Kopacz czy Schetyna liderem PO? Politolodzy: możliwa interwencja Tuska
Szybkie wybory na szefa PO byłyby dla premier Ewy Kopacz niekorzystne; wybory przewodniczącego partii w krótkim czasie zwiększają szanse Grzegorza Schetyny - uważają politolodzy. Według nich Kopacz wie, że nastroje powyborcze w partii nie dają jej szansy na utrzymanie przywództwa.
29.10.2015 | aktual.: 11.11.2015 17:17
Kopacz zapowiedziała we wtorek, że dniu pierwszego posiedzenia nowego Sejmu zbierze się Rada Krajowa PO, która ustali kalendarz wyboru nowych władz Platformy wszystkich szczebli, w tym przewodniczącego. Zapowiedziała też, że będzie ubiegać się funkcję szefa PO. W czwartek gotowość kandydowania na szefa PO zadeklarował minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.
Zdaniem politologa z Uniwersytetu Warszawskiego dr. hab. Rafała Chwedoruka wybory na szefa partii w okresie powyborczym byłyby dla Ewy Kopacz "podwójnie niekorzystne".
Z jednej strony, jak mówi ekspert, na emocje działaczy wpływać będzie wyborcza porażka PO, z drugiej, pierwsze tygodnie bycia w opozycji uświadamiać im będą konsekwencje utraty władzy. - Wybory na szefa partii w tym okresie łatwiej byłoby wygrać komuś, kto powie, że gwarantuje zmiany, które spowodują, że Platforma wróci do władzy - ocenił Chwedoruk.
"Czas gra na korzyść Kopacz"
Według niego, opóźnienie wyborów na przewodniczącego PO umożliwiłoby Kopacz "oddziaływanie na struktury, przeprowadzenie pełnowymiarowej kampanii wyborczej i tym samym obniżenie szans kontrkandydatów". Ponadto - jak dodał - Kopacz liczy, że "im później takie wybory się odbędą, tym większa będzie temperatura sporu politycznego w kraju i tym niezręczniej będzie działaczom PO zmienić lidera".
Podobnego zdania jest dr hab. Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, który tłumaczy koncepcję weryfikacji partyjnych struktur od dołu nadzieją Ewy Kopacz na to, że "do wiosny emocje w partii opadną" i uniknie ona tym samym losu "kozła ofiarnego wyborczej klęski".
Jak wskazał Alberski, proponowana przez Kopacz procedura ponownego wyboru władz partyjnych poczynając od kół "potrwa lekko licząc pół roku i będzie stanowiła rozłożoną w czasie bitwę pomiędzy różnymi frakcjami". - Ta frakcja, która będzie górą w wewnętrznych wyborach, przesądzi o tym, kto będzie szefem partii - ocenił ekspert.
Interwencja Tuska?
Jego zdaniem proponowany przez Ewę Kopacz scenariusz "odnowy struktur" może jednak zaszkodzić PO. - Przez pół roku będziemy zajmować się konfliktami wewnątrz Platformy. Z punktu widzenia partii opozycyjnej to nie jest najlepszy wariant - uważa Alberski.
Zdaniem Chwedoruka, przywództwo Kopacz w partii na dłuższą metę i tak jest "nie do utrzymania". Jak dodał, celem jej obecnych propozycji jest przygotowanie "kontrolowanej sukcesji władzy w partii". - To może się nie udać bez bezpośredniej interwencji Donalda Tuska - zaznaczył politolog.
Szans Kopacz na utrzymanie pozycji lidera nie przekreśla Alberski, który zwraca uwagę na to, że premier - oprócz poparcia Tuska - może również liczyć na ludzi, którym przez ostatni rok zapewniła polityczny awans. Po raz kolejny może się też - jego zdaniem - okazać, że w starciu pomiędzy partyjną "spółdzielnią" a zwolennikami Grzegorza Schetyny żadna z sił nie jest w stanie samodzielnie zdominować drugiej i poparcie Kopacz stanowi "języczek u wagi".
