Kompromitacja szefa Służby Ochrony Państwa. "Powinien podać się do dymisji"
Kompromitacja – to chyba najdelikatniejsze określenie odnośnie wywiadu, jaki udzielił gen. Tomasz Miłkowski - szef Służby Ochrony Państwa w TVN24. Były szef BOR Andrzej Pawlikowski wezwał go do honorowej dymisji, a funkcjonariusze Biura ujawniają w rozmowie z nami, że wpadek generała Miłkowskiego jest znacznie więcej.
31.10.2018 | aktual.: 31.10.2018 14:24
Szef Służby Ochrony Państwa pojawił się we wtorkowym programie "Fakty po Faktach" w TVN24.Początek audycji nie zwiastował katastrofy, jak wydarzyła się kilka minut później. Miłkowski próbował być pewny siebie i przekonywać do swoich racji. Nie przekonał. Na pytanie dziennikarki Katarzyny Kolendy – Zaleskiej o kolizję z udziałem kolumny rządowej z Beatą Szydło, ujawnił, że kierowca, który spowodował kolizję, to niespełna 30-letni mężczyzna, od dwóch lat w służbie. Doświadczenie miał zdobywać wcześniej, w prywatnej firmie gdzie jeździł jako kierowca. – Oczywiście, że tak nie powinno być, ale w tym dniu w całej Polsce zdarzyło się 1370 kolizji. To nie jest tłumaczenie. Tak się zdarza, bo tak ruch drogowy czasami wygląda – twierdził Miłkowski. Dopytywany dlaczego Beata Szydło jeździ w kolumnie dwóch samochodów ochronnych, odparł: "A dlaczego nie?"
Z każdą minutą szef SOP pocił się, czerwieniał i nie potrafił racjonalnie wytłumaczyć przyczyn serii kolizji z udziałem najważniejszych osób w państwie.
Po programie w mediach społecznościowych zawrzało. – Koszmar. Skąd oni tych ludzi biorą – napisał na Twitterze były premier Leszek Miller. Z kolei były szef BOR, wezwał obecnego komendanta do dymisji - Wielcy są ci, którzy potrafią sie zachować honorowo i wiedzą kiedy sobie odpuścić i zrezygnować! Ja przed taką decyzją stanąłem w zeszłym roku i po męsku ją podjąłem. Liczę na honorowe zachowanie także tego który wtedy powoływał sie na mój honor!!! Myśle, że juz najwyższy czas!!! – napisał Andrzej Pawlikowski, który pełnił funkcję szefa Biura również za rządów PiS.
Głos również zabrała ekspertka od mowy ciała Daria Domaradzka – Guzik, która na komendancie SOP nie zostawiła suchej nitki. - Świadome kłamstwo to niemal zawsze wzrost temperatury, czerwienienie, nadmierna potliwość, drapanie, pocieranie, suchość w ustach, rozbiegane spojrzenie, szybsze bicie serca, urywane zdania, płytki oddech – napisała na Twitterze.
Na profilach szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, wiceministra Jarosława Zielińskiego, a także na oficjalnym profilu resortu spraw wewnętrznych i administracji cisza. Nikt nie wziął w obronę komendanta Miłkowskiego.
Miłkowski pojawił się w SOP wiosną ubiegłego roku. Wcześniej nigdy nie służył w Biurze Ochrony Rządu, nie miał z pracą w formacji ochraniającej najważniejsze osoby w państwie nic wspólnego. W swojej karierze zawodowej przeszedł prawie wszystkie policyjne szczeble. Pracował w prewencji, w wydziale dochodzeniowo – śledczym, w wydziale do walki z przestępczością gospodarczą. Przez kilkanaście lat związany był ze Szkołą Policji w Katowicach, w której pełnił m.in. funkcję zastępcy komendanta ds. logistycznych. W 2014 roku został wiceszefem Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, a dwa lata później został szefem małopolskiej policji i odpowiadał za zabezpieczenie i porządek podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Za swoją pracę został nagrodzony generalską gwiazdką i awansem na stanowisko szefa SOP, która zastąpiła Biuro Ochrony Rządu.
Człowiek Beaty Szydło
Nominację na szefa SOP wręczała mu ówczesna premier Beata Szydło. I to właśnie o niej mówi się, że stała za kandydaturą Miłkowskiego. – Podczas Światowych Dni Młodzieży tytaniczną pracę wykonali jego zastępcy, on tylko wydawał dyspozycje. Nagrodzono go tylko dlatego, że był człowiekiem Beaty Szydło – mówi nam nasz informator. W podobnym tonie wypowiadał się ostatnio były szef BOR Andrzej Pawlikowski. - Ten pan nawet się nie spocił – napisał na Twitterze Pawlikowski.
Pracuje od wtorku do czwartku
Tajemnicą poliszynela jest, że obecny szef Służby Ochrony Państwa spędza najczęściej w pracy raptem trzy dni. – W SOP ma ksywę "wtorek – czwartek”. Przyjeżdża do pracy albo późnym popołudniem w poniedziałek, bądź rano we wtorek, a opuszcza siedzibę w czwartek po południu – mówi nam nasz informator. Powód? Miłkowski jest wykładowcą w Wyższej Szkole „Humanitas” w Sosnowcu, na kierunku Prawo i Bezpieczeństwo. To dodatkowe źródło dochodu, którego najwyraźniej nie chce ujawniać, bowiem w oświadczeniu majątkowym za 2017 rok, które ukazało się na stronach MSWiA, kwoty jego zarobków są wpisane niewyraźnie i nieczytelnie. Wiadomo jedynie, że za ubiegły rok zarobił łącznie 286 tysięcy złotych.
O tym, że szefa SOP często nie ma w pracy w Warszawie, informowali również użytkownicy Twittera. - W każdy czwartek samochód służbowy wiezie gościa do domu na Śląsk. Kierowca wraca do Warszawy i w poniedziałek znowu jedzie po niego, żeby przywieźć do stolicy – napisał jakiś czas temu użytkownik Stumbras, który publikuje posty dotyczące funkcjonowania służb.
Z naszych informacji wynika, że limit wpadek został przez komendanta Miłkowskiego wyczerpany. - Ten wywiad w TVN24 to był jego pomysł. Facet ma parcie na szkło. Myślał, że pójdzie do programu na żywo i dyskusją na poziomie akademickim pokaże opinii publicznej, że kolizje przecież się zdarzają. Został boleśnie wypunktowany i sam zaliczył kolizję - mówi nam osoba z otoczenia kierownictwa MSWiA.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl