Kopacz: nie wierzę w deklaracje prezesa PiS o woli szanowania opozycji
Jarosław Kaczyński chce władzy dla niej samej; nie wierzę w jego słowa o woli pokojowej współpracy z opozycją po wyborach - powiedziała premier Ewa Kopacz. Według niej słowa szefa PiS to "deklaracje, które w kampanii wyborczej składa się zupełnie bezkosztowo".
13.10.2015 | aktual.: 13.10.2015 18:30
Na konferencji prasowej w Szczecinie premier była pytana o słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który zapewnił we wtorek, że jego partia chce stworzyć po wyborach w Sejmie większość parlamentarną i rząd szanujące opozycję oraz dobrze współpracujące z prezydentem. - Czyli, nie wojna, a praca - dodał.
- Trochę się z panem Jarosławem Kaczyńskim znamy. Wiemy, jak z tym szacunkiem jest i to nie tylko wtedy, kiedy są w opozycji, ale też wtedy, kiedy rządzili, wiemy, jak ten szacunek wyglądał - powiedziała Kopacz.
Jak dodała, rząd PO-PSL niekiedy prosił, żeby w słusznych sprawach parlamentarzyści PiS stanęli ponad politycznymi podziałami i poparli dobre rozwiązania. - Ale nie zdarzyło się to. Dla zasady, tylko dlatego, że byli w opozycji, mówili "nie". Zawsze było "nie", bo oni są w opozycji. Zasłaniali się jednym: "to jest święte prawo opozycji" - zaznaczyła szefowa rządu. Według niej PiS właśnie tak rozumie "tę dobrą współpracę z opozycją i dobre działanie na rzecz Polaków".
Premier uważa, że lider PiS "chce władzy za wszelką cenę". - Źle się dzieje i to jest szkodliwe, kiedy władzy chce się dla władzy, a nie, by realizować dobre pomysły dla Polaków - podkreśliła szefowa rządu.
Według niej Polacy dzisiaj słyszą od PiS "tylko i wyłącznie obietnice, których i tak po wyborach PiS - nawet, gdyby wygrało wybory - nie jest w stanie zrealizować, bo budżet został już przyjęty przez Radę Ministrów".
- Nawet, gdyby chcieli nowelizować ten budżet, to w dalszym ciągu ustawowo wisi nad nami reguła wydatkowa. Mimo że Komisja Europejska zniosła z nas procedurę nadmiernego deficytu, ale my sami nałożyliśmy na siebie pewnego rodzaju dyscyplinę po to, aby nie zepsuć tych naprawionych finansów publicznych - mówiła premier.
Jak zaznaczyła, "jeśli PiS chciałoby realizować swoje pomysły - które dzisiaj po złożeniu projektu budżetu nie mają żadnego pokrycia w pieniądzu - to rozwalą tak finanse publiczne, że za chwilę będziemy mieli znowu kryzys".
- Nie wierzę w te obietnice i nie wierzę również w to, że Jarosław Kaczyński chce zrobić cokolwiek innego ponad to, że chce władzy dla władzy. Nie wierzę również w takie przyjazne relacje między opozycją a rządzącymi. Życie trochę uczy i doświadczenie nakazuje zachowanie w pamięci rzeczy, które są zarówno dobre, jak i złe - podkreśliła premier.
Według niej o tym, jak przyjazne jest nastawienie polityków PiS do rządzących, świadczy chociażby ich zachowanie w codziennych relacjach. - Elementarne zasady dobrego wychowania nakazują, że kiedy się kogoś mija na korytarzu, a zna się go kilka lat z pracy w parlamencie, to jest obowiązek przynajmniej kiwnąć głową lub powiedzieć "dzień dobry", lub wejść do tej samej windy, a tego się boją, jakbyśmy byli trędowaci - mówiła Kopacz.
Jak podkreśliła, nie wierzy w to, że politycy PiS "nagle zmienią swoje nastawienie do ludzi z PO, których potrafią nazywać bardzo niesympatycznie". - Nie wierzę w to. Mają taką po prostu naturę i uważają, że najlepsi to tylko ci, którzy są albo w PiS, albo popierają PiS. Cała reszta to dla nich jest inny gatunek Polaków. Nie zmienią swej natury, jestem o tym przekonana - powiedziała premier.
Według niej słowa prezesa PiS "to są tylko deklaracje, które w kampanii wyborczej składa się zupełnie bezkosztowo, bo można obiecać wszystko i możną wmawiać wszystko". "Potem życie to weryfikuje. Niestety. niekiedy jest za późno, kiedy ludzie dochodzą do wniosku, że ktoś ich nabrał" - dodała szefowa rządu.