Szanse Schetyny
Eksperci zgodzili się, że szybkie wybory na szefa partii zwiększają szanse na zwycięstwo Grzegorza Schetyny. "Zadziała efekt polaryzacji - w decydującym głosowaniu wielu zwykłych działaczy zagłosuje kierując się emocjami związanymi z wynikiem wyborczym i utratą władzy" - przekonywał Chwedoruk.
Przejęcie władzy w partii przez Schetynę oznaczałoby - jego zdaniem - spore zmiany. - Schetyna postawiłby na kartę odmłodzenia partii i zmiany twarzy. Postawiłby też na bardziej konstruktywną opozycyjność. Zdałby sobie sprawę, że aby wygrać kolejne wybory, to tym razem nie PiS, a Platforma musiałaby przesunąć się do centrum. A centrum polskiej polityki jest ulokowane pomiędzy PiS a PO. Platforma Schetyny przyjęłaby więc na polskiej scenie politycznej pozycję pomiędzy PiS-em a stanowczo opozycyjną Nowoczesną Ryszarda Petru - podkreślił ekspert.
Jak dodał, wybory w Platformie mogą więc okazać się walką o to, "czy Platforma będzie wobec PiS odgrywała rolę opozycji totalnej, czy przyjmie bardziej umiarkowane stanowisko i postawi raczej na punktowanie niezrealizowanych obietnic wyborczych niż na ostre konflikty symboliczne".
- Być może wręcz należałoby się spodziewać, że Platforma Schetyny będzie ostentacyjnie demonstrowała od czasu do czasu, że nie jest przeciwko wszystkiemu, co robi rząd PiS - podkreślił Chwedoruk.
"Rządy twardej ręki"
Z kolei zdaniem Alberskiego, ewentualne objęcie przez Schetynę funkcji przewodniczącego PO nie wpłynie na złagodzenie relacji z rządem.
- PO przesunęłaby się do centrum, ale nie po to, żeby być konstruktywną opozycją. Platforma nie ma żadnego interesu w byciu konstruktywną opozycją. Jeśli chce wrócić do gry, PO musi budować twardą alternatywę wobec rządów PiS-u, tak jak robił to Leszek Miller w odniesieniu do AWS-u - zauważył ekspert.
- Jeżeli Platforma nie weźmie na siebie roli głównej siły opozycyjnej, straci wyborców na rzecz Ryszarda Petru - dodał.
W ocenie Alberskiego zwycięstwo Schetyny w wyborach na szefa PO oznaczałoby przede wszystkim poprawę organizacji i konsolidację struktur partyjnych. - Myślę, że Schetyna potrząsnąłby aparatem, zarządzałby twardą ręką i chyba dlatego - przynajmniej część działaczy PO - boi się go jako lidera - zaznaczył.
Inni kandydaci
Politolodzy przewidują, że obok Schetyny i Kopacz do walki o przywództwo mogą stanąć inni politycy Platformy.
Chwedoruk wymienił w tym kontekście obecnego szefa MON Tomasza Siemoniaka, który - jego zdaniem - pozycjonuje się na kandydata partyjnego centrum, zdolnego do osiągnięcia kompromisu ze wszystkimi głównymi stronnictwami w PO.
- Jego słabą stroną jest partyjne zaplecze - dodał Chwedoruk. W razie, gdyby Kopacz "okazała się nie do uratowania" i zrezygnowała z udziału w wyścigu, poparcie szefowej rządu i Donalda Tuska może - jego zdaniem - uzyskać np. Rafał Trzaskowski.
Według Alberskiego prawdopodobnymi kandydatami na szefa partii są także Radosław Sikorski, choć - jak zaznaczył - ciąży na nim "kwestia ośmiorniczek" oraz Rafał Grupiński i Hanna Gronkiewicz-Waltz.