Rosja oskarża Ukrainę. "Kijów nie mógł nie wiedzieć"
Dwie osoby zginęły, a jedna została ranna w wyniku incydentu na rosyjskim moście prowadzącym na okupowany Krym - poinformowała w poniedziałek agencja Reutera, powołując się na rosyjskie władze regionalne. Strona rosyjska obwinia Ukrainę i mówi o "ataku terrorystycznym".
Szef krymskiego parlamentu Władimir Konstantinow na swoim kanale Telegram stwierdził, że wydarzenie na moście Krymskim jest "atakiem terrorystycznym" władz ukraińskich.
"Dziś wieczorem reżim terrorystyczny w Kijowie popełnił nowe przestępstwo - zaatakował most Krymski. Kijów nie mógł nie wiedzieć, że część samochodowa przeprawy jest obiektem wyłącznie cywilnym" - czytamy.
Konstantinow dodał, że tor kolejowy na moście nie został uszkodzony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Również szef okupacyjnych władz Krymu Siergiej Aksjonow uznał, że to Ukraina stoi za wydarzeniem na moście. Ogłosił, że 145. filar na moście w Cieśninie Kerczeńskiej zawalił się w wyniku "ataku terrorystycznego", który spowodował całkowite wstrzymanie ruchu samochodowego przez most.
Za atakiem stoi SBU?
Źródła w ukraińskich organach bezpieczeństwa, do których dotarł portal ukraińskiego publicznego nadawcy Suspilne, również przekazują, że poniedziałkowy incydent na rosyjskim moście prowadzącym na okupowany Krym był operacją Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) i Marynarki Wojennej Ukrainy.
- Most został zaatakowany przy pomocy dronów nadwodnych. Dojść do mostu było trudno, ale w końcu udało się to zrobić - oznajmiło źródło.
Tymczasem rzecznik sił morskich Dmytro Płetenczuk powiedział dziennikarzom, że nie ma takich informacji i wezwał, by poczekać na oficjalny komunikat.