PolskaKonkursy na eurokratów: łatwa Unia, trudny test na rozumienie

Konkursy na eurokratów: łatwa Unia, trudny test na rozumienie


Wbrew obawom kandydatów na urzędników UE, którzy przystąpili do konkursów na eurokratów, testy z wiedzy o Unii Europejskiej okazały się wyjątkowo łatwe. Kłopoty sprawiły zdającym zadania sprawdzające rozumienie tekstu. Wielu uczestnikom konkursów po prostu zabrakło czasu na rozwiązanie całego testu.

Konkursy na eurokratów: łatwa Unia, trudny test na rozumienie
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

Konkursy na eurokratów w Polsce odbywają się po raz pierwszy. W czwartek zdawali kandydaci na asystentów-tłumaczy. Europejskie Biuro Selekcji Kadr (EPSO) zaprosiło do egzaminów w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Gdańsku około 1600 osób, które wiosną złożyły aplikacje. Nie wszyscy się stawili - w Warszawie, gdzie zdawać miało 676 osób, sala egzaminacyjna wypełniona była w dwóch trzecich.

Egzaminy odbywają się równolegle we wszystkich państwach przystępujących do UE.

Kandydaci na asystentów-tłumaczy muszą znać dwa języki oficjalne UE. Pisemny egzamin złożony był z czterech części. Najpierw zdający odpowiadali na szczegółowe pytania dotyczące instytucji i polityk UE, następnie sprawdzono ich umiejętność rozumienia i analizy tekstu. Te etapy odbyły się w językach angielskim, francuskim lub niemieckim.

Kolejne części to tłumaczenia na język polski dwóch tekstów (maksymalnie 45 wersów) - pierwszego z języka angielskiego, francuskiego bądź niemieckiego oraz drugiego - z innego wybranego przez kandydata języka jednego z państw UE lub krajów przystępujących. Kandydaci mogli korzystać z tradycyjnych słowników.

Do Brukseli na część ustną konkursu w styczniu zaproszonych zostanie 200 osób, które najlepiej przejdą testy pisemne.

Przed egzaminem wielu uczestników najbardziej obawiało się szczegółowych testów o Unii Europejskiej. Jednak większość z 40 pytań dotyczyła podstawowych problemów z tego zakresu, na przykład, które państwo UE nie weszło do strefy euro; ile będzie języków oficjalnych Unii po przyszłorocznym rozszerzeniu; czego dotyczy program SAPARD.

"Jeżeli ktoś się przygotował, na pewno nie miał problemów z tym testem" - powiedziała jedna z kandydatek na eurokratkę, prawniczka Alicja Gawlik z Wałbrzycha. - "Nie było żadnych podchwytliwych pytań, niektóre były wręcz banalne".

Nieco gorzej wypadło jednak sprawdzenie rozumienia tekstu. Ten test polegał na wyborze stwierdzeń najbardziej adekwatnych do przytoczonych wcześniej tekstów na rozmaite tematy - od rynku pracy w UE do organizmów modyfikowanych genetycznie. Na rozwiązanie kilkunastu zadań kandydaci mieli tylko 45 minut.

Większość kandydatów na unijnych tłumaczy ma wykształcenie filologiczne. Marcin Zalewski z Warszawy ukończył lingwistykę stosowaną. Uważa on, że w Brukseli miałby większe możliwości rozwoju zawodowego. Po studiach w Polsce szukał pracy przez kilka miesięcy; w końcu znalazł zatrudnienie w Ministerstwie Środowiska.

Adama Wiejaka z Piastowa, również lingwistę i studenta prawa, ciągną do Brukseli perspektywy ciekawej pracy. "Każdy lingwista chciałby pracować w miejscu, gdzie jest robota dla tłumaczy" - powiedział. Wie też, że mógłby liczyć na wysokie zarobki.

W piątek do konkursów przystąpią kandydaci na stanowiska sekretarskie, a 11 i 12 grudnia - chętni do pracy w charakterze asystentów administratorów.

Po egzaminach pisemnych i ustnych EPSO utworzy listy rezerwowe. Wiosną przyszłego roku z Polski trafi na nie zaledwie 135 kandydatów na tłumaczy, 460 na stanowiska sekretarskie oraz 305 na eksperckie. Z list tych będą czerpać kadry instytucje europejskie. W ciągu pierwszych pięciu lat sama Komisja Europejska chce zatrudnić 1341 Polaków i 2100 urzędników z pozostałych nowych państw.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)