Miłosz Manasterski w programie na antenie TVP Info© Licencjodawca

Fundacja eksperta TVP. Podszywanie się pod cudzą działalność i dotacje na projekty widma

Paweł Figurski
12 maja 2023

Fundacja Miłosza Manasterskiego, jednego z najaktywniejszych komentatorów TVP, dostała łącznie prawie milion złotych państwowych dotacji. Problem w tym, że o kolejne granty występuje, przypisując sobie działalność polonijnego centrum działającego pod Krakowem. A ustalenie, kto jest obecnie prezesem fundacji i dokąd trafiają pieniądze, graniczy z cudem.

  • Fundacja Rozwoju Centrum Macierz Polonii, której wiceprezesem jest według rejestrów Miłosz Manasterski, dostała trzy granty z Narodowego Instytutu Wolności – łącznie 828 tys. zł. Zabiegając o dotacje, przypisywała sobie działalność Centrum Macierz Polonia, które założył małopolski diler samochodów. Biznesmen od kilku lat bezskutecznie walczy o "odczepienie" fundacji od jego centrum.
  • Według akt rejestrowych FRCMP, jej prezesem jest Tomasz M., który był w przeszłości karany, a dziś jest oskarżony w związku z nieprawidłowościami finansowymi w Studiu Filmów Rysunkowych w Bielsku Białej. M. był przez dwa miesiące dyrektorem tej instytucji.
  • Tomasz M. informuje jednak, że nie jest już prezesem fundacji. Również Manasterski twierdzi, że zrezygnował z funkcji wiceprezesa, choć już po dacie jego rzekomej rezygnacji, jego nazwisko znalazło się pod sprawozdaniem z kolejnego dofinansowanego projektu.

1 maja 2023 r. "Wiadomości" TVP przypominają, że to ostatni moment na rozliczenie PIT. Reporter opowiada, że w tym roku, dzięki rządowi, Polacy dostają wyższe zwroty podatku. I że ulgę odczuły też bogatsze rodziny, bo mogą rozliczyć się przez e-PIT. Potem na ekranie pojawia "komentator" Miłosz Manasterski.

"Zapewne większość Polaków nie bierze przykładu z Piotra Kraśki, gwiazdy TVN, i w terminie rozlicza się z urzędem skarbowym" – mówi uśmiechnięty. A reporter przypomina szczegółowo o ujawnionych rok wcześniej podatkowych kłopotach znanego dziennikarza.

W 2022 r., w felietonie na portalu TVP Info, Manasterski także komentował sprawę Kraśki. "Za rządów PiS okazało się, że trzeba znów płacić podatki. Bo niektórzy ich nie musieli płacić za rządów PO. (…) ci, którzy za rządów PiS dowiedzieli się, że muszą płacić podatki, zrobią wszystko, żeby wróciła do władzy stara, dobra PO" – przekonywał.

Okazuje się, że Miłosz Manasterski sam ma na koncie kilka spraw, z których powinien się wytłumaczyć i sporo publicznych pieniędzy do rozliczenia.

Komentator z Agencji Informacyjnej

Manasterski jest jednym z najczęściej występujących i najbardziej "wszechstronnych" komentatorów TVP. Na antenie rządowej telewizji pojawia się praktycznie każdego dnia. Trudno trafić na główne wydanie "Wiadomości", w którym po słowach "zdaniem komentatorów" na ekranie nie pojawi się właśnie on. Jego wypowiedzi łączy to, że gdy mówi o rządzie – to zawsze dobrze, a o opozycji – źle.

A wypowiada się na każdy temat. Gdy okazało się, że pod koniec 2022 r. Orlen utrzymywał wysokie ceny paliwa na stacjach mimo spadających cen ropy, a kierowcy drwili z "cudu na Orlenie", Manasterski przekonywał, że prezesowi Danielowi Obajtkowi należą się od nich "kwiaty, czekoladki, podziękowania". Gdy na jaw wyszło, że w nieco ponad rok ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński blisko sto razy latał samolotem na trasie Warszawa - Rzeszów, Manasterski tłumaczył, że loty polityków PiS "przekładają się na rozwój gospodarczy". W materiale o inflacji mówił, że opozycja przesadza z jej wysokością, by Polacy odwrócili się od "swojego rządu" i zrobili miejsce tym, którzy wszystko odstąpią Niemcom.

