Wagnerowcy w rozpaczy. Brakuje im na życie

Po śmierci Jewgienija Prigożyna, lidera Grupy Wagnera, wielu członków tej grupy najemników nie powróciło z urlopów. Znaleźli się w sytuacji, w której musieli poszukiwać nowego zatrudnienia. Możliwości znalezienia pracy w sektorach siłowych były dla nich niewielkie, co zmusiło ich do podejmowania pracy jako taksówkarze czy pracownicy budowlani.

Grupa Wagnera w Rostowie nad Donem podczas krótkiego puczu Jewgienija Prigożyna
Grupa Wagnera w Rostowie nad Donem podczas krótkiego puczu Jewgienija Prigożyna
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA

14.09.2023 | aktual.: 14.09.2023 13:32

Najemnicy z Grupy Wagnera mieli nadzieję, że szybko wyjadą do krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Tymczasem aktywa Grupy Wagnera w tych rejonach świata zaczęło przejmować rosyjskie ministerstwo obrony. W związku z tą sytuacją pod koniec sierpnia stało się jasne, że wielu z nich będzie musiało zmienić profesję.

Ludzie Wagner szukają pracy

Byli najemnicy mieli trudności ze znalezieniem pracy nie tylko w przedsiębiorstwach związanych z armią i przemysłem zbrojeniowym, ale nawet w restauracjach - zauważyli dziennikarze niezależnego rosyjskiego kanału Możem Objasnit' na Telegramie.

Sytuację tę dodatkowo komplikuje fakt, że dużą część Grupy Wagnera stanowiły osoby zwerbowane w zakładach karnych. Osoby z kryminalną przeszłością, które obecnie poszukują pracy, najczęściej otrzymują odpowiedzi odmowne bez żadnych dodatkowych wyjaśnień - dodano w komunikacie niezależnego portalu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

24 czerwca wagnerowcy zajęli sztab rosyjskich wojsk w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Założyciel Grupy Wagnera, Jewgienij Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego dowodzącą inwazją w Ukrainie, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.

Tego samego dnia wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Było to rezultatem układu dyktatora Białorusi Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi ustaleniami część bojowników Grupy Wagnera miała przemieścić się na Białoruś.

Śmierć Prigożyna w katastrofie

23 sierpnia Prigożyn, a także inni przedstawiciele kierownictwa wagnerowców, m.in. Dmitrij Utkin, zginęli w katastrofie lotniczej w obwodzie twerskim. W ocenie większości analityków ich śmierć była zemstą Kremla za czerwcowy bunt i "marsz na Moskwę".

Jak informowały pod koniec lipca ukraińska straż graniczna i brytyjskie ministerstwo obrony, do bazy wojskowej we wsi Cel w środkowej Białorusi przybyło do tamtego czasu co najmniej kilka tysięcy rosyjskich najemników. Później pojawiły się doniesienia, że część spośród nich wyjechała do krajów Afryki. Niewielka grupa pozostała na Białorusi, by szkolić jednostki specjalne tamtejszego MSW, a jeszcze inni wagnerowcy zgodzili się na służbę w rosyjskiej armii i powrót na front na Ukrainie.

Czytaj także:

Zobacz także