Korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz jest wściekły na IPN
Kilka minut po tym, jak IPN poinformował o swojej decyzji w sprawie ambasadora Polski w Niemczech Andrzeja Przyłębskiego, korespondent TVP w tym kraju zamieścił zaskakujący wpis na swoim profilu na Twitterze.
25.08.2017 | aktual.: 25.08.2017 15:14
"Bardzo brzydko postąpił IPN, bardzo. Naprawdę jestem wściekły" - napisał na swoim profilu na Twitterze Cezary Gmyz. Wpis pojawił się dosłownie kilka minut po tym, jak serwisy informacyjne obiegła informacja, że prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Krakowie zdecydował, że nie ma podstaw do skierowania sprawy Przyłębskiego do sądu.
Prokurator tłumaczył swoją decyzję tym, że nie ma wątpliwości co do prawdziwości oświadczenia lustracyjnego ambasadora RP w Niemczech.
Zobacz także: Przyłębska o decyzji IPN w sprawie jej męża: To uczciwy człowiek
"Uznał, że w sprawie niniejszej bezspornie doszło do podpisania zobowiązania do współpracy z SB i przyjęcia przez lustrowanego pseudonimu, jednak nie występują łącznie wskazane powyżej przesłanki przesądzające o współpracy. Przede wszystkim uznał, że brak jest przesłanki materializacji i tajności" - poinformowało Biuro Lustracyjne IPN.
Co miał oznaczać, wobec tych informacji, intrygujący wpis Cezarego Gmyza? Czyżby chodziło o to, że prawicowemu publicyście, korespondentowi TVP w Berlinie nie podobała się decyzja IPN o umorzeniu sprawy?
Godzinę później sprawa się wyjaśniła. "Nie chodzi o umorzenie. Chodzi o to, że IPN poinformował o tym 10 minut przed planowaną w wiadomościach emisją materiału paląc newsa" - napisał w kolejnym poście Gmyz.
Odetchnęliśmy z ulgą. Gmyzowi nie chodziło o decyzję w sprawie ambasadora, o którego teczce pisał jako pierwszy na łamach "Do rzeczy" w maju 2016 roku. Zły był tylko, że TVP nie poinformowała o niej jako pierwsza. Czyżby była jakaś umowa między TVP a IPN, którą Instytut złamał?