W oficjalnym biogramie na stronie TVP Info Manasterski przedstawiany jest jako dziennikarz, publicysta i pisarz. W materiałach na antenie podpisywany jest jako "Agencja Informacyjna", co może sugerować widzom, że pracuje w instytucji podobnej do nieistniejącej już Telewizyjnej Agencji Informacyjnej czy wciąż działającej Polskiej Agencji Prasowej.

W rzeczywistości Agencja Informacyjna z instytucjami zbierającymi najważniejsze newsy i publikującymi depesze ma niewiele wspólnego. To niewielki portal internetowy, prowadzony przez spółkę o tej samej nazwie. Redaktorem naczelnym portalu i szefem spółki jest Manasterski. Agencja – jak informuje na swojej stronie – "zajmuje się przygotowywaniem zleconych materiałów informacyjnych z zakresu szeroko pojętej gospodarki i kultury".

11 maja 2023 r. portal wita nas kilkoma artykułami, które w pochwalnym tonie przedstawiają duże firmy działające na polskim rynku oraz tekstem o konferencji, podczas której prelegenci przekonywali, że Unia Europejska chce zrobić zamach na polskie lasy. Poleca także "newsy" z 1 maja ("1 maja – Święto Pracy") i 9 maja ("Dzień Unii Europejskiej"). W kwietniu Agencja donosiła o obchodach Dnia Trzeźwości, 73. Światowym Dniu Zdrowia i Dniu Grzeczności za Kierownicą.

Pomaganie jest przyjemne

Ale Agencja Informacyjna to niejedyne pole aktywności Miłosza Manasterskiego. Od 2019 roku jest on również wiceprezesem Fundacji Rozwoju Centrum Macierz Polonii. Prezesem został wówczas Tomasz M. (nie podajemy pełnego nazwiska ze względu na toczące się przeciwko niemu postępowanie karne, do którego jeszcze wrócimy).

Kilka miesięcy po powstaniu fundacji, w programie Radia Kraków o organizacjach pozarządowych, Manasterski przekonywał, że działa w NGOsie, by pomagać innym. - Czemu pomagam? Bo jestem człowiekiem, to jest wpisane w definicję człowieczeństwa, kultury postrzeganej przez pryzmat wartości chrześcijańskich, czy nawet szerzej - judeochrześcijańskich. Tacy mamy być. Mamy być ludźmi, którzy rozglądają się wokół siebie, którzy nie są obojętni na los innych. Poza tym muszę powiedzieć, że pomaganie jest niesłychanie przyjemne – mówił.

"Pomocy" fundacji Mansterskiego doświadczyło Centrum Macierz Polonii. To ośrodek stworzony przez Marka Pateckiego, małopolskiego dealera samochodowego - miejsce spotkań i wyraz wdzięczności biznesmena dla Polonii, od której miał otrzymać pomoc podczas pobytu w Kanadzie i USA.

Centrum mieści się w Woli Więcławskiej, 20 kilometrów od Krakowa. To ogromny ceglano-drewniany budynek, z nieco wyblakłym godłem narodowym i powiewającą biało-czerwoną flagą na maszcie stojącym obok. Pod tym samym adresem zarejestrowana jest również Fundacja Rozwoju Centrum Macierz Polonii.

Marek Patecki tłumaczy, że w 2019 r. zgodził się, by fundacja została zarejestrowana pod adresem Centrum. Przekonał go do tego Tomasz M. – W trakcie pierwszego spotkania wyrażał wielkie uznanie dla naszego działania. Dowiedział się, że na tamten czas nie korzystaliśmy z dofinansowania zewnętrznego, więc zaproponował założenie fundacji, która będzie m.in. wspierać naszą działalność. Ucieszyłem się - opowiada Patecki.

