Korea Południowa tworzy plan fizycznej eliminacji Kim Dzong Una. W przyszłym miesiącu przećwiczy ataki na nuklearną infrastrukturę
• Korea Południowa przygotowuje plan militarnej likwidacji Kim Dzong Una
• Plan powstaje na wypadek agresji ze strony Korei Północnej
• Zostałby wykonany przez specjalnie przeszkolony oddział Południa
• W przyszłym miesiącu Seul przećwiczy z USA ataki na instalacje nuklearne
23.09.2016 | aktual.: 25.09.2016 16:08
O stworzeniu planu potencjalnej eliminacji Kim Dzong Una poinformował minister obrony, Han Min-koo. Jego zdaniem musi powstać specjalny oddział, który zostałby przeszkolony pod kątem wykonania takiego rozkazu. - Staje się jasne, że wróg chce używać pocisków nuklearnych, by to wyhamować, proponujemy koncepcję odwetu na kluczowych obszarach, łącznie z przywództwem Korei Północnej - mówił szef resortu. Dodał także, że jego kraj powinien utrzymywać obecną liczbę żołnierzy na czynnej służbie (ok. 500 tys.), bo tylko liczna armia obroni Południe przed inwazją. Tym samym Han dał do zrozumienia, że niezbędny jest powszechny pobór, bo w przypadku Korei Południowej tak liczna armia jest możliwa do utrzymania tylko w takiej formule.
Plan zniszczenia Pjongjangu
Wypowiedź ministra jest kolejną z serii ostrzeżeń, jakie Seul wystosował pod adresem Pjongjangu po piątej próbie atomowej, jaką 9 września przeprowadził Pjongjang.
Wcześniej do mediów przedostały się informacje, że Południe ma plan całkowitego zniszczenia stolicy Północny, jeśli pojawią się oznaki, że Kim przygotowuje atak nuklearny. "Wszystkie dzielnice Pjongjangu, szczególnie te, w których może ukrywać się północnokoreański przywódca, zostaną całkowicie zniszczone przez pociski balistyczne i pociski burzące, jak tylko Północ wykaże oznaki użycia arsenału nuklearnego" - ujawniło niedługo po ataku źródło wojskowe w Seulu, cytowane przez południowokoreańską agencję Yonhap. "Innymi słowy, stolica Północy ulegnie totalnemu zniszczeniu i zostanie wymazana z mapy" - podsumowało źródło.
Gry wojenne
Za ostrzeżeniami idą także praktyczne przygotowani. W tym tygodniu Korea Południowa zapowiedziała, że w przyszłym miesiącu, wraz z wojskami USA, przeprowadzi ćwiczeniowy atak na instalacje nuklearne. Przećwiczone zostaną także warianty zachowań na wypadek nagłego ataku rakietowego ze strony Kim Dzong Una. Manewry mają odbyć się na Alasce w dniach 3-21 października.
W środę swoje "niezadowolenie" z ostatniego testu nuklearnego Korei Północnej wyraziły Stany Zjednoczone. Waszyngton wysłał nad strefę zdemilitaryzowaną dwa bombowce B-1B w eskorcie myśliwców. Był to pokaz siły i gotowości pomocy Seulowi w razie agresji sąsiada. - Więź między USA a Republiką Korei jest żelazna i siła tego powiązania jest niewzruszona na agresywne zachowania Korei Północnej - mówił w CNN gen. Thomas W. Bergeson, dowódca 7. Armii Lotniczej.
Pjongjang, który swoim testem nuklearnym wywołał ten ciąg zdarzeń, w swoim stylu obarczył winą za całą sytuację Seul i Waszyngton. W oficjalnych komunikatach oskarżył USA o "blefowanie" i "przechwalanie się", a sam przelot uznał za podsycanie nastroju niepewności na półwyspie.