Koniec dramatu pasażerów porwanego autobusu
Bezkrwawo zakończył się dramat pasażerów uprowadzonego tego dnia w Niemczech autobusu, gdy policja dokonała szturmu na pojazd i pojmała porywacza - poinformował jej rzecznik Walter Wollott.
Wcześniej inne źródła policyjne podały, że porywacz sam oddał się w ręce policji.
Podczas akcji nikt nie ucierpiał. Wolność odzyskało dziewięcioro pasażerów, którzy znajdowali się w autobusie. Wcześniej porywacz uwolnił kilka z przetrzymywanych osób.
Dramat rozpoczął się w piątek rano w Bremie (północno-zachodnie Niemcy). Według podanego przez policję opisu wydarzeń, około 25-letni mężczyzna o południowym wyglądzie zawładnął autobusem około godziny 9.40, grożąc kierowcy bronią palną. Polecił mu jednocześnie jechać dalej.
Z Bremy autobus pojechał najpierw autostradą w kierunku Hanoweru, potem ominął to miasto i zmierzał autostradą A2 w kierunku Hildesheim. W trakcie jazdy autostradą autobusowi cały czas towarzyszyła kolumna kilkudziesięciu radiowozów policyjnych i karetek pogotowia.
Podczas postoju niedaleko Hildesheim porywacz zwolnił najpierw cztery osoby, a potem dwie następne. Jeden z uwolnionych cierpiał na problemy z krążeniem.
Motywy działania porywacza pozostają niewyjaśnione.
To drugie w ciągu dwóch tygodni porwanie autobusu w Niemczech. 11 kwietnia policja przejęła autobus porwany przez osobnika, który wcześniej dokonał zbrojnej kradzieży w berlińskim banku. Przestępca został postrzelony w ramię, jego dwóm zakładnikom nic się nie stało. (an)