Koncert na którym wszyscy ślinią się i wyją
Niektórzy słuchacze wyli, inni stali na trzęsących się kończynach, sporo śliniło się z ukontentowania, gdy amerykańska artystka eksperymentalna Laurie Anderson przedstawiła przed gmachem opery w Sydney oryginalną kompozycję "Muzyka dla Psów" - pisze agencja Associated Press.
Setki psów z opiekunami zebrały się na pierwszej na świecie imprezie takiego rodzaju. BBC podkreśla, że przez mniej więcej godzinę najbardziej znana budowla Australii przekształciła się w wielką psiarnię.
Sama artystka-performerka nazwała ten swoisty koncert "pierwszym międzygatunkowym zgromadzeniem na skalę wcześniej w Australii niespotykaną".
Kompozycja Anderson zawiera odgłosy wydawane przez wieloryby i dźwięki elektroniczne o wysokiej częstotliwości niesłyszalne dla człowieka. Towarzyszą im gitara basowa i skrzypce - pisze na stronie internetowej BBC.
Początkowo koncert miał być przeznaczony wyłącznie dla psich uszu i składać się z wysokich dźwięków elektronicznych. Ostatecznie jednak artystka zmieniła zdanie i postanowiła zapewnić przeżycia muzyczne także ludziom. - Nie chcieliśmy zrobić czegoś, czego by nie mogli słyszeć ludzie - powiedziała.
Laurie Anderson, która w sobotę skończyła 63 lata, uważa, że słuchacze sobotniego koncertu należeli do najlepiej zachowujących się podczas jej występów.
Anderson, która często gra muzykę swemu psu Lollabelle rasy rat terier, powiedziała, że pomysł koncertu dla psów zrodził się podczas jej rozmowy z wiolonczelistą Yo-Yo Ma.
- Uznałam że jeśli tylko będę mieć szanse urządzenia takiego koncertu, to zrobię to. I dziś tak się stało - powiedziała artystka, która uważa, że to jeden z najlepszych momentów w jej karierze.