Radość jednak szybko minęła. - Okazało się, że deklaracje Tomasza M. były bez pokrycia. Mówiąc krótko, oszukał mnie. Na działalność Centrum nie wpłynęła od niego ani jedna złotówka, a wręcz naraził mnie na straty finansowe, bo musiałem z własnych środków zapłacić za wydarzenia, które miały miejsce w maju 2019 roku, a które miały być opłacone ze środków pozyskanych przez pana Tomasza M. Nie chcę więcej mówić o fundacji i jej założycielach, bo jest mi po prostu wstyd, że dałem się tak oszukać –przyznaje Patecki.

W kwietniu 2020 r., w oświadczeniu opublikowanym na stronie macierzpolonii.com Patecki pisał: "Dbając o dobre imię miejsca, które ma promować dobre, pozytywne wartości - jakim jest Centrum Macierz Polonii - pragniemy poinformować, że Fundacja Rozwoju Centrum Macierz Polonii nie jest prowadzoną przez nas działalnością. Pragniemy przestrzec przed wykonywaniem usług dla pana Tomasza M., który niejednokrotnie nie wywiązuje się ze swoich obietnic i zobowiązań. Jednocześnie w najbliższym czasie postaramy się polubownie lub, w przypadku braku takiej możliwości, prawnie wymóc zmianę nazwy stowarzyszenia [w rzeczywistości chodziło o fundację – przyp. red.] prowadzonego przez p. Tomasza M. podszywającego się pod naszą długoletnią działalność oraz jej adresu korespondencyjnego".

Tomasz M. poczuł się urażony oświadczeniem i wytoczył Pateckiemu proces o ochronę dóbr osobistych. Jak ustaliliśmy, w 2021 r. Sąd Okręgowy w Krakowie nakazał Pateckiemu usunięcie z oświadczenia ostatniego zdania. Tomasz M. odwołał się od wyroku, ale nie został jeszcze wyznaczony termin posiedzenia w tej sprawie. Dziś oświadczenie zamieszczone na stronie Centrum kończy się informacją, że Tomasz M. nie wywiązuje się ze swoich obietnic i zobowiązań.

Gdy pytamy Pateckiego, dlaczego fundacja nadal działa pod tym samym adresem co Centrum, biznesmen mówi, że dowiaduje się tego od nas i że chciałby, by zmieniła adres, a najlepiej również nazwę i nie podpierała się nimi, pozyskując środki, "które nie wiadomo, komu służą".

Tomasz M. nie chciał odpowiedzieć na pytania dotyczące procesu z Pateckim, bo jak wskazał, nie ma on "charakteru publicznego". Z kolei pytany o konflikt pomiędzy fundacją a Centrum, odpisał: "Na dzień 31 stycznia 2023 roku nie sprawuję w Fundacji żadnej funkcji wynikającej [ze statutu - przyp. red.], w tym zwłaszcza nie posiadam prawa do wypowiadania się w imieniu Fundacji na żadne tematy. Nadmienić również pragnę, że z uwagi na wcześniej pełnione w Fundacji funkcje obowiązuje mnie tajemnica".

Do tego, kto jest dziś prezesem fundacji jeszcze wrócimy.

Karany współpracownik Manasterskiego

Tomasz M. nie jest postacią anonimową. W 2018 r. z listy Prawa i Sprawiedliwości bezskutecznie walczył o miejsce w Radzie Dzielnicy Stare Miasto w Krakowie. W Wikipedii prezentowany jest jako menedżer kultury, przedsiębiorca, działacz społeczny, wykładowca akademicki.

Jakim menedżerem kultury jest Tomasz M., okazało się w grudniu 2020 roku, gdy objął funkcję p.o. dyrektora Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, które stworzyło Reksia i Bolka i Lolka. A właściwie dwa miesiące później, gdy Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński odwołał go ze stanowiska w SFR z powodu "utraty zaufania". Premier Mateusz Morawiecki, komentując dymisję, mówił, że "czasem zdarzają się nietrafione decyzje".

