Koniec bezwstydu turystów. Hiszpanie idą na wojnę z Niemcami i Brytyjczykami
Hiszpańskie wyspy, w szczególności Majorka czy Ibiza, od lat kojarzą się z beztroskimi imprezami, hałasem i używkami. Właściciele barów, restauracji i dyskotek zrzeszonych w organizacji Abone postanowili wypowiedzieć wojnę pozbawionym zasad przyjezdnym.
03.04.2022 12:31
Życie nocne w Hiszpanii to temat rzeka. Turyści przylatujący na hiszpańskie wyspy bezgranicznie oddają się beztrosce i braku zasad. Właściciele lokali rozrywkowych na Majorce zjednoczyli się w maju 2021 roku, tworząc organizację Abone, która ma na celu stanie na straży kodeksu etycznego i zasad zdrowego rozsądku.
Wszystko po to, by przyjezdni czuli się na wyspie komfortowo i bezpiecznie. Oczywiście, życie nocne na Majorce jest jednym z jej największych atutów, jednak zachowania turystów muszą się mieścić w granicach rozsądku.
Koniec beztroskiego szaleństwa? Majorka wypowiada wojnę turystom
Członkowie organizacji Abone podjęli więc odważną decyzję o wprowadzeniu ograniczeń dla przyjezdnych. Czy to oznacza koniec beztroskiego życia na Majorce? Mieszkańcy wyspy mają dość klientów, którzy przylatują tylko po to, by upijać się do nieprzytomności, zażywać narkotyki i tworzyć własne, szalone historie życia.
Zobacz także
Zdaniem właścicieli hoteli, restauracji czy dyskotek, napływ szalonych i pozbawionych zasad osób odstrasza turystów, którzy na Majorce chcieliby odpocząć np. z dziećmi. Imprezowicze pod wpływem środków odurzających niejednokrotnie wszczynają bójki, są głośni i niebezpieczni. - Kilka dni w takich warunkach może oznaczać ciekawą życiową przygodę i pewnie większość przyjezdnych tak to traktuje. Na dłuższą metę ciężko jest to jednak wytrzymać - powiedział w rozmowie z WP Wiadomości Gabriel Rodrigo, który urodził się na Fuerteventurze, ale od kilku lat mieszka na Balearach.
- Ja się przyzwyczaiłem, zresztą, jestem wysokim, mocnym facetem, więc nie boje się dostać w głowę. Ale turyści biznesowi, którzy szukają spokoju, na pewno go tutaj nie znajdą. Dla wyspy oznacza to ogromne straty finansowe - dodaje Gabriel.
Zmęczony? Na Majorce nie odpoczniesz
Co czeka na Majorce przeciętnego przyjezdnego, który chce odpocząć od stresu, hałasu i pracy? - Przede wszystkim nieprzespane noce. W hotelach w większych miejscowościach nie da się wypocząć. Ściany są cienkie, więc wszystko słychać. Imprezowicze krzyczą i śpiewają całą noc. A gdy wracają do pokojów, budzą cały hotel odbijając się od ścian korytarza - tłumaczy Gabriel Rodrigo.
Turystów mają dość nawet sami mieszkańcy. Lokalne władze podjęły już kroki w celu zmniejszenia ruchu turystycznego na wyspie. Działanie ma na celu m.in ochronę środowiska naturalnego. Wiadomo, że w najbliższych latach liczba licencji noclegowych na Balearach ma się zmniejszyć z ponad 600 tys. do niewiele ponad 120 tys. Nowa ustawa jest bezwzględna dla nielegalnego wynajmu. Użyczenie turystom miejsca noclegowego bez ważnej licencji będzie oznaczało karę nawet 40 tys. euro.
Koniec z brakiem zasad
Posiadacze biznesów zrzeszeni w organizacji Abone wypowiadają wojnę turystom. Podpisano porozumienie, na mocy którego w życie wejdą znaczące zmiany. Zgodnie z wytycznymi, osoby bez butów, górnych części ubrania lub w stroju niemieszczącym się w ogólnie przyjętych normach nie będą wpuszczone do wnętrz lokali.
Goście nie będą mogli wnosić ze sobą megafonów i głośników, a osoby będące pod wpływem alkoholu i narkotyków nie przekroczą progu barów czy dyskotek. Oczywiście chodzi o osoby w stanie upojenia, nie gości po jednym drinku. Do klubów nie będą także wpuszczane osoby, które mają na ciele tatuaże o treściach rasistowskich lub nazistowskich.
Baleary pełne Niemców. Będzie niemieckojęzyczna kampania
Co roku Majorkę odwiedza ok. 15 mln turystów, z czego największą liczbę stanowią Niemcy. To właśnie oni, wraz z Brytyjczykami, są zdecydowanie największą imprezową grupą przyjezdnych. Mają oni nawet swój specjalny portal informacyjny "Mallorca Zeitung". Najbardziej znanym i jednocześnie niebezpiecznym miejscem jest odcinek plaży S'Arenal niedaleko stolicy wyspy - Palmy de Mallorca. Nazywany jest on "Ballermannem". To właśnie tam odbywają się suto zakrapiane alkoholem imprezy, które niejednokrotnie kończą się źle.
To właśnie z powodu niesfornych Niemców, wkrótce ma ruszyć kampania informacyjna w języku niemieckim, w której udział mają wziąć znani niemieccy celebryci. O zmianach zasad imprezowania na Majorce mają informować także plakaty i media społecznościowe.
Mieszkańcy Majorki mają nadzieje, że ograniczenie ruchu turystycznego oraz wprowadzenie ograniczeń zmniejszy liczbę gości Balearów, windując jednocześnie w górę ceny wypoczynku na wyspach. Oznaczałoby to powrót do normalnego życia bez istotnych strat finansowych.