ŚwiatKoniec wojny w dawnym Zairze

Koniec wojny w dawnym Zairze

"Koniec wojny" i pojednanie
narodowe ogłosił przywódca głównego ruchu rebelianckiego
w Demokratycznej Republice Konga (DRK), dawnym Zairze, Azarias
Ruberwa, który będzie wiceprezydentem kraju w okresie przejściowym. Prezydentem DRK pozostaje na dwuletni okres przejściowy, który
zakończy się wyborami, dotychczasowy prezydent Joseph Kabila.

W toku wojny domowej, która rozpoczęła się od wkroczenia jesienią 1998 r. na wschodnie tereny Demokratycznej Republiki Konga popieranych przez Ruandę rebeliantów z Kongijskiego Zgromadzenia na rzecz Demokracji, poniosły śmierć ponad 3 mln ludzi. To liczba zabitych lub pomordowanych w czasie walk oraz zmarłych z głodu, wycieńczenia i chorób.

Przewodniczący rebelianckiego Zgromadzenia, Ruberwa, żegnając się w sobotę z ludnością "rebelianckiej stolicy", miasta Goma, oświadczył, że jego ruch przestaje być z tą chwilą ruchem zbrojnym i staje się "partią polityczną, jak wszystkie inne" oraz włącza się do "dzieła transformacji kraju".

Ruberwa zapewnił, że będzie zabiegał o dopuszczenie do udziału w wyborach wszystkich partii opozycyjnych. Szef rebeliantów zapowiedział, że w najbliższy wtorek pojedzie do stolicy kraju, Kinszasy, aby objąć stanowisko wiceprezydenta.

Wcześniej udali się tam ministrowie i wiceministrowie desygnowani przez ruch Ruberwy do zajęcia miejsc w gabinecie przejściowym, w którym mają działać razem z ministrami reprezentującymi rządzący dotąd DRK Ruch Wyzwolenia Narodowego Josepha Kabili.

W ostatniej chwili doszło do komplikacji w realizacji porozumienia wynegocjowanego przez rząd Kabili z rebeliantami. Komisja ds. wdrażania porozumienia o okresie przejściowym zawiesiła nagle w sobotę swe prace, ponieważ z Gomy nadeszła wiadomość, że Ruberwa specjalnym rozkazem z 10 lipca powołał do życia trzy rebelianckie okręgi wojskowe na terenach wschodniego Konga, kontrolowanych przez jego ruch.

Stało się to wbrew porozumieniu o włączeniu oficerów armii rebelianckiej do sił zbrojnych Demokratycznej Republiki Konga.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)