Korepetytorka nie musi zwracać pieniędzy za słabszy wynik maturzysty
Pozew mieszkanki Lublina domagającej się
zwrotu pieniędzy zapłaconych nauczycielce, która udzielała
korepetycji jej synowi i - zdaniem matki - nie dość dobrze
przygotowała go do nowej matury z języka polskiego, oddalił lubelski sąd grodzki.
16.12.2005 14:05
Wyrok nie jest prawomocny. Niezadowolona matka zapowiedziała, że zwróci się o jego pisemne uzasadnienie i zastanowi się nad wniesieniem odwołania.
Sąd uznał, że umowa, którą zawarła matka ucznia z korepetytorką zobowiązywała nauczycielkę do starannego działania, ale nie do uzyskania określonego, bardzo dobrego wyniku na egzaminie.
Umowa o udzielenie korepetycji ze swojej istoty nie może przewidywać określonego rezultatu z tego względu, że na wynik egzaminu wpływają także czynniki zewnętrzne, niezależne ani od sposobu przygotowania ani od wiedzy osoby zdającej - powiedziała uzasadniając wyrok sędzia Izabela Groszyk.
Stres często powoduje, że osoby świetnie przygotowane na egzaminie wypadają kiepsko. Jest też element odbioru przez komisje egzaminacyjną - często jest to bardzo subiektywna ocena; na możliwości intelektualne zdającego w danym dniu może się składać szereg różnych czynników, nawet pogoda - uzasadniała sędzia Groszyk.
Dodała, że korepetytorka wywiązała się z umowy, starannie przygotowywała ucznia, a w trakcie korepetycji zarówno matka, nauczycielka, jak i uczeń byli zadowoleni ze współpracy.
Uczeń, który pobierał korepetycje, przebywa obecnie na stypendium w college'u w USA. Ukończył renomowane I Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica w Lublinie. Egzaminy maturalne zdał dobrze. Jedynie z ustnej części egzaminu z języka polskiego wypadł gorzej - otrzymał około połowy możliwych punktów. Właśnie do ustnej prezentacji z języka polskiego, według matki, miały go przygotować korepetycje.
Matka ucznia mówiła przed sądem, że zdecydowała się dać synowi dodatkowe lekcje, ponieważ matura odbywała się według nowych zasad. Zawiodła się na nauczycielce. Podkreślała, że komisja egzaminacyjna na maturze wysoko oceniła sposób wysławiania się ucznia, niezależny - jej zdaniem - od korepetycji, a nisko zawartość merytoryczną wypowiedzi, którą miały przygotować dodatkowe lekcje. Dlatego uznała, że nauczycielka nie wywiązała się z umowy i zażądała zwrotu zapłaconych jej ponad 2 tys. zł.
Nauczycielka, która udzielała korepetycji, polonistka z tytułem doktorskim, ucząca w innym lubelskim liceum uznała żądanie za absurdalne. Przed sądem podkreślała, że nigdy nie gwarantowała matce uzyskania przez jej syna maksymalnej liczby punktów na maturze.
Po ogłoszeniu wyroku matka była zawiedziona. Dołożyłam wszelkich starań, wybrałam dobrego korepetytora. Korepetytorka była zadowolona z pracy syna i coś nie zagrało - powiedziała Urszula C.
Ja się wywiązałam z umowy, regularnie płaciłam, a w moim przekonaniu usługa nie została dobrze wykonana, więc należy mi się zwrot pieniędzy. Zwrócę się o uzasadnienie wyroku na piśmie, bo nie ze wszystkimi sformułowaniami sądu się zgadzam. Potem zastanowię się nad wniesieniem odwołania - dodała.