Konfliktowi sutenerzy przed sądem
Akt oskarżenia dotyczący porachunków między grupami zajmującymi
się ściąganiem haraczy od zagranicznych prostytutek pracujących
przy drogach trafił do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Konflikt zaczął się wiosną ubiegłego roku od sporu, komu ma
płacić za tzw. ochronę Bułgarka, zajmująca się prostytucją przy
trasie Białystok-Warszawa.
01.09.2004 14:55
Jedna z kobiet, Białorusinka, została przez konkurencyjny gang porwana i sprzedana za tysiąc dolarów sutenerom z Bułgarii. W sprawie oskarżonych jest trzech Polaków, dwóch przebywa w areszcie - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Jerzy Duniec.
Kobieta utrzymywała się z nierządu od dwóch lat. "Opiekę" nad nią sprawowało dwóch braci, Polaków, którzy dowozili ją w "miejsce pracy", załatwiali czasowy meldunek w różnych częściach kraju i zabierali za to część zarobionych przez nią pieniędzy.
Gdy Bułgarka zaczęła pracować w okolicach Jeżewa (Podlaskie), kontrolę nad nią próbowali przejąć dwaj inni mężczyźni, dla których pracowały tam już dwie kobiety z Białorusi. Bułgarka nie zgodziła się, więc przestępcy (a także ich koledzy) przez kilka następnych dni pojawiali się regularnie w tym miejscu, grozili jej i bili. Gdy jeden z nich do zastraszania użył pistoletu, oddała mu dwieście złotych. Wtedy kobieta zawiadomiła policję i wyjechała z Polski.
Gdy po kilku miesiącach wróciła, sytuacja przy drodze powtórzyła się - prostytutka znowu była zmuszana do płacenia innej grupie przestępczej. Wtedy doszło do odwetu ze strony jej opiekunów. Porwali z drogi jedną z białoruskich prostytutek konkurencyjnego gangu, wywieźli ją za Warszawę i na stacji benzynowej przekazali kobietę Bułgarowi, którego personaliów nie udało się w śledztwie ustalić.
Ten przewiózł porwaną kobietę w inne miejsce, a ponieważ domagała się powrotu do Białegostoku powiedział, że w takiej sytuacji musi odsprzedać ją innym Bułgarom, by odzyskać swoje pieniądze. Od swych nowych "właścicieli" Białorusinka dowiedziała się, że kosztowała tysiąc dolarów.