Koniec odrabiania punktów karnych za piracką jazdę?
Posłowie chcą zlikwidować możliwość
zmniejszenia liczby punktów karnych za piracką jazdę na
specjalnych kursach. Obecnie takie szkolenia przeżywają oblężenie -
pisze "Metro".
02.09.2008 | aktual.: 02.09.2008 01:12
Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego nie nadążają z wyznaczaniem kolejnych terminów szkoleń dla kierowców, którzy mają na koncie zbyt dużo punktów karnych. Dzięki kursowi - który kosztuje mniej więcej 250 zł - można ich liczbę zmniejszyć o sześć. Warto, bo po przekroczeniu 24 punktów traci się prawo jazdy.
Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego trzy lata temu szkolił kierowców raz w miesiącu. Dzisiaj co tydzień na sześciogodzinnym wykładzie stawia się 30 kierowców. Rekordy bije Warszawa, która kursy organizuje trzy razy w tygodniu. Warszawski WORD przeszkolił w 2007 r. ponad 2,5 tysiąca osób. W pierwszym półroczu br. już ponad 1,8 tys.
Sześciogodzinne szkolenia robią wrażenie. Grozę budzi film, na którym rozpędzony samochód wypada z drogi na osiedlu i masakruje małe dziecko. Albo zdjęcie ciała kierowcy, który jechał tak szybko, że po wypadku został mu tylko fragment twarzy i jedno oko.
Wybrałam tak drastyczną formę, bo kierowcom brakuje wyobraźni. Ale to nie zawsze pomaga, niektórych widzę po kilka razy. Uważają, że jeżdżą idealnie, a przepisy tylko ograniczają ich wolność - mówi Agata Bronikowska, psycholog z Pracowni Psychologii "Anima", która od dziewięciu lat prowadzi szkolenia w warszawskim WORD.
W poselskim projekcie zapisano m.in., że za przekroczenie prędkości w mieście o ponad 50 km/godz. grozić będzie 1 tys. zł kary. W przypadku, kiedy nie uda się ustalić, kto prowadził, karę zapłaci właściciel. Znikną punkty karne za prędkość (choć pozostaną za pozostałe wykroczenia).
Podobne rozwiązania kilka lat temu wprowadziła Francja - mówi Alvin Gajadhur z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. W trzy lata liczba zabitych na drogach spadła tam prawie o połowę z ok. 7 tys. W Polsce liczba zabitych - ok. 5,5 tys. osób rocznie - utrzymuje się niemal na tym samym poziomie - podaje "Metro".