Jak informował wówczas TVN, w krótkim czasie, gdy Tomasz M. był dyrektorem SFR, studio zleciło ormiański dubbing do bajki "Kuba i Śruba", za ponad 70 tys. zł. Umowę podpisało z firmą, która zajmowała się handlem papierosami i alkoholem, a dubbingów wcześniej nie robiła.

Później prokuratura w Bielsku-Białej oskarżyła Tomasza M. o popełnienie przestępstwa opisanego w artykule 296. Kodeksu karnego (mówi on o nadużyciu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków). Grozi za to do pięciu lat więzienia. W czasie śledztwa Tomasz M. nie przyznał się do winy.

Bielska "Wyborcza" informowała, że SFR zapłaciło ponad 200 tys. zł za wykonanie usługi tłumaczenia bajek na kilka języków, ale żadne z tłumaczeń nie zostało zrealizowane.

Dziennik ujawnił także, że Tomasz M. był w przeszłości skazany na trzy lata więzienia i odbywał karę pozbawienia wolności. Nie udało nam się ustalić, za co był karany.

Sprawa nadużyć w SFR trafiła do sądu w 2022 r. - Przewód sądowy nie został otwarty, gdyż oskarżony nie stawiał się na dwa wyznaczone dotychczas terminy rozprawy. Aktualnie sąd sprawdza podane przez oskarżonego przyczyny jego niestawiennictwa – mówi Wirtualnej Polsce Jarosław Sablik, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej.

Nierozliczone dotacje

Wróćmy jednak do działalności Fundacji Rozwoju Centrum Macierz Polonii, której Tomasz M. równolegle prezesował (przynajmniej wg rejestrów sądowych). A w której wiceprezesem jest Miłosz Manasterski.

Wniosek o rejestrację tej organizacji trafił do krakowskiego sądu 22 lutego 2019 roku. Niecałe dwa tygodnie później jej założyciele zwrócili się do sądu z prośbą o przyspieszenie rozpatrzenia podania. "Mamy świadomość procedur obowiązujących w Sądzie Rejonowym, ale wyjątkowe okoliczności skłaniają nas do wystosowania tej prośby" - argumentowali.

Wyjątkową okolicznością był piknik rodzinny, który miał odbyć się w dniach 2-3 maja 2019 roku. Środki na jego organizację fundacja miała nadzieję otrzymać od władz samorządowych. "Jesteśmy już po słownych ustaleniach w Urzędzie Marszałkowskim oraz Urzędzie Miasta, ale jakiekolwiek decyzje merytoryczne wymagają formy prawnej organizatora, której nasza fundacja na dzień dzisiejszy nie posiada" – pisali do sądu założyciele fundacji.

Imprezę, którą opisywali ludzie z fundacji, zorganizowało Centrum Macierz Polonii, założone przez Pateckiego. W dniach 27 kwietnia - 2 maja 2019 r. w Woli Więcławskiej odbywał się Festiwal "Macierz Polonii". Honorowy patronat objął minister kultury Piotr Gliński, a partnerem wydarzenia był Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, w którym rządzi od kilku lat PiS.

To rozliczenie kosztów tego wydarzenia było przyczyną konfliktu między fundacją a centrum Pateckiego.

Zapytaliśmy Urząd Marszałkowski w Krakowie, na jakiej podstawie chciał współpracować z fundacją, która formalnie nie prowadziła jeszcze działalności i jak rozumieć sformułowanie z listu fundacji do sądu o "słownych ustaleniach" podmiotów.

Urząd nie odniósł się jednak do tego. Odpisał nam, że w 2019 r. – już po zarejestrowaniu i oficjalnie – organizacja ubiegała się o wsparcie dwóch zadań w trybie pozakonkursowym. Dostała 6 tys. zł na zadanie "Droga do wolności 1918-2018. Debata publiczna" i taką samą kwotę na projekt "Wielcy Polacy: kręta droga do niepodległości tom II".

Mimo wielokrotnych wezwań, nie złożyła sprawozdań z realizacji projektów i grantów nie rozliczono. Urząd Marszałkowski rozpoczął więc procedurę zwrotu dofinansowania, a potem wystąpił do "skarbówki" o egzekucję. - W toku prowadzonego postępowania egzekucyjnego udało się przymusowo ściągnąć od Fundacji Rozwoju Centrum Macierz Polonii należności wskazane w tytułach wykonawczych - informuje Magdalena Opyd, rzeczniczka prasowa urzędu. Pieniądze wróciły na konto samorządu 10 marca 2022 roku.

