Kontrola willi plus. "Zdziwili się"
Ministerstwo edukacji prowadzi kontrolę w organizacjach, które dostały dofinansowanie na zakup nieruchomości w ramach tzw. programu willa plus. Pod lupę wzięto budzące największe wątpliwości transakcje, a pracownicy MEN zapewniają, że znaczna część pieniędzy wróci do resortu.
03.04.2024 | aktual.: 03.04.2024 13:29
Jak informuje TVN24, resort edukacji wziął pod lupę te organizacje, dla których zasadność dotacji budzi największe wątpliwości. - Widzimy różne nieprawidłowości, braki w dokumentacji. Jakby liczyli, że nikt ich nie będzie sprawdzał, że to tak dalej będzie trwać, a Czarnek pozostanie ministrem. Zdziwili się - powiedział dziennikarzom stacji urzędnik MEN.
Kontrole w siedzibach beneficjentów programu willa plus, pod oficjalną nazwą "Rozwój potencjału infrastrukturalnego podmiotów wspierających system oświaty", prowadzi firma zewnętrzna. Weryfikowane są sprawozdania organizacji, które do końca lutego miały rozliczyć dotacje.
W pierwszej kolejności sprawdzane są te instytucje, które dostały największe dotacje mimo znikomych związków z edukacją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze zwroty trafiły do ministerstwa
Niektórzy beneficjenci oddali część dotacji jeszcze przed rozpoczęciem kontroli. Do resortu edukacji wróciło już 1,5 mln złotych z fundacji Polski Instytut Rozwoju Społecznego i Gospodarczego, 1 mln złotych z Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego oraz 500 tys. z Muzeum Pałac Saski w Kutnie. Ostatnia instytucja za pieniądze od Czarnka kupiła m.in. kopię łoża królewskiego, kostiumy historyczne i tron podróżny.
NIK wykazał również, że muzeum jako instytucja kultury w ogóle nie powinno brać udziału w konkursie.
Kontrola w dziesięciu podmiotach
Kontrolerzy w pierwszej kolejności skupili się przede wszystkim na dziesięciu najbardziej wątpliwych podmiotach, które otrzymały finansowanie. Jak ustalili dziennikarze TVN24 są to m.in. Fundacja "Dumni z Elbląga" (2,18 mln zł dotacji), Fundacja "Polska Wielki Projekt" (5 mln zł), Fundacja pod Damaszkiem (1 mln zł) spod Lublina, Lokalna Organizacja Turystyczna "Inte-gra" (1 mln zł) oraz Ochotnicza Straż Pożarna w Ostrowie Lubelskim (750 tys. zł).
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że są druzgocące - powiedziała o wynikach audytu wiceministra edukacji Joanna Mucha. Podkreśliła też, że jeśli podmioty nie wywiązały się z umowy, MEN będzie zabiegał o zwrot środków.
"Dotacje zostały zabezpieczone hipotekami na nieruchomościach, które kupowały fundacje. Ich przedstawiciele podpisywali też weksle in blanco. Do tego MEN, oprócz żądania zwrotu środków z odsetkami, może sięgnąć po kary umowne, np. "w przypadku stwierdzenia wynajęcia, wydzierżawienia, oddania w użyczenie" nieruchomości" - informuje TVN24.
Źródło: TVN24