Kompromitacja TVN? W TVP skompromitowali się jeszcze bardziej
"Żarty z płci kolegi i hipokryzja prowadzącego TVN24" – taki czerwony pasek pojawił się we wtorek w TVP Info. Ilustrował on materiał poświęcony poniedziałkowemu wydaniu "Szkła kontaktowego" – flagowego satyrycznego programu TVN, którego format TVP próbowała naśladować w swojej produkcji "W tyle wizji". Raczej z dość miernym skutkiem.
Co stało się w "Szkle kontaktowym"? Wszystko zaczęło się, gdy pod koniec audycji w poniedziałek pojawił się Piotr Jacoń, by zapowiedzieć swój program "Dzień po dniu" emitowany zaraz po "Szkle". Krzysztof Daukszewicz, komentator "Szkła", gdy usłyszał o Jaconiu, zapytał: "A jakiej on jest dzisiaj płci?".
Jaconiowi nie spodobały się te słowa, co Sianecki skomentował od razu: "Pan Piotr jakiś dziś zasadniczy". Trudno dziwić się Jaconiowi: jego dorosłe dziecko przeszło korektę płci, dziennikarz stał się w ostatnich miesiącach nieformalnym "rzecznikiem" osób transpłciowych w sferze publicznej. Gdy leciały już napisy końcowe w "Szkle", Daukszewicz zreflektował się i powiedział: "Chyba pier*******m głupotę".
Żart był słaby, ale TVP to ostatnia stacja, która ma prawo protestować
Nie ma żadnych wątpliwości, że żart Daukszewicza był słaby, niestosowny i nie powinien paść na antenie stacji, która ma ambicje być głosem progresywnej części opinii publicznej. Zwłaszcza w sytuacji, gdy społeczność osób transpłciowych jest ciągle atakowana przez rządzący krajem obóz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety, żart Daukszewicza nie odbiegał poziomem od żarcików na temat transpłciowości rzucanych przez prezesa Kaczyńskiego w czasie jego niedawnego objazdu organizacji partyjnych w okręgach senackich. Kaczyński jakby testował, czy nagonka na osoby transpłciowe może okazać się nowym, politycznym złotem zdolnym wygrać PiS-owi najbliższe wybory. Od pewnego czasu na każdym spotkaniu rzucał żart o idącym z Zachodu ideologicznym szaleństwie, pod wpływem którego każdy, kto zadeklaruje, że od dziś nie jest Markiem, tylko Karoliną, musi być traktowany jak kobieta.
W przeciwieństwie do Kaczyńskiego i PiS stacja TVN24 przeprosiła za żart, wydając oświadczenie treści: "Redakcja TVN24 całym sercem stoi i będzie stała za prawami dyskryminowanych mniejszości. Przepraszamy wszystkich naszych widzów, a w szczególności społeczność LGBT+, za słowa, które padły we wczorajszym programie «Szkło Kontaktowe»".
Wpadkę TVN natychmiast zauważyło TVP Info i jej pracownicy. Samuel Pereira wrzucił na Twittera fragment "Szkła kontaktowego" z żartem Daukszewicza i komentarzem: "Piotr Jacoń ma transpłciowe dziecko. A tak wyglądają żarty jego kolegów z TVN24". Nagranie na swoim twitterowym profilu udostępniło też TVP Info z podpisem "Homofobiczne żarty prowadzących «Szkło kontaktowe» dotknęły prezentera".
Patrząc na ten post, trudno nie zareagować najpierw śmiechem, a następnie zdumieniem nad bezczelnością ekipy kierującej informacyjnym kanałem publicznego nadawcy. Bo kto jak kto, ale TVP jest naprawdę ostatnią redakcją, która mogłaby prawa kogokolwiek rozliczać z homofobii. TVP nadaje się do tego mniej więcej tak samo, jak Marek Suski na symbol polityki opartej na wiedzy, Jarosław Kaczyński na symbol zgody narodowej albo Ryszard Czarnecki na przykład bezinteresownej pracy na rzecz dobra wspólnego.
