Konferencja pod Nasiriją opóźniona
Przedstawiciele podzielonych ugrupowań irackich z kraju i zagranicy zbierali się we wtorek w
amerykańskiej bazie lotniczej Tallil koło Nasirii i starożytnego
Uru, aby rozpocząć pierwszą z serii konferencji, które mają
wyłonić przyszłych tymczasowych przywódców Iraku.
15.04.2003 | aktual.: 15.04.2003 15:18
Spotkanie, organizowane przez Stany Zjednoczone wraz z W. Brytanią, Australią i Polską, miało zacząć się o dziesiątej rano, ale do popołudnia wciąż trwały przygotowania. Tymczasem w Nasirii tysiące Irakijczyków protestowały przeciwko rozmowom. Demonstranci wołali, że sami chcą rządzić krajem i skandowali: "Nie - Ameryce, nie - Saddamowi".
Jedno z głównych ugrupowań opozycyjnych, Iracki Kongres Narodowy, przysłało na konferencję przedstawicieli niskiej rangi, a wpływowa emigracyjna organizacja szyitów irackich zbojkotowała naradę, bo jest niezadowolona z tego, że na razie przejściową administracją cywilną kraju mają kierować Amerykanie.
Amerykańscy organizatorzy spotkania mówią, że Irakijczycy powinni jak najszybciej przejąć władzę od sił koalicyjnych i że narada ma właśnie zapoczątkować tworzenie zrębów irackiej administracji. W bazie Tallil przedstawiciele różnych frakcji irackich będą mieli sposobność, by się poznać i wymienić poglądy na to, jak rządzić krajem uwolnionym od reżimu Saddama Husajna.
Na razie dotychczasowych opozycjonistów łączy głównie radość z powodu obalenia irackiego dyktatora - a także obawa, by rodacy nie uznali ich za marionetki Stanów Zjednoczonych. Zapewne z tego powodu przywódca emigracyjnego Irackiego Kongresu Narodowego Ahmed Szalabi, cieszący się poparciem Pentagonu, nie przyjechał do bazy, lecz wysłał swego przedstawiciela.
Z kolei Abdul Aziz Hakim, przywódca największego ugrupowania szyitów irackich, Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej w Iraku, zbojkotował spotkanie. "Irakowi potrzebny jest tymczasowy rząd iracki. Każde inne rozwiązanie narusza prawa narodu irackiego i będzie oznaczać powrót do czasów kolonialnych" - powiedział Hakim, od wielu lat działający z Teheranu.
Amerykanie wyrażają nadzieję, że z czasem do tworzenia przejściowej administracji włączy się więcej Irakijczyków. Na razie szefem administracji cywilnej będzie amerykański generał w stanie spoczynku Jay Garner, a również poszczególnymi resortami mają kierować Amerykanie.
"Ważne, aby świat zrozumiał, że jest to dopiero pierwsze zalążkowe spotkanie, po którym, jak się spodziewamy, nastąpi cała seria spotkań w całym Iraku" - oświadczył rzecznik amerykańskiego Centralnego Dowództwa w Katarze Jim Wilkinson.
Anonimowy przedstawiciel administracji USA powiedział Associated Press, że uwieńczeniem tych spotkań będzie - być może za kilka tygodni - konferencja ogólnokrajowa, zapewne w Bagdadzie, na której powoła się do życia tymczasową administrację.
Czołowy brytyjski przedstawiciel w ekipie Garnera, generał Tim Cross, powiedział, że kierowana przez USA cywilna administracja przejściowa może zacząć przekazywać władzę Irakijczykom za trzy - sześć miesięcy, ale utworzenie rządu irackiego, wyłonionego w wyborach, potrwa dłużej.
We wtorek rano oczekiwano, że w spotkaniu w bazie Tallil zjawi się około 100 Irakijczyków, połowa z nich z kraju, połowa z emigracji. Zapowiedziano udział generała Garnera i przedstawicieli trzech państw sojuszniczych. Polskę reprezentuje były szef sekcji interesów USA przy ambasadzie RP w Bagdadzie Ryszard Krystosik. Moderatorem spotkania ma być wysłannik Białego Domu do Iraku, Zalmay Khalilzad.
Baza Tallil leży w pobliżu ruin Uru, biblijnego miejsca narodzin patriarchy Abrahama, w starożytności jednego z najstarszych i najsilniejszych państw-miast Sumeru.(iza)