Trwa ładowanie...

Komu przeszkadzają krzyże w katolickim kraju?

Jakie jest miejsce symboli religijnych w życiu publicznym? Czy wiszące w szkołach i urzędach krzyże mogą ranić wyznawców innej wiary albo ludzi niewierzących? Czy więc powinny ze ścian zniknąć? Te pytania powracają w debacie publicznej za sprawą wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Zdania komentatorów są podzielone. Jedni mówią o zwycięstwie ateizmu, inni wskazują na konieczność rozdziału państwa od Kościoła.

Komu przeszkadzają krzyże w katolickim kraju?Źródło: Jupiterimages
d2rvlgn
d2rvlgn

Trybunał w Strasburgu rozpatrując skargę, którą wniosła Soile Lautsi Albertin, Włoszka fińskiego pochodzenia, przeciw obecności krzyży w szkole, do której chodziły jej dzieci, wydał precedensowe orzeczenie. Orzekł, że wieszanie krzyży w szkołach narusza prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z „własnymi przekonaniami" i „wolność religijną uczniów". Włochy mają zapłacić kobiecie odszkodowanie w wysokości 5 tys. euro za straty moralne. Włoski rząd już zapowiedział złożenie odwołania w Strasburgu. Trybunał będzie musiał ponownie rozpatrzyć sprawę w gronie nie kilku, ale kilkunastu sędziów.

Choć sprawa dotyczy zaledwie jednej włoskiej szkoły, stało się o niej głośno nie tylko we Włoszech, ale i na całym świecie. W Kościele zawrzało. Na reakcję Watykanu nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi nazwał stanowisko Trybunału krótkowzrocznym i błędnym. „W szczególności groźna jest chęć zepchnięcia na margines ze świata wychowania znaku o fundamentalnym znaczeniu dla wartości religijnych w historii i w kulturze włoskiej. Religia wnosi swój cenny wkład w kształtowanie i moralny rozwój osób i jest zasadniczym składnikiem naszej cywilizacji".

Równie jednoznaczna była reakcja polskich hierarchów kościelnych. Krakowski metropolita kard. Stanisław Dziwisz wydał oświadczenie, w którym napisał, że wyrok budzi poważne obawy o „przyszłość wolności religijnej w Europie”. Podkreślił, że deptanie wolności religijnej to "przejaw dyktatury relatywizmu". Równie ostro zareagował przewodniczący Episkopatu abp. Józef Michalik. Wyrok nazwał "zdumiewającym". - To odkrycie przyłbicy przez agresywny sekularyzm, który niestety coraz bardziej jest obecny w nowoczesnej Europie. Ten kierunek myślenia dąży do odarcia człowieka z jego wymiaru duchowego i transcendentnego – ocenił kościelny hierarcha.

d2rvlgn

Za słowami duchownych poszły głosy polityków prawicy. - Nikt w Polsce nie przyjmie do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży. Nie ma na co liczyć. Być może gdzie indziej tak. W Polsce - nie – mówił w przemówieniu z okazji Święta Niepodległości prezydent Lech Kaczyński. Lewica nie pozostała dłużna. - Rządząca dzisiaj prawica wydała czytelny komunikat - w sprawie wieszania krzyży w szkołach nic się nie zmieni. Nie będę się zniżać do zachowań niektórych prawicowych polityków, którzy w Sejmie wieszali pod osłoną nocy krzyże, ale konstytucja mówi jasno: państwo jest neutralne światopoglądowo, żadna religia nie może mieć żadnej dominacji - powiedział w audycji "Gość Radia Zet" szef SLD Grzegorz Napieralski.

Ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” w komentarzu dla Wirtualnej Polski, wyrok określa jako wysoce niefortunny. – Przyjmuje on założenie o tolerancji negatywnej: w myśl tego orzeczenia wykluczeni są wszyscy - zwraca uwagę duchowny. Jak mówi, takie rozwiązanie ma charakter mocno antagonizujący, bo niepotrzebne zaostrza stosunki między katolikami i przedstawicielami innych religii oraz niewierzącymi. Żądanie usunięcia krzyży ze szkół jest zdaniem ks. Bonieckiego absurdalne, bo nie można symboli chrześcijaństwa wymazać z życia publicznego. Jak dodaje, jeśli zastosować logikę orzeczenia, za krucyfiksami powinny pójść przydrożne kapliczki, świątynie, czy nawet utwory literackie, bo mają przecież taką samą „szkodliwość”. (Warto zwrócić uwagę, że orzeczenie Trybunału w Strasburgu dotyczy wyłącznie szkół publicznych, a więc na jego podstawie nikt nie będzie niszczył podwórkowych kapliczek czy usuwał krzyża stojącego na Giewoncie). Cywilizacyjne samobójstwo

Tomasz Terlikowski, publicysta i działacz katolicki, wyrok ocenia jednoznacznie negatywnie i za Markiem Magierowskim z „Rzeczpospolitej" nazywa go „cywilizacyjnym samobójstwem". - Nie ma Europy bez krzyża, nie ma Europy bez chrześcijaństwa. Jeśli ktoś decyduje się wyrzucać krzyże z miejsc publicznych, to w istocie decyduje się wyrzucić Europę z Europy – mówi z naciskiem.