Worek z dotacjami

W międzyczasie fundacja dostawała już jednak kolejne, większe i znacznie większe dotacje.

Najwięcej – łącznie 828,5 tys. zł - z Narodowego Instytutu Wolności, podlegającego wicepremierowi Glińskiemu.

We wnioskach do NIW o dofinansowanie trzech projektów Miłosz Manasterski i Tomasz M. podkreślali, że Fundacja Rozwoju Centrum Macierz Polonii jest operatorem działań kulturalnych i społecznych w Centrum Macierz Polonii w Woli Więcławskiej. Jako adres korespondencyjny podawali adres Centrum, a jako adres strony internetowej wskazywali profil na Facebooku, prezentujący przedsięwzięcie Marka Pateckiego.

Patecki jeszcze raz potwierdza: - Wszystkie działania na terenie centrum są finansowane i organizowane przeze mnie. Fundacja nigdy nie wsparła żadnych naszych działań, a taką pomoc deklarował Tomasz M. Fundacja nie jest operatorem żadnych działań kulturalnych i społecznych.

Ale, mimo że operatorem Centrum nie była, dotacje dostała.

Jeszcze w 2019 roku NIW przyznał jej 9,5 tys. zł na projekt "Małopolska głosuje! Akcja promująca uczestnictwo w wyborach do europarlamentu". Realizowano go w dziesięciu gminach na północy Małopolski. Do udziału w wyborach miały zachęcać akcje w gminach i plakaty wydrukowane w liczbie tysiąca sztuk. Według fundacji, to one sprawiły, że np. w gminie Charsznica frekwencja podniosła się z 16 proc. w 2014 r. do blisko 42 proc. w 2019 r.

Również w 2019 r. NIW przyznał fundacji 119 tys. zł na projekt "Społeczeństwo obywatelskie a środowisko", w ramach którego zorganizowano pięć "konferencji środowiskowych".

Jedna z nich odbyła się w poznańskim hotelu Sheraton, w lutym 2020 roku. Mieli w niej uczestniczyć ministrowie Jacek Ozdoba i Michał Woś, ale – jak wytłumaczył na wstępie Miłosz Manasterski – nie dotarli z powodu złej pogody. "Zaproszeni goście w większości samorządowcy mieli okazję wymienić poglądy, wysłuchać ekspertów, a także zapoznać się z technologią termicznego przetwarzania odpadów, zaprezentowaną przez przedstawicieli firmy Sefako" - napisał w relacji z konferencji kanał pilska.tv.

Sefako to polski producent kotłów. W ofercie ma kotły opalane miałem węgla kamiennego, paliwem płynnym lub gazowym, a także te przystosowane do spalania biomasy. Jak wynika z ogólnodostępnych informacji, w 2020 r., kiedy FRCMP organizowała konferencję z udziałem przedstawicieli Safako, pracownikiem tej firmy był Tomasz M.

By wypromować projekt "środowiskowy" finansowany z pieniędzy NIW, fundacja zorganizowała dwa biegi "Polonia Wyklętym". Odbywały się one na dwóch dystansach –5 km oraz 1963 metry. Organizacja wyjaśniała, że ta druga długość "wynika z symbolicznej daty zabójstwa ostatnich Żołnierzy Wyklętych".

Po biegu w Krzyżu Wielkopolskim każdy uczestnik mógł "oddać honory Żołnierzom Wyklętym", zdobyć wiedzę o "przemilczanej historii dotyczącej prześladowań polskiego podziemia" i uczestniczyć w prelekcji dotyczącej ochrony środowiska. Uczestnicy imprezy w Woli Więcławskiej mogli wysłuchać prelekcji o ochronie środowiska prezentowanej przez wicemarszałka województwa małopolskiego i wziąć udział w mszy polowej.

Po 80 tys. zł na bieg kilkudziesięciu osób

Największy grant z Narodowego Instytutu Wolności – 700 tys. zł – fundacja dostała na projekt "Powrót do Macierzy - szlakiem przodków".

Wniosek o dofinansowanie fundacja złożyła 18 sierpnia 2020 roku, czyli blisko cztery miesiące po tym, jak twórca Centrum Macierz Polonii wydał oświadczenie, że fundacja "podszywa się" pod działalność jego Centrum. A mimo to, Tomasz M. i Miłosz Manasterski we wniosku znów pisali, że ich fundacja jest operatorem działań w Centrum w Woli Więcławskiej i podawali adres i stronę internetową Centrum.

W ramach projektu za 700 tys. zł fundacja miała zorganizować w USA dwa biegi na dwie kolejne rocznice Bitwy Warszawskiej. Liczyła na stworzenie imprezy z dobrą marką, przynoszącej dochody. W pierwszym biegu - 15 sierpnia 2021 r. - ulicami Filadelfii pobiegło 30 osób, w tym przedstawiciele amerykańskiej Polonii, mniejszości irlandzkiej w USA oraz innych grup etnicznych. Jak relacjonowała Agencja Informacyjna, "wszyscy uczestnicy biegu otrzymali informacje o wydarzeniach historycznych wokół Bitwy Warszawskiej 1920 r. oraz informację o działalności Fundacji RCMP [Rozwoju Centrum Macierz Polonii – przyp. red.]. Impreza kosztowała 80 tys. zł. Drugi bieg - 13 sierpnia 2022 r. - przyciągnął 37 sportowców. Według planów fundacji on również miał kosztować 80 tys. zł.

Za pieniądze z NIW fundacja miała również zorganizować przyjazd młodzieży polonijnej z Rosji, Białorusi, Ukrainy i Mołdawii. Ale w 2020 r. zaczęła się pandemia koronawirusa i ograniczenia w podróżach, więc fundacja zaprosiła tylko 23 osoby z Ukrainy i Mołdawii. Na wynagrodzenia osób realizujących to zadanie wydała 94 tys. zł, a na stworzenie strony internetowej poświęconej temu zadaniu (której adresu nie znamy) - 5,9 tys. zł.

Kolejnym zadaniem realizowanym w ramach projektu za 700 tys. zł miało być sfinansowanie trzech staży na amerykańskich uczelniach. W 2020 r. fundacja wyłoniła dwoje stażystów (jednym z nich został Karol Handzel, były wiceprezes Stowarzyszenia KoLiber, obecnie wiceprezydent związanej z Ordo Iuris Uczelni Collegium Intermarium). Ale w 2021 r. okazało się, że przez pandemię wyjazd jest niemożliwy i dwojgu stypendystów zaproponowano naukę w trybie zdalnym. Wyjazd miał chyba dojść do skutku w 2022 r., bo fundacja planowała wówczas wydać na ten cel 80 tys. zł.

Częścią projektu finansowanego z dotacji NIW było też wydanie książki "Wielcy Polacy. Wielka Historia". Według sprawozdania fundacji, w 2020 roku opracowano publikację o Kazimierzu Pułaskim, Tadeuszu Kościuszce i Ignacym Paderewskim. Przetłumaczono ją na język angielski i zmagazynowano. Miała być rozdawana podczas spotkań z Polonią. W sprawozdaniu za 2021 r. brak informacji o jej dalszych losach.

W ramach projektu za 700 tys. zł fundacja zrobiła też zakupy, które mają pomóc jej w uzyskaniu statusu Organizacji Pożytku Publicznego (dzięki czemu mogłaby dostawać 1,5 podatku PIT). W 2020 roku kupiła laptop, telefon, rzutnik, aparat fotograficzny, kamerę i meble do biura za łączną kwotę 60,1 tys. zł. W ubiegłym roku chciała kupić jeszcze drukarkę za 30 tys. zł - miała ona "zmniejszyć koszta marketingowe realizowanych działań misyjnych".

Nie udało nam się ustalić, gdzie znajduje się biuro fundacji, do którego trafił cały ten sprzęt, skoro - jak zapewnia Patecki - organizacja nie działa pod adresem podanym w rejestrze.

W sumie w latach 2020-2021 fundacja wydała z dotacji NIW 280 tys. zł. W 2022 r. planowała wydać pozostałych 420 tys. zł. NIW do tej pory nie przyjął jej sprawozdania za kolejny rok realizacji projektu.

Kopernik w Armenii

Nie przeszkadza to fundacji w zdobywaniu kolejnych grantów.

Na początku kwietnia minister Jan Dziedziczak, pełnomocnik rządu do spraw Polonii i Polaków za granicą, ogłosił wyniki konkursu "Polonia i Polacy za granicą 2023". Fundacja Rozwoju Centrum Macierz Polonii zgłosiła cztery projekty. Pieniądze – 83,7 tys. zł - przyznano jej na jeden: "Mikołaj Kopernik w Biurakańskim Obserwatorium Astrofizycznym (w ramach obszaru budowanie dobrego wizerunku Polski przez organizacje polonijne)".

Biurakańskie Obserwatorium Astrofizyczne znajduje się w Armenii, 30 km od stolicy kraju – Erywania. Skontaktowaliśmy się z jego dyrektorem - Aregiem Mickaelianem. Pytany o przedsięwzięcie oraz Tomasza M. i Miłosza Manasterskiego, odpowiada: nic nie wiemy o projekcie i nie znamy tych ludzi.

Już w połowie kwietnia poprosiliśmy KPRM o szczegóły tego projektu fundacji. Kancelaria po blisko miesiącu odpisała, że nie udzieli informacji o ofercie, bo jeszcze nie podpisała umowy z fundacją.

Donos do "skarbówki"

W Fundacji Rozwoju Centrum Macierz Polonii, poza Miłoszem Manasterskim i Tomaszem M., działała jeszcze trzecia osoba – to członek zarządu Józef Kaputa.

Przeglądając akta sądowe fundacji, trafiliśmy na jego list do krakowskiego urzędu skarbowego, z listopada 2022 r. Kaputa pisze w nim: "Brak złożonych sprawozdań finansowych fundacji za rok 2020 oraz 2021 budzi mój niepokój, a moje skąpe informacje mówią o niebagatelnych kwotach, którymi fundacja dysponowała, budzą uzasadnione obawy o prawidłowość działania fundacji".

Kaputa informuje urzędników, że we wrześniu 2019 roku, czyli krótko po powstaniu fundacji, został odcięty przez Tomasza M. i Miłosza Manasterskiego od merytorycznych i finansowych informacji dotyczących organizacji.

Potwierdza to w rozmowie z Wirtualną Polską. Na dowód pokazuje pismo z banku PKO BP, z listopada 2019 roku, w którym bank informuje, że na polecenie prezesa i wiceprezesa fundacji wycofał dostęp Kaputy do rachunku. - Manasterski i M. nigdy nie wyjaśnili mi tego ruchu, tylko głupkowato się uśmiechali – twierdzi.

Kaputa w liście do urzędu skarbowego wymienia, co - jego zdaniem - wymaga kontroli i wujaśnienia. To: brak sprawozdań finansowych w KRS, znaczące kwoty przelewane na prywatne konta oraz informacje docierające na adres fundacji od osób i instytucji domagających się zapłaty należności z tytułu rozmaitych umów.

Urząd Skarbowy w Krakowie pytany przez nas, czy przeprowadził kontrolę w fundacji, zasłania się tajemnicą. Z sądowych akt wynika jednak, że naczelnik urzędu przekierował sprawę do sądu.

Krakowski sąd poinformował nas, że już wcześniej, bo 21 czerwca 2022 r., wszczął postępowanie przymuszające w związku z niedopełnieniem przez fundację obowiązku złożenia sprawozdań finansowych za lata 2019-20. Sąd wysłał postanowienie o wszczęciu postępowania na adres fundacji, jednak przesyłka nie została odebrana (jak wiemy z relacji Pateckiego, nie mogła zostać odebrana, bo organizacja nie działa pod tym adresem). W połowie marca 2023 r. sąd nałożył więc na członków zarządu fundacji grzywnę w wysokości 3 tys. zł. Obok Tomasza M. i Manasterskiego, otrzymał ją również Kaputa, który poinformował o nieprawidłowościach. W końcu, 30 marca 2023, fundacja złożyła sprawozdania. Podpisem elektronicznym potwierdził je Tomasz M.

Kaputa pytany o zarzut dotyczący przelewania pieniędzy fundacji na prywatne konta, pokazuje wyciąg operacji bankowych. - Otrzymałem go od Tomasza, gdy udając jeszcze otwartość na współpracę, przesłał mi pewne dokumenty - wyjaśnia.

To zestawienie operacji z maja 2020 r. Na początku miesiąca fundacja była na minusie. 6 maja na konto wpłynęło 119 tys. zł z Narodowego Instytutu Wolności – tyle, ile organizacja otrzymała na projekt "Społeczeństwo obywatelskie a środowisko". Część pieniędzy organizacja przelała na inny swój rachunek (o którego istnieniu Kaputa nie wiedział), 20 tys. zł przekazała na konto Tomasza M., a kolejnych 20 tys. zł - na konto Aleksandry Manasterskiej.

Miłosz Manasterski nie odpowiedział nam, czy to jego rodzina. Jednak na facebookowym profilu Aleksandra Manasterska podaje, że jest w związku małżeńskim z Miłoszem Manasterskim.

Prezes widmo

Do wielu niejasności dotyczących fundacji dochodzi również brak klarownych informacji, kto jej szefuje. Tomasz M. w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski podał, że w fundacji nie sprawuje żadnej funkcji. Taki stan musi utrzymywać się co najmniej od dwóch lat. Gdy lokalne portale informowały o kontrowersjach wokół dyrektora Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, M. przesłał do redakcji portalu beskidzka24.pl sprostowanie. W lutym 2021 roku napisał: "Nie jest prawdą, że jestem aktualnie prezesem Fundacji Rozwoju Centrum Macierz Polonii".

W aktach KRS jako prezes nadal figuruje Tomasz M.

Światło na tę sprawę rzuca korespondencja, którą wymieniali Kaputa z Manasterskim.

W marcu 2021 roku Kaputa napisał list do szefa Agencji Informacyjnej, w którym wyraził zaniepokojenie losami fundacji. W odpowiedzi z kwietnia 2021 Manasterski pisze, że 18 grudnia (prawdopodobnie 2020 roku – red.) "Tomasz złożył rezygnację z pełnienia funkcji, na co przedłożył odpowiednie oświadczenie". Nie wyjaśnia, gdzie dokument został złożony.

Dalej Manasterski dodaje: "Na koniec chciałbym podziękować za wyrozumiałość, którą mnie obdarzyłeś, gdyż jak sam wiesz i to akceptujesz, jestem osobą zapracowaną i dlatego również złożyłem rezygnację z pełnienia funkcji w zarządzie fundacji". Nie wyjaśnia jednak, od kiedy nie jest już wiceprezesem.

Ponad osiem miesięcy później - 29 grudnia 2021 roku - do NIW trafia sprawozdanie dotyczące dofinansowania do projektu. "Powrót do Macierzy - szlakiem przodków". Na końcu widnieje nazwisko osoby uprawnionej do reprezentowania wnioskodawcy. To Miłosz Manasterski, podpisany jako wiceprezes.

Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z Miłoszem Manasterskim. Dzwoniliśmy na jego numer podany w aktach sądowych. Ten sam numer otrzymaliśmy od jego znajomego. Manasterski nie odebrał telefonu i nie reagował na SMS-y. Zadzwoniliśmy też do redakcji Agencji Informacyjnej. Mężczyzna, z którym rozmawialiśmy, poradził nam, byśmy przesłali pytania na adres sekretariatu AI. Zapewnił, że korespondencja trafi do Miłosza Manasterskiego. Ale szef agencji nie odpowiedział na nasze pytania.

Paweł Figurski, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP magazyn
Komentarze (811)