Kontrola w "Newsweeku". Inspekcja Pracy wchodzi do RASP
Warszawski Okręgowy Inspektorat Pracy sprawdzi doniesienia o nieprawidłowościach w redakcji tygodnika za rządów Tomasza Lisa. To reakcja na tekst Wirtualnej Polski. Według relacji, do których dotarli dziennikarze WP, w redakcji tygodnika miało dochodzić do nadużyć.
Rzecznik prasowy Głównego Inspektora Pracy Juliusz Głuski-Schimmer poinformował, że w piątek rozpocznie się kontrola w spółce Ringier Axel Springer Polska. Spółka RASP jest właścicielem m.in. tygodnika "Newsweek Polska", miesięcznika "Forbes" czy portalu Onet.
Powodem, jak przekazał rzecznik w rozmowie z PAP, jest rosnąca liczba doniesień medialnych o występowaniu działań mających charakter mobbingu – w tym opis konkretnych zachowań oraz potencjalnych ofiar. W związku z tym Inspekcja zadecydowała o przeprowadzeniu czynności kontrolnych.
Jak nieoficjalnie ustaliła "Rzeczpospolita", kierownictwo "Newsweek Polska" zawiadomienie o planowanej kontroli otrzymało już w środę.
– Państwowa Inspekcja Pracy zdecydowała się na kontrolę po tym, jak w mediach pojawiły się publikacje zawierające opisy konkretnych zachowań, mogących mieć charakter niezgodny ze standardami wynikającymi z prawa pracy i przewidzianą w nim ochroną przed mobbingiem – przekazała w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Główny Inspektor Pracy Katarzyna Łażewska-Hrycko.
Kontrola w "Newsweeku" po doniesieniach Wirtualnej Polski
Redaktor naczelny "Newsweek Polska" Tomasz Lis z tytułem pożegnał się pod koniec maja 2022 roku. Jak ujawniła Wirtualna Polska, w redakcji tygodnika miało dochodzić do nadużyć. Według relacji, do których dotarła WP, Lis miał doprowadzać pracowników do ataków paniki, poniżać, a także stosować wulgarne i seksistowskie odzywki.
"Oszczędzałam siły, zwłaszcza że i tak często po rozmowie z szefem z trudem powstrzymywałam łzy. Albo płakałam. Raz na szczególnie okropnym kolegium miałam atak paniki, ale bałam się prosić o pomoc, więc wyszłam z sali. Zajęła się mną koleżanka z sekretariatu" - czytamy w jednej z relacji pracowników.
Tomasz Lis konsekwentnie zaprzecza wszelkim zarzutom. Jak przekazał w czwartek w rozmowie z press.pl, publicysta rozważa wytoczenie procesu autorowi publikacji Szymonowi Jadczakowi.
– W wypowiedzi na żywo, bez uważnego przeczytania tekstu, mówiłem o ćwierćprawdach i półprawdach. Tu mogę dorzucić też pełne kłamstwa. Decyzję o procesie podejmę z prawnikami – oświadczył Tomasz Lis w rozmowie z press.pl.
– Wszystko, co miałem do powiedzenia, powiedziałem w tekście. Czekam na rozwój sytuacji. Jestem o to spokojny – podkreślił dziennikarz WP Szymon Jadczak.
Źródło: "Rzeczpospolita"/PAP