Molestował nastolatkę w autobusie. Przyznał się do winy
W Rzeszowie zatrzymano 44-latka, który przyznał się do molestowania dziewczynki w miejskim autobusie. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Sprawa dotyczy przestępstwa na tle seksualnym.
Najważniejsze informacje:
- 44-latek przyznał się do molestowania dziewczynki poniżej 15. roku życia w autobusie w Rzeszowie.
- Na podstawie nagrań monitoringu został zatrzymany przez policję.
- Prokuratura apeluje do innych potencjalnych ofiar o zgłaszanie się.
Mocny głos Polski w PE. "Gracie w orkiestrze Putina"
W Rzeszowie doszło do zatrzymania 44-letniego mężczyzny, który usłyszał zarzuty dotyczące molestowania dziewczynki w miejskim autobusie. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, prok. Krzysztof Ciechanowski, do przestępstwa doszło 7 listopada bieżącego roku. Zawiadomienie złożyła matka poszkodowanej.
Jak doszło do zatrzymania podejrzanego?
Śledztwo przeprowadzone przez lokalną policję opierało się na analizie zapisu z kamer monitoringu. Dzięki tym dowodom udało się zidentyfikować i aresztować 44-latka 9 listopada. Mężczyzna przyznał się do zarzutu dotyczącego wykonania innej czynności seksualnej wobec dziewczynki poniżej 15. roku życia.
- Zgromadzony materiał dowodowy wskazuje także, że podejrzany może mieć związek z innymi podobnymi zdarzeniami, o których informowano w lokalnych mediach społecznościowych - przekazał rzecznik prokuratury.
Co grozi oskarżonemu?
Sąd Rejonowy w Rzeszowie, na wniosek prokuratury, zdecydował o tymczasowym areszcie dla podejrzanego na okres trzech miesięcy. Za zarzucane czyny grozi mu od 2 do 15 lat więzienia, jednak ze względu na recydywę, kara może zostać zwiększona nawet do 22,5 lat.
- Prokuratura zwraca się z apelem do wszystkich kobiet, które w ostatnich miesiącach mogły paść ofiarą podobnych zdarzeń, o kontakt z Komisariatem Policji przy ul. Rejtana lub bezpośrednio z Prokuraturą Rejonową dla miasta Rzeszów, celem przekazania informacji istotnych dla toczącego się śledztwa - zaapelował prok. Ciechanowski.
Śledczy na razie nie udzielają szczegółowych informacji, by chronić dobrowolność postępowania oraz prywatność pokrzywdzonej rodziny.