Polacy mówią "nie". Kontrowersyjna moda na plaży
Parawany od lat wpisały się już w krajobraz Bałtyku. Od lat też trwa spór, czy to niepotrzebny wymysł, czy może konieczność z uwagi na specyfikę wietrznej pogody. Sprawdziliśmy, co o tym wszystkim sądzą Polacy.
Wakacje zaczęły się na dobre, pogoda nam sprzyja, więc sezon na parawany czas zacząć. Wyrastają jak grzyby po deszczu, jeden przy drugim już wcześnie rano, by w ciągu dnia pokryć kolorami niemal całe nadmorskie plaże.
Wielu uważa, że nad Bałtykiem to wręcz konieczność ogrodzić się płótnem od wiatru i niesionego piasku, który nieubłaganie zgrzyta między zębami. Nie wszystkim się to jednak podoba.
Z badania przeprowadzonego dla Wirtualnej Polski wynika, że 47 proc. osób korzystało z parawanu na plaży, ale nieco więcej - 53 proc. - w ogóle ich nie używało.
W tej sprawie zadaliśmy dwa pytania - o używanie oraz stosunek do takiej praktyki. 20 proc. osób pozytywnie ocenia zapewnienie sobie miejsca na plaży poprzez rozstawienie parawanu (5 proc. "zdecydowanie pozytywnie" i 15 proc. "raczej"). To zdecydowana większość.
Już 60 proc. jest odmiennego zdania i ocenia takie zachowanie "raczej negatywnie" (24 proc.) i "zdecydowanie negatywnie" (36 proc.). Zdania nie ma około 20 proc.
"Parawaning" jest niebezpieczny?
Niektórzy wskazują, że "parawaning" na plażach jest wręcz niebezpieczny. Wokół tego tematu głośno się zrobiło w zeszłym roku. Na plaży w Stegnie zmarł jeden z plażowiczów. Wówczas jeden z ratowników zwrócił uwagę na fakt, że drogę do potrzebującego pilnie pomocy mężczyzny blokowały gęsto rozstawione na plaży parawany.
- Musieliśmy być wręcz bezczelni, nachalni podjechać pod parawany niektórych osób, wymusić na nich to, by oni zabrali swoje rzeczy - mówił Grzegorz Pegza z Ochotniczej Straży Pożarnej w Jantarze.
Zaapelowano wtedy, by pamiętać o tym, aby zostawić wolny pas o szerokości przynajmniej 5 metrów, biegnący przez środek plaży, którym ratownicy mogą się sprawniej poruszać.