„Nasz Dziennik” relacjonując sprawę wyroku pisze o „manifestacji sił postępującego sekularyzmu europejskiego, wywodzącego się z ducha rewolucji francuskiej” oraz „bezprecedensowej kampanii ateistycznej”. Co na to Terlikowski? – Trybunał nie musi takiej antychrześcijańskiej akcji inicjować, ona już od dawna trwa. Instytucje unijne i ogólnoeuropejskie próbują wymusić na chrześcijanach rezygnację z istotnych elementów ich wiary. Usiłują zepchnąć religię chrześcijańską do sfery prywatnej. Nie ma na to zgody i zgody być nie może, bo chrześcijaństwo jest religią całościową i obejmuje także życie społeczne – podkreśla publicysta w rozmowie z Wirtualną Polską.

d2rvlgn

Dowodem na poparcie tej tezy jest - zdaniem Terlikowskiego – także fakt, że w przyjętym ostatnio i wchodzącym w życie 1 grudnia Traktacie Lizbońskim, nie pojawia się odwołanie do chrześcijańskich korzeni Europy. – To tak jakby Europa zaczęła się w oświeceniu, jakby od czasów starożytnej Grecji, historia naszego kontynentu była czarną dziurą - zauważa. Dla publicysty jest to także świadectwo, że część europejskich środowisk opiniotwórczych, nie potrafi się pogodzić z prawdą o europejskiej historii i próbuje na siłę ją zmienić. - Sędziowie ze Strasburga chcą odebrać nam wolność religijną w imię ideologicznych wymysłów lewackich intelektualistów – uważa Terlikowski.

Jak się okazuje, z powodu orzeczenia Trybunału w wielu włoskich szkołach, gdzie do tej pory nie było krzyży, zostały one teraz zawieszone na znak oburzenia. - Cieszy mnie taka reakcja Włochów, bo ona oznacza, że ludzie są znacznie mądrzejsi od sędziów, którzy postanowili zamordować Europę – komentuje Terlikowski.

Czy orzeczenie Trybunału w Strasburgu wywoła lawinę pozwów z Polski? W oparciu o strasburską linię orzecznictwa przed polskimi sądami można będzie domagać się zdjęcia krzyży ze szkolnych ścian, ponieważ Trybunał dokonał wiążącej wykładni Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, która jest bezpośrednio stosowana przed polskimi sądami.

d2rvlgn

- Sądzę, że znajdzie się jakiś oszołom ateistyczny, który będzie próbował podobną sprawę wytoczyć w Polsce i jemu również Trybunał przyzna rację. Myślę jednak, że Polacy podobnie jak Włosi, bardzo wyraźnie zaznaczą, że krzyż jest niezwykle istotnym elementem polskiej tożsamości, że nie ma polskości bez krzyża – uważa działacz katolicki.

"Nie" dla krzyży w miejscach publicznych

W opinii filozofa Bohdana Chwedeńczuka wyrok Trybunału jest jak najbardziej słuszny: w miejscach publicznych (a więc takich, z których korzystają zasadniczo wszyscy obywatele państwa), nie powinno być emblematów wyróżniających tylko niektórych jego obywateli, choćby „tych niektórych” była przytłaczająca większość. - Człowiek wierzący w Boga, ateista oraz każdy inny wyznający jakiś światopogląd, też musi być tego zdania, jeśli tylko rozumie wyrażenie „państwo o ustroju republikańskim”. A obecne państwo polskie – niezależnie, co o nim powiemy – jest pomyślane jako państwo republikańskie, ma to nawet w nazwie – zwraca uwagę Chwedeńczuk.

Dlaczego ojcowie założyciele nowożytnej demokracji pomyśleli ją w taki sposób, że wynika z tego pomysłu w szczególności rozdział Kościoła i państwa, a tym samym, „rozdział krzyża i ściany w klasie szkolnej”? - Myślę, że chodziło im o dwie rzeczy – o sprawiedliwość i o zapobieganie konfliktom, czyli agresji. Niesprawiedliwe jest - rozumowali – by kogokolwiek wyróżniać na wspólnym terenie, a wyróżnianie jednych jest zawsze skierowane przeciw drugim (czy wyróżniony chce tego, czy nie chce), rodzi więc konflikty – tłumaczy filozof. Krzyży i wszelkich innych symboli kultu religijnego, symboli postaw światopoglądowych, tak samo jak afiliacji politycznych nie powinno być w szkołach publicznych. A jak do tego doprowadzić? – Możliwie najmniejszym kosztem społecznym, czyli tak, by społeczna aprobata prowadzenia i umeblowania szkół w sposób czysto świecki przewyższała dezaprobatę – mówi Chwedeńczuk. Jego zdaniem wyrok może ośmielać do występowania z pozwami, są bowiem w Polsce ludzie, którzy odbierają obecność
katolicyzmu w państwowej przestrzeni publicznej jako represję

d2rvlgn

Z Chwedeńczukiem zgadza się prof. Paweł Łuków, etyk. Jego zdaniem krzyże w szkołach i urzędach publicznych nie powinny wisieć, bo jest to niezgodne z obowiązującym porządkiem prawnym. – Zdjęcie krzyży byłby dowodem szacunku dla współobywateli – uważa etyk. Powinno to jednak nastąpić dopiero w wyniku szerokiej dyskusji i ustalenia, że usunięcie symboli religijnych następuje nie dlatego, że mamy coś przeciwko jakiejś religii, ale dlatego, że chcemy zapewnić świecki charakter szkoły publicznej.

