Konin. "Sytuacja kryzysowa". Policjanci z bronią i armatka wodna przed komendą
Po niedzielnych zajściach przed komendą policji zebrał się sztab kryzysowy. Władze miasta apelują do mieszkańców o powściągnięcie emocji. Tymczasem przed komendą policji zgromadzili się uzbrojeni funkcjonariusze. Stanęła też armatka wodna.
Kilkunastu policjantów, z bronią i tarczami, stanęło w poniedziałek po południu przed gmachem Komendy Miejskiej Policji w Koninie. Pojawiła się też armatka wodna. Do miasta zjeżdżają na sygnale wozy policyjne z funkcjonariuszami z oddziałów prewencji z różnych stron województwa wielkopolskiego.
Rzecznik prasowy konińskiej policji podkomisarz Marcin Jankowski tłumaczy, że w związku z niedzielnymi zajściami, sytuację w mieście traktuje się jako kryzysową.
- Możemy spodziewać się różnych zachowań ze strony mieszkańców - dodał podkom. Jankowski.
Przypomnijmy, że w niedzielę wieczorem pod komendą pojawiło się kilkadziesiąt osób. Obwiniali policję o śmierć 21-letniego Adama C. W stronę policjantów poleciały nie tylko wyzwiska, ale także butelki i kamienie. Funkcjonariusze musieli oddać strzały ostrzegawcze.
Zobacz także: "Policja zabija". Tragedia w Koninie i protest mieszkańców
Trzech policjantów zostało rannych. Zatrzymano siedmiu demonstrantów: trzech dorosłych i czterech nastolatków. U wszystkich stwierdzono alkohol w organizmie.
Do tragicznego zdarzenia, które wywołało zamieszki przed komendą, doszło w czwartek na jednym z osiedli w Koninie. Policjanci podeszli do stojących przy placu zabaw dwóch 15-latków i 21-letniego Adama C. Gdy funkcjonariusze chcieli ich wylegitymować, najstarszy zaczął uciekać. Goniący go policjant miał krzyczeć "stój, policja", jednak mężczyzna nie reagował. Wtedy padł strzał. Mimo reanimacji, rannego nie udało się uratować.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, wstępna ocena śledczych w sprawie śmiertelnie postrzelonego Adama Cz. wykazała, że rana wlotowa była z przodu ciała, a nie od strony pleców.
Początkowo śledztwo w sprawie śmierci Adama C. prowadziła Prokuratura Okręgowa w Koninie. Zostało ono jednak przekazane do Prokuratury Rejonowej w Łodzi. - Decyzję taką podjął prokurator krajowy - poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Koninie, Aleksandra Marańda.