Kopacze z biedaszybów chcą pracy albo zasiłku
Kopacze z wałbrzyskich biedaszybów domagają się od prezydenta Wałbrzycha i wojewody dolnośląskiego pracy albo zasiłku dla bezrobotnych przez co najmniej dwa lata oraz zwrotu skonfiskowanego mienia, węgla i miału. Społeczny Komitet Obrony "Biedaszyby", który sformułował m.in. te postulaty, chce "natychmiastowych rozmów".
24.02.2004 | aktual.: 24.02.2004 15:14
Prezydent Wałbrzycha Piotr Kruczkowski, zapewniając, że nie "ucieka od rozwiązywania problemów kopaczy", uważa, że postulaty Komitetu - jak praca czy zasiłek dla bezrobotnych na co najmniej dwa lata, czy zwrot skonfiskowanego mienia - są nie tylko nierealne, ale przede wszystkim spełnienie ich musiałoby wiązać się z "koniecznością łamania obowiązującego prawa w Polsce". Władze przypominają również, że nie można oddać kopaczom skonfiskowanego mienia, gdyż zagarnięte przedmioty są dowodami w sprawach karnych prowadzonych przez prokuraturę i sąd.
"Postulaty są kompletnie nierealne i nie można z nimi dyskutować. Tym bardziej że dwa pierwsze, dotyczące zasypywania dołów i rekultywacji terenów, są spóźnione" - wyjaśniła rzeczniczka prezydenta Wałbrzycha Ewa Frąckowiak. Natomiast rzecznik prasowy wojewody dolnośląskiego Paweł Czuma poinformował, że wojewoda ma 14 dni na odpowiedź. "Wojewoda zamierza spotkać się z kopaczami, ale nie potrafię jeszcze powiedzieć, kiedy miałoby to być" - zaznaczył Czuma.
Społeczny Komitet Obrony "Biedaszyby" deklaruje, że kopacze sami będą "zasypywać dziury" oraz zajmą się rekultywacją zdewastowanych terenów. Tymczasem - według Frąckowiak - rekultywacja na terenach gminy Wałbrzych zakończyła się w ubiegłym roku. "Są jeszcze doły, ale na terenach, które nie należą do nas. Nie możemy więc w tej sprawie podejmować decyzji czy działań" - wyjaśniła Frąckowiak. Jej zdaniem pozostałe doły znajdują się na terenach Lasów Państwowych, Agencji Rolnej Skarbu Państwa lub na terenach prywatnych.
Według danych straży miejskiej kopaczy jest ok. 200-300. Kopacze utrzymują natomiast, że jest ich ponad tysiąc. W ubiegłym roku gmina Wałbrzych otrzymała z Ministerstwa Finansów 750 tys. zł na rekultywację biedaszybów. Pieniądze te zostały w całości wykorzystane. Po zakończeniu prac rekultywacyjnych, które wykonywali kopacze, górnicy stracili legalną pracę, więc powrócili do swoich "starych zajęć", czyli nielegalnego wydobywania węgla. Pytani przez PAP kopacze wciąż nie tracą nadziei, że uda im się zalegalizować wydobywanie węgla.
W tym roku w biedaszybach zginął jeden górnik, na którego osunęła się ziemia przy wydobywaniu węgla. W ubiegłym roku w biedaszybach zginęło trzech górników.