"Kontrahenta sprawdzały określone komórki PZU 'Życie'"
Za sprawdzanie kontrahenta odpowiedzialne były określone komórki w PZU "Życie" - powiedział przed sądem Grzegorz Wieczerzak (były szef PZU "Życie"), wyjaśniając czemu, przed udzieleniem pożyczki jednej z warszawskich spółek, nie sprawdził lub nie zlecił sprawdzenia jej sytuacji finansowej.
09.10.2003 17:15
Proces byłego szefa PZU "Życie" rozpoczął się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia w maju br. Prokuratura zarzuca mu, że działał na szkodę firmy, co spowodowało łączne straty 173,5 mln zł.
Wieczerzak składał obszerne wyjaśnienia w sprawie jednej z warszawskich spółek. PZU "Życie" miało wynajmować pomieszczenia w należącym do niej budynku. Ponieważ były w surowym stanie, PZU "Życie" pożyczyło spółce 4 mln USD na ich wykończenie. Jak wyjaśniał Wieczerzak, było to korzystne. "Gdybyśmy sami wykańczali te pomieszczenia, kosztowałoby nas to drożej, nie moglibyśmy sobie np. odliczyć podatku VAT" - zapewniał sędziów. Dodał, że zabezpieczeniem pożyczki była hipoteka i weksel. Nie potrafił jednak określić, kto podjął decyzję o pożyczce i jej wysokości.
Przyznał, że nie wie, czy przed podpisaniem umowy spółka poinformowała PZU "Życie" o powstaniu wzmiankowanej hipoteki. W umowie nie określono, do jakiej księgi wieczystej miała być wpisana i jakiej nieruchomości dotyczyć. "Można się domyślić, że chodzi o nieruchomość, w której miały być wynajęte pomieszczenia" - przekonywał Wieczerzak sędziów.
Nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy została sprawdzona sytuacja finansowa spółki. "Byłem przekonany, że jest sprawdzona. Nawet gdybym poprosił o przedstawienie mi dokumentu (zawierającego analizę finansową kontrahenta - PAP) z braku czasu nie byłbym go w stanie przeczytać przed podpisaniem umowy" - wyjaśnił. Podkreślił, że do podpisania przekonał go też fakt, że umowę podpisał wcześniej wiceprezes PZU "Życie".
Wieczerzak wyznał, że dopiero w momencie rozpoczęcia postępowania dowiedział się, kto był głównym udziałowcem spółki. "Sądziłem, że właścicielami są (trzy -PAP) osoby, z którymi spotkałem się po podpisaniu umowy" - podkreślił. Wśród nich był m.in. znajomy Wieczerzaka ze studiów podyplomowych. "Zobaczyłem go wtedy po raz pierwszy od zakończenia studiów. Nie wiedziałem, że jest związany ze spółką" - zapewniał.
Zwrócił się ponownie do sądu z wnioskiem, by rozprawy odbywały się w każdy dzień powszedni, a nie jak dotąd dwa, trzy razy w tygodniu. "To już trzydziesta rozprawa, a dotychczas nie zostali jeszcze przesłuchani wszyscy oskarżeni. Jeśli proces nie zostanie przyspieszony, może potrwać 4, 5 lat" - prognozował Wieczerzak.
Według prokuratury, 37-letni Wieczerzak jako prezes PZU Życie, od jesieni 1998 r. do lutego 2001 r., miał udzielać milionowych pożyczek nieznanym spółkom, nieraz powiązanym z nim samym. Ponadto zarzucono mu próbę przywłaszczenia 9,4 mln zł poświadczenie nieprawdy oraz naruszenie przepisów ustawy o działalności ubezpieczeniowej i ustawy o rachunkowości. Za czyny opisane w akcie oskarżenia grozi mu 10 lat więzienia. Razem z nim odpowiada 9 osób.(iza)