TVP od dawna atakuje społeczność LGBT+
To TVP, a konkretnie jej informacyjno-publicystyczne audycje, od lat prowadzi kampanię wymierzoną w społeczność LGBT+. W jakimś sensie nie ma w tym nic zaskakującego: TVP bardziej niż jak normalna telewizja działa dziś jak wydział propagandy rządzącego obozu, a ten zbudował przynajmniej trzy swoje kampanie – europejską i parlamentarną w 2019 roku oraz prezydencką w 2020 roku – na homofobii.
Rządząca partia przedstawiała społeczność LGBT+ jako zagrożenie dla polskiej tradycji, tożsamości, rodziny i dzieci, a TVP powtarzała i nagłaśniała ten komunikat. To na antenie TVP Info padły niesławne słowa Przemysława Czarnka: - Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym.
Tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku TVP wyemitowała materiał zatytułowany "Inwazja", mający przedstawiać "kulisy marszów równości w Polsce". Tak naprawdę chodziło jednak o wywołanie paniki moralnej wokół działalności w Polsce organizacji LGBT+, rymującej się z tonem kampanii wyborczej PiS.
Organizacje i osoby zajmujące się obroną praw osób LGBT+ w Polsce uznały "Inwazja" narusza ich dobra osobiste. TVP przegrała dwa procesy wytoczone jej za "Inwazję", pierwszy - z Kampanią Przeciw Homofobii, drugi - z grupą siedmiu aktywistów na rzecz praw osób nieheteronormatywnych.
W uzasadnieniu tego drugiego wyroku możemy przeczytać: "Taki materiał – w takiej formie i o tej treści – nigdy nie powinien zostać opublikowany w telewizji, zwłaszcza publicznej. […] prawa osób nieheteronormatywnych są problemem istotnym społecznie, który powinien być poruszany w mediach, ale w sposób budujący świadomość społeczną, mający na celu ochronę mniejszości […] przed wyszydzaniem, poniżaniem czy prześladowaniem. […] Zadaniu temu TVP emisją »Inwazji« nawet nie próbowała sprostać, wykorzystując to środowisko jako narzędzie w trwającej wówczas kampanii wyborczej".
TVP - zamiast się zreflektować i przeprosić społeczność LGBT+ za film - miała skorzystać w obu wypadkach z prawa do apelacji.
To media publiczne powinny wyznaczać standardy
Jacoń w swoim oświadczeniu opublikowanym na Instagramie, dając wyraz swojemu zniesmaczeniu tym, co stało się w "Szkle kontaktowym", zaznaczył przy tym: "Wczorajszy incydent nie zmienia faktu, że TVN24 jest jedyną stacją w Polsce, która regularnie i mądrze potrafi stawać po stronie osób LGBTQ +. Nigdzie indziej nie powstałyby moje reportaże".
Z pewnością nie mogłyby one powstać w TVP. Choć to właśnie media publiczne powinny być tym miejscem, gdzie toczy się debata na temat tak trudnych, kontrowersyjnych i wywołujących dużo niezrozumienia tematów jak transpłciowość. To TVP powinno wyznaczać najwyższe standardy w tej sprawie.
TVP nie tylko nigdy nie przyjrzała się krytycznie "żarcikom" Kaczyńskiego, ale też samo o tematyce trans wypowiadało się w sposób jednostronny, przedstawiający tę problematykę albo jako żart i ideologiczne szaleństwo albo jako źródło zagrożenia.
W internetowym "Tygodniku TVP" możemy przeczytać tekst zatytułowany: "Czy zaburzenia tożsamości płciowej są zaraźliwe?", gdzie autor pisze o "transgenderowej fali", która ogarnia renomowane amerykańskie licea i uczelnie, skłaniając młode dziewczyny do odrzucenia swojej kobiecej tożsamości.
Zanim więc TVP zacznie rozliczać innych z homofobii i hipokryzji, niech najpierw – popularyzując popularnego na prawicy autora – posprząta w swoim pokoju.
Jakub Majmurek dla Wirtualnej Polski