PolskaKomorowski: w IPN rządzą popłuczyny po endecji

Komorowski: w IPN rządzą popłuczyny po endecji

Problem się zaczyna wtedy, jeżeli instytucja tak ważna jak IPN i tak potrzebna jak IPN podlega pewnemu politycznemu przechyłowi na jedną burtę. Według mnie w IPN, który wykonuje ogromną ilość bardzo przyzwoitej, dobrej pracy, cennej pracy, niewątpliwie dominującą grupą jest taka grupa historyków–radykałów albo trochę takich popłuczyn po endecji. I to mnie niepokoi - powiedział w programie "Sygnały Dnia" marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

Komorowski: w IPN rządzą popłuczyny po endecji
Źródło zdjęć: © PAP

17.09.2008 | aktual.: 17.09.2008 14:18

"Sygnały Dnia": Porozmawiajmy o rezygnacji pana Sławomira Cenckiewicza, historyka z gdańskiego IPN. Politycy Platformy mieli naciskać na jego dymisję. On tak sam sugeruje w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Bronisław Komorowski: Póki co politycy Platformy nie mają nic do gadania w sprawach IPN, bo IPN jest rządzony raczej przez środowisko zbliżone do PiS i do pana prezydenta; jest kompletnie autonomiczną instytucją w stosunku do rządu i do Sejmu. Więc jeżeli coś tam się w środku dzieje, to się dzieje pomiędzy panem Cenckiewiczem a panem Kurtyką. No i...

Ale ta rezygnacja, jak sugeruje pan Cenckiewicz, miała być ceną za nieobcinanie środków finansowych na IPN.

- Co - że tak powiem - sobie kalkuluje pan prezes Kurtyka, ja nie wiem. Być może jemu się wydaje, że w ten sposób zawiera z kimś jakieś porozumienie, ale wydaje mi się, że jemu się tylko wydaje. Jeżeli z tego powodu doprowadził do dymisji pana Cenckiewicza, bierze za to pełną odpowiedzialność. Na pewno nie rząd, na pewno nie Platforma Obywatelska.

A gdyby były takie telefony i był taki targ?

- Ale do kogo?

Do pana Kurtyki właśnie. To jest...

- No to tylko jest pytanie o siłę charakteru pana Kurtyki, o nic więcej. Wie pan, ja sobie nie wyobrażam, żeby do mnie ktoś zadzwonił i ja na życzenie czyjeś dokonał usunięcia osoby wartościowej. Albo pan Kurtyka ocenił, że pan Cenckiewicz nie jest osobą wartościową, albo nie ma charakteru. Jedno i drugie źle.

A powinni politycy dzwonić do szefa IPN w sprawie dymisji jego pracowników?

- Politycy mają prawo wyrażać opinie na temat skutków działania IPN, prezesa i jego pracowników. Ja oceniam krytycznie pana Cenckiewicza, bo uważam, że zrobił krzywdę społeczeństwu, przykładając rękę w sposób bardzo taki zdecydowany do niszczenia pewnej legendy Solidarności, w tym wypadku chodzi konkretnie o Lecha Wałęsę, ale uważam, że ma do tego prawo jako historyk. Problem się zaczyna wtedy, jeżeli instytucja tak ważna jak IPN i tak potrzebna jak IPN podlega pewnemu politycznemu przechyłowi na jedną burtę. Według mnie w IPN, który wykonuje ogromną ilość bardzo przyzwoitej, dobrej pracy, cennej pracy, niewątpliwie dominującą grupą jest taka grupa historyków–radykałów albo trochę takich popłuczyn po endecji. I to mnie niepokoi.

- To mnie po prostu niepokoi, bo IPN musi być jakoś... musi być bardziej obiektywny, wiarygodny przez to. Więc ja nie żałuję pana Cenckiewicza, aczkolwiek chciałem powiedzieć, że oceniam jego umiejętności jako historyka stosunkowo wysoko. Nie żałuję, dlatego że on był jednym z elementów tego wewnętrznego przechyłu w ramach IPN.

A prezes Kurtyka powinien zostać odwołany, pana zdaniem?

- Nie ma takiej możliwości, więc to są...

No, jest możliwość zmiany ustawy, prawda?

- No tak, wie pan, ale po pierwsze... No, jest możliwość zmiany ustawy o IPN, ale też pewnie byłaby zablokowana, zawetowana przez prezydenta, więc jest to... No, można by to odrzucić, bo lewica by to na pewno poparła, ale nikt nie ma takich zamiarów, bo uważamy, że IPN może być instytucją niesłychanie pożyteczną. Problem się zaczyna robić wtedy, kiedy ona jest jakby z jednostronnym przechyłem, że tak powiem, w kierunku pisowskim, takim radykalnym, macierewiczowskim. Wtedy się zaczyna robić źle.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)