Trwa ładowanie...
d3myra5
21-08-2015 13:08

Koniec rewolucji islamskiej w Iranie

Porozumienie atomowe zawarte w lipcu między Iranem i międzynarodowymi negocjatorami to oczywisty punkt zwrotny w stosunkach Republiki Islamskiej ze światem zewnętrznym, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. Ale dlaczego pogodzenie się z rewolucją ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego w Iranie zajęło USA o wiele dłużej niż pogodzenie się z rewolucją Mao Zedonga w Chinach?

d3myra5
d3myra5

Oczywiście jednym z wyjaśnień przedłużającego się dwustronnego zamrożenia jest wypaczona dyskusja nad czymś, co George W. Bush niefortunnie nazwał "globalną wojną z terroryzmem", w której Iran, obok Iraku i Korei Północnej, został zaliczony do międzynarodowej "osi zła". W efekcie przedstawiciele USA uważali, że każdy gest w stronę dyplomatycznej normalizacji to niedopuszczalne uleganie reżimowi.

Ale moralistyczna polityka zagraniczna administracji Busha stanowiła tylko wzmocnienie tonu, w jakim Ameryka zwracała się do Iranu od rewolucji islamskiej w 1979 r. I to właśnie historia oraz kierunek tej rewolucji o wiele pełniej i bardziej przekonująco wyjaśniają ostatnie wydarzenia.

Twardogłowi

Zapomnijcie o modelu rewolucji francuskiej - tak zwana reakcja termidoriańska, kiedy umiarkowana frakcja zakończyła rządy terroru Robespierre'a, była wyjątkiem we wzorcach współczesnych rewolucji. Typowy wzorzec w rewolucjach naszych czasów wygląda tak, że po umiarkowanej frakcji do głosu dochodzą twardogłowi. W Związku Radzieckim na przykład to właśnie aparatczycy po II wojnie światowej starali się eksportować rewolucję marksistowsko-leninowską, skazując świat na kilka dekad zimnej wojny.

Podobnie było w Iranie. Po śmierci Chomeiniego w 1989 r. prezydentem został pragmatyczny Ali Akbar Rafsandżani, a po nim reformator Mohammad Chatami. Ale do gry weszli twardogłowi. Kiedy program reform Chatamiego nie przynosił efektów, Mahmud Ahmadineżad, mało znany oficer milicji Basidż, został w 2003 r. wybrany na mera Teheranu (do wyborów poszło zaledwie 12 proc. uprawnionych), a potem w 2005 r. pokonał Rafsandżaniego w wyborach prezydenckich.

d3myra5

Ahmadineżad, fanatyczny wyznawca Chomeiniego, pierwszego imama rewolucji, przypomniał o jej populistycznych korzeniach. Promowanie agresywnej polityki jądrowej było kontynuacją walki Chomeiniego z Ameryką, czyli "Wielkim Szatanem".

Dopiero kiedy irańscy wyborcy mieli dość niekompetencji Ahmadineżada i w 2013 r. wybrali Hasana Rowhaniego, można było powiedzieć, że islamska rewolucja dobiegła końca.

Stracone lata

Czy Ameryka mogła uniknąć straty czasu za rządów Ahmadineżada? Jego poprzednicy mocno starali się, by naprawić stosunki ze Stanami Zjednoczonymi. Zachęcony zwycięstwem amerykańskiej koalicji nad Irakiem (odwiecznym wrogiem Republiki Islamskiej) podczas wojny w Zatoce w 1991 r., Rafsandżani w 1995 r. wysyłał bardzo wyraźne sygnały do USA, że gotów jest przywrócić stosunki dyplomatyczne.

Administracja Clintona zignorowała starania Rafsandżaniego, a w następnym roku Kongres jednogłośnie przyjął ustawę o sankcjach wobec Iranu i Libii.

d3myra5

Bill Clinton i jego doradcy mieli rzecz jasna aż nadto powodów do sceptycyzmu. Rafsandżani przynajmniej po części był zakładnikiem twardogłowej opozycji, która chętnie sabotowała jego inicjatywy w polityce zagranicznej precyzyjnie zaplanowanymi aktami terroryzmu we Francji, Niemczech czy Argentynie. Ale Clinton i jego sekretarz stanu Madeleine Albright wzięli za dobrą monetę propozycję następcy Rafsandżaniego - Chatamiego - złożoną na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w 2000 r., by za pomocą "dialogu cywilizacji" otworzyć "szczelinę w murze nieufności" między Iranem i USA.

Niestety, najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei zmusił swojego prezydenta i ministra spraw zagranicznych, by zrezygnowali z planowanych uścisków ręki z amerykańskim przywódcą i szefem dyplomacji.

Ci, którzy liczyli na poprawę stosunków amerykańsko-irańskich, mieli się wkrótce srogo rozczarować. Najpierw w 2002 r. usłyszeliśmy przemowę Busha o "osi zła". Potem, w lutym 2005 r., kiedy twardogłowy Ahmadineżad miał rozpocząć swoją pierwszą kadencję prezydencką, Bush formalnie odrzucił porozumienie nuklearne, mozolnie negocjowane przez Rowhaniego (wówczas przedstawiciela Chamenei w Najwyższej Radzie Bezpieczeństwa Iranu) i podpisane pod koniec 2004 r. przez Francję, Niemcy i Wielką Brytanię.

d3myra5

Kiedy Iran rozglądał się po horyzoncie strategicznym, oczywiste wydawało się, że USA najechały na Irak, bo Saddam nie miał broni masowego rażenia. Dlatego upór Ahmadineżada przy nuklearnych "prawach" dla Iranu przysporzył mu popularności wśród irańskich mas i w klasie średniej.

Rewolucja się skończyła

Mimo społecznego rozczarowania erą Ahmadineżada ten nastrój jest w Iranie wciąż wyczuwalny. Ale porozumienie jądrowe osiągnięte przed miesiącem to efekt zupełnie innego kontekstu politycznego: prezydent Barack Obama chciał pozostawić po sobie układ z Iranem, a tym razem Rowhani, jako prezydent, mógł negocjować z pełnym wsparciem Chamenei, z którym (w przeciwieństwie do Chatamiego) ściśle współpracował.

Ale są też inne powody sukcesu nuklearnych negocjacji: rewolucja islamska Chomeiniego z 1979 r. wreszcie dobiegła końca - i Chamenei to wie. Musi także wiedzieć, że eksport islamskiej rewolucji z szyickiego Iranu stracił swój urok, bo w sunnickim świecie najpierw zastąpił go globalny dżihad Al-Kaidy, a teraz tak zwane Państwo Islamskie i kalifat Abu Bakra al-Baghdadiego.

d3myra5

Dla Iranu najważniejsza jest już nie ideologia, ale interes narodowy i Realpolitik. To dlatego Iran popiera teraz przeciwników rewolucyjnego islamu: Baszara Al-Asada walczącego z islamistami w Syrii i Huti ścierających się w Jemenie z Al-Kaidą. I dlatego nie tylko podpisał nuklearne porozumienie z "Wielkim Szatanem", ale taktycznie współpracuje z nim w walce z Państwem Islamskim, czyli wspólnym wrogiem. Rewolucja się skończyła, więc współdziałanie w innych obszarach zapewne stanie się równie atrakcyjne.

Saïd Amir Arjomand - założyciel Association for the Study of Persianate Societies, jest profesorem socjologii i dyrektorem w Stony Brook Institute for Global Studies na uniwersytecie stanu Nowy Jork w Stony Brook.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

d3myra5

Zobacz także: Rewolucja w Iranie - największa porażka USA

d3myra5
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3myra5
Więcej tematów

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj