Kongresmen-pedofil i polityczne skutki skandalu
Sprawa byłego republikańskiego kongresmana
Marka Foleya, który podał się do dymisji po ujawnieniu jego e-maili z seksualnymi aluzjami do nastoletnich posłańców w
Kongresie, była ostatnio głównym tematem komentarzy, zwracających
uwagę na polityczne skutki skandalu.
06.10.2006 | aktual.: 06.10.2006 19:26
Republikańskie kierownictwo Izby Reprezentantów wiedziało od dawna o pedofilskich skłonnościach Foleya, ale trzymało sprawę pod kloszem. Nawet konserwatywny dziennik "Washington Times" wezwał do rezygnacji republikańskiego przewodniczącego Izby, Dennisa Hasterta, który dowiedział się o e-mailach wiele miesięcy temu, ale nie podjął żadnych działań.
Hastert - trzecia osoba w amerykańskiej hierarchii władzy - oświadczył, że przyjmuje na siebie część odpowiedzialności, ale nie ustąpi ze stanowiska. Wcześniej poparcie dla niego wyraził prezydent George Bush i wielu Republikanów w Kongresie.
Kierownictwo partii uznało, że dymisja przewodniczącego na miesiąc przed wyborami zostałaby odebrana przez opinię publiczną jako przyznanie się do winy, co Demokraci wykorzystaliby w kampanii jako swoje zwycięstwo.
Sprawę Foleya - który, jak się okazało, wysyłał swoje e-maile do co najmniej trzech nieletnich gońców od 2003 roku - bada FBI, a także Komisja ds. Etyki Izby Reprezentantów. Ta ostatnia koncentruje się jednak na tym, jak Kongres podszedł do informacji o pedofilskich skłonnościach kongresmana.
Sądząc z audycji radiowych i programów telewizyjnych, skandal wywołał ogromne oburzenie w społeczeństwie. W telefonach ludzie domagają się wyciagnięcia surowych konsekwencji wobec Foleya i tych, którzy ukrywali jego postępki przed opinią publiczną.
Tomasz Zalewski