A co z pojawiającymi się pomysłami wieszania wszystkich symboli religijnych? To rozwiązanie podnoszone od czasu do czasu, ale bez większego entuzjazmu. Co sądzą o nim eksperci? - To doprowadzenie sprawy do absurdu. Nie można zamieniać urzędów publicznych i szkół w miejsca, gdzie się prowadzi religijną akwizycję – mówi prof. Łuków. W imię czego te symbole miałyby wisieć? – pyta. I odpowiada: - Państwowe godło wieszamy po to, by budować szacunek wokół państwowej instytucji i pokazać, że jest to miejsce otwarte dla wszystkich. Krzyża również nie wieszamy dla ozdoby, ale po to, by zaznaczyć, że żyjemy w społeczeństwie, które wyznaje przynależność do tej, a nie innej religii. Tyle, że w publicznej instytucji to nie wypada.

- Jeśli rodzice chcą by dzieci miały krzyż w szkole, to niech wieszają im ten krzyż na szyi. Jeśli ktoś jest przywiązany do swojego Boga, to może mu oddawać cześć na bardzo wiele sposobów, nie musi koniecznie afiszować się ze swoją religijnością – proponuje prof. Łuków. - Wyobrażam sobie analogiczną sytuację, jak ta we Włoszech, tyle, że z polskim dzieckiem w kraju muzułmańskim. Czy jego rodzice dobrze by się czuli, wiedząc, że uczy się w klasie, gdzie dominują islamskie symbole? – pyta etyk.

d2rvlgn

"Nie narzucajmy nikomu symboli religijnych”

- Obecność symboli religijnych w instytucjach publicznych jest ich narzucaniem, bo wszyscy – chcemy czy nie chcemy – musimy korzystać z tych instytucji – zauważa Jerzy Bokłażec, gitarzysta, dziennikarz, autor bloga Ateista.blog.pl. Jak mówi, rodzice, którym nie podobają się krzyże w klasach nie mogą nie posyłać swoich dzieci do szkoły, bo dzieci podlegają obowiązkowi powszechnej edukacji. – Jesteśmy także skazani na wizyty w urzędach państwowych, bo każdy z nas częściej lub rzadziej musi w nich załatwiać jakieś sprawy. Niestety, bywamy też pacjentami szpitali, choć wolelibyśmy tego uniknąć. Gdy dostaniemy wezwanie do sądu, to nasza absencja nie zostanie usprawiedliwiona, jeśli uzasadnimy ją obecnością krzyża w gmachu tej instytucji – wymienia Bokłażec.

Trybunał zwrócił uwagę, że nieodłączną częścią wolności religijnej, gwarantowanej przez Europejską Konwencję Praw Człowieka jest wolność do niewyznawania żadnej religii, a jednym z jej elementów jest prawo do tego, abyśmy nie byli zmuszani do kontaktu z symbolami zarówno religijnymi, jak i ateistycznymi. - Ateiści szanują to prawo i nie wywieszają w klasach swoich jednorożców ani liter "A" - zauważa autor bloga Ateista.blog.pl.

Debata o świeckości państwa powraca co jakiś czas. Dziesięć lat temu tematem był ośmiometrowy krzyż stojący na żwirowisku tuż za murem byłego obozu Auschwitz-Birkenau. W cieniu krzyża Żydzi nie mogli się modlić za swój zabity tam naród, a katolicy chcieli symbolem krzyża upamiętnić swoich współwyznawców, których zginęło w obozie tysiące. Z kolei rok temu przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski ogłosił, że jego partia ma w planie zdejmowanie symboli religijnych z budynków administracji publicznej. Jednym z pierwszych usuniętych miałby być krzyż wiszący w sali plenarnej Sejmu.

d2rvlgn

Przy okazji wyroku Trybunału w Strasburgu, partie lewicowe znów opowiadają się za rzeczywistym rozdziałem Kościoła i państwa, natomiast partie prawicowe albo sprawę bagatelizują, albo zaciekle bronią obecności religii w życiu publicznym. Żadna ze stron nie jest gotowa do pójścia na kompromis. Czy jest on w ogóle możliwy? Ważne i cenne jest to, że toczy się dyskusja, bo swobodna wymiana poglądów bardziej sprzyja zmianie postaw społecznych niż wyroki sądów.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

d2rvlgn
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2rvlgn
Więcej tematów