który nie podlega racjonalnym przesłankom - dodał Ekspert.
Prof. Ernest Kuchar również stwierdził że tego typu argumenty i tak nie dotrą do przeciwników szczepień. - Jeżeli ktoś upierał się przez kilka miesięcy, że szczepionki są nieskuteczne, albo nawet szkodzą, to zmiana zdania oznaczałaby przyznanie się do błędu. Z tym ludzie mają ogromny problem nie tylko w tej kwestii. Taka jest już ludzka natura, że mało kto ma gotowość przyznać innym rację - zaznaczył specjalista chorób zakaźnych.
- Naukowymi danymi nie przekona się osoby głęboko wierzącej, że ziemia jest płaska. To z góry niewykonalne. Przeciwnicy szczepień bywają równie fanatyczni. Lepiej więc dać sobie z nimi spokój - powiedział lekarz.
Zobacz także: Koronawirus w Polsce. Wariant Delta atakuje
"Wtedy może być już za późno"
Prof. Ernest Kuchar wskazał jednak, że teraz nie chodzi już o antyszczepionkowców, bo oni są niereformowalni i w gruncie rzeczy niezbyt liczni. - Prawdziwie wysoką stawką jest zdrowie i życie osób niezdecydowanych, którzy są zdezorientowani przez sprzeczne ze sobą komunikaty, dlatego zwyczajnie wstrzymują się z decyzją i odkładają szczepienie w czasie - podkreślił ekspert.
Jak wskazał lekarz, "taka postawa jest naturalnym odruchem". - Gdyby ktoś chciał kupić konkretny model auta i usłyszał gdzieś tam nawet niesprawdzoną informację, że jest on nieudany, ma wady fabryczne i się często się psuje, to po prostu wstrzymałby się z transakcją. Problem w tym, że odłożenie w czasie szczepienia jest jednak równoznaczne z jego brakiem, w istocie jest decyzją by się nie szczepić - wskazał prof. Kuchar.
Ostrzegł on jednak, że brak owej decyzji "może być opłakany w skutkach, szczególnie w perspektywie czwartej fali koronawirusa, którą najprawdopodobniej wywoła wyjątkowo zaraźliwy wariant Delta". - Wtedy jednak niestety na szczepienia może być już za późno, ponieważ odporność osiąga się około dwa tygodnie po drugiej dawce, czyli potrzebujemy minimum sześciu tygodni lub dłużej by uzyskać odporność poszczepienną - powiedział ekspert.