Koniec obławy na bandytę w Czechach
Czeskiej policji po 32-godzinnym pościgu udało się zatrzymać osiemnastolatka, który w środę nad ranem napadł z bronią w ręku na stację benzynową, a potem w trakcie dramatycznej ucieczki wziął dwóch zakładników, w tym policjanta.
14.08.2003 | aktual.: 14.08.2003 15:55
Akcja policyjna odbyła się pomiędzy Brzeclaviem a Lanżhotem, przy granicy ze Słowacją.
"Zatrzymanie w tak krótkim czasie sprawcy tak poważnego przestępstwa to ogromny sukces" - powiedziała rzeczniczka prasowa policji w Brzeclaviu Julie Vymyslicka. Jej zdaniem, bandyta, zatrzymany w ogromnym polu słoneczników, był poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa publicznego.
Do napadu na stację benzynową w centrum Brzeclavia doszło w środę około 3.00 nad ranem. Uzbrojony młody mężczyzna zmusił sprzedawczynię do wydania utargu: 19 tys. koron (ok. 2 660 zł). Uciekającego rabusia zatrzymał patrol straży miejskiej, jednak mężczyzna grożąc pistoletem sterroryzował strażników i uciekł w stronę dworca kolejowego, gdzie strzelając w drzwi samochodu, usiłował zmusić taksówkarza, aby odwiózł go w bezpieczne miejsce.
Bandyta zatrzymał także jako zakładnika przypadkowego przechodnia, a później, kiedy na miejsce dotarł patrol policji, wymienił go na jednego z policjantów. Rabuś z zatrzymanym funkcjonariuszem wsiadł do policyjnego radiowozu i grożąc zastrzeleniem zakładnika zmusił policję do wstrzymania akcji pościgowej. Ostatecznie zwolnił policjanta, porzucił radiowóz i uciekł.
Policjanci odkryli, że bandyta w towarzystwie innego mężczyzny odjechał białą taksówką z podmiejskiego kempingu. Rozbite auto odnaleziono wieczorem w zachodnich Czechach.
Obława policji była zakrojona na niebywale szeroką skalę. W historii Czech nie zdarzyło się bowiem, aby zakładnikiem bandyty był policjant. Pracownicy wydziału kryminalnego policji w Brzeclaviu twierdzą, że ich kolega został zakładnikiem dobrowolnie, aby zastąpić sterroryzowanego przechodnia i uzyskać maksimum informacji o sprawcy.
Za napad z bronią w ręku i uprowadzenie dwóch osób 18-latkowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.