ŚwiatKorea Północna: Kim Dzong Una nie stać na bomby atomowe i rakiety

Korea Północna: Kim Dzong Una nie stać na bomby atomowe i rakiety

Międzynarodowe sankcje pogrążyły gospodarkę Korei Północnej. Seul ocenia, że Pjongjang przeżywa najgorsze załamanie gospodarcze od wielkiego głodu sprzed 20 lat. To może tłumaczyć gotowość Kim Dzong Una do ustępstw.

Korea Północna: Kim Dzong Una nie stać na bomby atomowe i rakiety
Źródło zdjęć: © Reuters / Agencja Forum
Jarosław Kociszewski

20.07.2018 | aktual.: 20.07.2018 12:41

Z raportu banku centralnego Korei Południowej wynika, że międzynarodowe sankcje nałożone na Koreę Północną w celu zatrzymania programu jądrowego i rakietowego przyniosły rezultaty. W ubiegłym roku dochód narodowy komunistycznego państwa skurczył się o ok. 3,5 proc. To najgorszy wynik od 20 lat, czyli od czasów głodu, który pochłonął setki tysięcy, jeśli nie miliony ofiar.

Większa presja wywierana przed USA pod rządami Donalda Trumpa i międzynarodowe sankcje nałożone na Pjongjang w 2016 r. praktycznie sparaliżowały północnokoreański eksport i produkcję przemysłową. Wcześniej głównymi, legalnymi źródłami twardej waluty reżimu Kima była sprzedaż węgla, stali, ryb i tekstyliów. Restrykcje objęły nawet prestiżową i dochodową niszę, którą było stawianie gigantycznych pomników ku czci przewrotów lub przywódców państw afrykańskich. Dodatkowo Korea Północna zarabia sprzedając broń.

Ograniczenia spowodowały, że Pjongjang zmuszony był przemycać towary. W wyniku tego surowce i towary przeładowywane były m.in. na rosyjskie statki na otwartym morzu. O ile tego rodzaju pojedyncze transakcje i operacje można przeprowadzić, to nie są one w stanie utrzymać i tak zrujnowanego i zubożałego kraju.

Według Seulu trudności gospodarcze wyjaśniają, dlaczego Kim Dzong Un zgodził się zatrzymać niezwykle kosztowne programy zbrojeniowe mimo tego, że wcześniej groził USA wojną jądrową i licytował się z Donaldem Trumpem, który ma większy "guzik atomowy". Zbrojenia nuklearne i budowa rakiet balistycznych o coraz dłuższym zasięgu pochłaniały miliardy dolarów stanowiąc niemożliwe do udźwignięcia obciążenie dla kraju.

Wyjście z izolacji jest jedyną szansą na uniknięcie katastrofy sprzed dwóch dekad. Dlatego Kim Dzong Un postanowił wprowadzić "model chiński”, czyli stopniowo otwierać gospodarkę przy zachowaniu pełnej kontroli politycznej. Na takie rozwiązanie godzą się zarówno partnerzy jak i rywale Korei Północnej.

Południe nieporównanie bogatsze od Północy nie jest zainteresowane zjednoczeniem Półwyspu Koreańskiego, które oznaczałoby poważne problemy gospodarcze. Propozycja Kima oznaczająca otwarcie na współpracę w zamian za pokój i zachownaie dwóch państw koreańskich wydaje się rozwiązaniem idelanym. To także doskonała strategia dla Pekinu i Moskwy, czyli tradycyjnych sojuszników Pjongjangu. Zakończenie trwającej 70 lat wojny jest też szansą na międzynarodowy sukces dla Donalda Trumpa.

Raport banku centralnego w Seulu rzuca nowe światło na większą elastyczność Pjongjangu i wyjaśnia, dlaczego Kim Dzong Un najpierw pojechał do Pekinu, a następnie spotkał się z prezydentami Korei Południowej i USA. W ten sposób komunistyczny przywódca katastrofę gospodarczą przekuł w polityczny sukces dając sobie i swojemu krajowe szansę na wyjście z międzynarodowej izolacji.

Naiwnością byłoby jednak przypuszczanie, że nagle Korea Północna przejdzie na "jasną stronę mocy". Amerykański wywiad uważa, że Pjongjang nie przegrał, a jedynie po prostu prowadzi grę. Niemniej obecna sytuacja stwarza szansę na osiągnięcie korzyści przez wszystkie strony. To klasyczne "win-win", czyli sytuacja zapewniające sukces każdemu z graczy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (124)