Komunia Święta coraz bardziej przypomina ślub
Rosół i schabowy z ziemniakami, podany na białym obrusie, w domowym zaciszu, to już przeszłość. Teraz komunijne przyjęcia organizuje się w lokalach. W większości z nich już nie ma wolnych miejsc, bo terminy rezerwowane są nawet z rocznym wyprzedzeniem. Staropolska zasada zastaw się, a postaw się, pasuje tu jak ulał.
11.02.2009 08:33
Do restauracji hotelu "Leopolis" rodzice dzwonili zanim jeszcze poznali dokładny termin uroczystości. - Mieliśmy coś w rodzaju komitetu kolejkowego - śmieje się Elżbieta Kusza, menadżer lokalu. - Prawdziwe szaleństwo. Jeszcze trzy lata temu takie imprezy należały do rzadkości. Teraz przyjęcia komunijne organizują wszyscy, nawet rodziny słabiej sytuowane. Biorą kredyt, żeby dzieci nie czuły się gorsze - dodaje.
Restauracja jest w stanie przyjąć jednorazowo ok. 100 osób. Układ sal pozwala na zorganizowanie trzech imprez w tym samym czasie. Średnia ilość gości, to ok. 15-20 osób. Ale bywają też komunijne przyjęcia na 40, a nawet 50 osób. W gospodarczy kryzys i problemy finansowe Polaków nie wierzy Wojciech Chwastek, menadżer restauracji hotelu "Apis". - W każdym razie nie widać tego po rezerwacjach - wyjaśnia. - Jest pełne obłożenie. 10 i 17 maja to komunijny boom. Mamy po trzy, cztery rezerwacje. Byłem zszokowany, bo telefony zaczęły się już w październiku. Klienci wpłacali zaliczki, żeby trzymać im miejsce.
Kilka wolnych terminów zostało jeszcze w restauracji "Hawełka", "Kawaleria", "Amadeus" czy "Pod Aniołami". - Mamy już parę rezerwacji, ale nie zostały one potwierdzone - mówi menadżerka lokalu. - Jesienią, jak tylko dzieci poszły do szkoły, od razu mieliśmy kilka telefonów - dodaje. Komunijny szał trwa już od dobrych trzech lat. Rodzice prześcigają się w organizowaniu wystawnych przyjęć. Dla restauratorów taka moda, to nie lada gratka. Średnia cena obiadu, złożonego z przystawki, zupy, dania głównego i deseru waha się w granicach 80-100 zł. Jeśli rodzice życzą sobie dodatkowych dań, udekorowanych krzeseł, specjalnych kwiatów, pianisty, koszty mogą wzrosnąć nawet do 200 zł od osoby.
Zdaniem Beaty Słowińskiej, menadżerki restauracji "Cherubino", o rosnącej popularności komunijnych przyjęć w lokalach decyduje nie tylko snobizm, ale po prostu wygoda. - Mama, która sama organizuje przyjęcie jest zabiegana, większość czasu spędza w kuchni - zauważa. - Jeśli powierza je restauracji, może uczestniczyć w uroczystości razem z dzieckiem.
Katarzyna Janiszewska