Mówi pan o braku tolerancji w przypadku polityków Lewicy, ale jak nazwać słowa Borysa Budki, który wczoraj w
Rzeszowie nazwał Lewicę "czerwonym ekstremizmem". Powiedział, że zadaniem Platformy jest walka z jednej strony z
brunatnym ekstremizmem, z drugiej z czerwonym ekstremizmem. Czy pan się zgadza z tymi słowami słowami?
Słowa były niepotrzebne. My możemy się spierać, natomiast te najważniejsze spory powinny odbywać się jednak w
gabinecie, wprost
mówiąc sobie, a nie poprzez tego
typu przekazy.
Czyli puściły nerwy szefowi Platformy, panie senatorze?
Tego nie wiem, natomiast bez wątpienia ma powody do tego, aby być zdenerwowanym, to nie ulega wątpliwości. Dlatego ja
jeszcze raz podkreślę - błąd Lewicy jest błędem całej opozycji. I dlatego to jest takie bolesne. Jeżeli
ktoś tego nie rozumie, to uważam, że nie posiada kwalifikacji, predyspozycje do bycia w polityce. Natomiast
uważam, że poświęcenie zbyt wiele czasu w Rzeszowie akurat przywództwu Lewicy
jest niepotrzebne, jest zbędne. Uważam, że trzeba jak najszybciej szukać porozumienia, wrócić
do dialogu i jednak starać się być w tych aktywnościach opozycyjnych jednak konsekwentnym i
działać wspólnotowo, a nie na własny rachunek. Ja wiem i cały czas to podkreślam, że Szymon Hołownia nie jest
naszym przeciwnikiem, Lewica nie jest naszym przeciwnikiem. Przeciwnikiem naszym jest PiS. Natomiast
to są konkurenci. I z tego, że są to konkurenci też coś wynika, ale nie należy nigdy w takich
warunkach przesadzić, bo będzie miało bardzo poważne konsekwencje na przyszłość.
Panie senatorze, proszę mi coś wytłumaczyć, proszę
wytłumaczyć naszym widzom, co się zmieniło między grudniem a obecnym momentem w polskiej polityce, w podejściu Platformy
do Funduszu Odbudowy, bo Borys Budka w wywiadzie dla Michała Kolanko w Rzeczpospolitej w grudniu ubiegłego roku mówił tak: "Zawsze
będziemy wspierać racjonalną dobrą politykę zagraniczną rządu i dziś, gdy słyszę głosy komentatorów, którzy mówią, że to jest szansa, by
zagrać na nosie PiS i doprowadzić do upadku rządu, to burzy się we mnie krew - są granicę politycznego wyrachowania". Tak mówił Borys Budka o Funduszu
Odbudowy. Zupełnie inne stanowisko niż dzisiaj.
Dostrzegam rzeczywiście sporo niekonsekwencji w tych przekazach od grudnia i ma pan rację, przypominając
właśnie tamte słowa. Wydaje mi się, że brakuje nam cały czas konsekwencji, dobrego wyjaśniania stanowiska,
jak i również, co ważne, sprawnego reagowania na zmieniające się okoliczności. No trzeba pamiętać,
że nagle mamy sytuację taką, że rząd rzeczywiście się sypie. Mamy decyzje grupy Zbigniewa
Ziobry, który odmawia wsparcia dla Funduszu Odbudowy. Każda partia opozycyjna,
każda formacja powinna wykorzystać ten pretekst, znakomity pretekst do tego, aby rząd,
krótko mówiąc, starać się odwołać, no takie jest nasze zadanie. Ja uważam, że rzeczywiście to
będą bardzo trudne rządy po PiS-ie, ale
one będą tym trudniejsze, im później to nastąpi. W związku z tym ja bym w tej chwili nie kalkulował. I pomimo
tego, że uważam, że cały czas nie jesteśmy w wystarczającym stopniu przygotowani do tego, aby ten zepsuty
mechanizm naprawić, to jesteśmy lepiej przygotowani do sprawowania władzy niż to czyni PiS w chwili obecnej. I ja
nie podzielam tej opinii, która się pojawiła wśród właśnie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, przywództwa,
że trzeba dociągnąć tą kadencję do końca. Niech się PiS wykrwawi. Nie
podzielam tej opinii, bo uważam,
że to, że PiS się wykrwawia w tym czasie, na swoim rządzeniu, jest mniej ważne od tego, co
się dzieje z Polską, z polską gospodarką, z polskim wymiarem sprawiedliwości, z polską oświatą, tym co dzieje
się na rynku medialnym. Ja uważam, że to jest tak dramatyczne i tak tragiczne, że im szybciej to przetniemy, tym lepiej.