Komorowski: nad dramatem Katynia trzeba szukać porozumienia
Ucieszyłem się z wypowiedzi pana prezydenta, który wyraźnie powiedział to, czego do tej pory jego środowisko nigdy nie mówiło, bo było jego środowisko obrócone raczej wstecz, w rozliczanie przeszłości. A ja sądzę, że właśnie tak trzeba patrzeć, to jest dramat, ponad którym trzeba szukać możliwości porozumienia z Rosjanami, nie zapominając o Katyniu, absolutnie nie. To musi być stały element naszego oczekiwania na rozliczenie się współczesnej Rosji z własną historią - powiedział Bronisław Komorowski w "Sygnałach Dnia".
18.09.2007 | aktual.: 18.09.2007 12:37
Czy ta dramatyczna historia kładzie się cieniem na współczesności?
Bronisław Komorowski: No, to jest niewątpliwie bardzo poważny cień, ale ja osobiście ucieszyłem się z wypowiedzi pana prezydenta, który wyraźnie powiedział to, czego do tej pory jego środowisko nigdy nie mówiło, bo było jego środowisko obrócone raczej wstecz, w rozliczanie przeszłości. A ja sądzę, że właśnie tak trzeba patrzeć, to jest dramat, ponad którym trzeba szukać możliwości porozumienia z Rosjanami, nie zapominając o Katyniu, absolutnie nie. To musi być stały element naszego oczekiwania na rozliczenie się współczesnej Rosji z własną historią.
Nie zapominając o Katyniu.
- Ale trzeba budować tę tkankę współpracy.
Nie zapominając o Katyniu, który był tylko elementem pewnej sekwencji wydarzeń, posunięć dyplomatycznych, militarnych i tak dalej, rozkładających się na dziesięciolecia.
- Przede wszystkim Katyń, jak i wszystkie zbrodnie stalinowskie powinno być pewnym memento dla świata, dla Europy, dla Rosji i dla Polski, bo to jest jakieś, powiedziałbym, takie uosobienie mentalności wschodniej, że tak powiem, lekko azjatyckiej, gdzie łatwo się przechodzi do porządku dziennego nad zbrodniami, gdzie zbrodnia służy interesom państwa czasami. To powinno być dla nas memento, dla kraju, dla narodu, który przecież wybrał drogę zachodnią, my uciekliśmy z kręgu zależności jałtańskich i jesteśmy w rodzinie narodów zachodnioeuropejskich.
Ciekawe, czy Rosjanie uciekną od dawnych zniewoleń, a okazuje się, że tylko 16%... to są badania przeprowadzone przez Centrum Jurija Lewady, tylko 16% wierzy, że grudniowe wybory parlamentarne będą wolne od manipulacji i nieuczciwości, i to jest wynik gorszy, niż poprzednich badań dotyczących wyborów roku 2003.
- To jest dowód na to, że sami Rosjanie czują, że próba wybicia się na demokrację nie powiodła się, że Rosja Putina jest Rosją, która raczej właśnie jest zakorzenioną w tradycji wschodniej, gdzie państwo rządzi mediami, gdzie państwo używa instytucji prawa, ścigania w interesie politycznym, a nie w interesie bezpieczeństwa. No, to jest także przestroga dla nas, dla Polaków, bo i u nas podobny sposób myślenia rodem ze Wschodu, niestety, daje o sobie znać od czasu do czasu właśnie poprzez tendencje do kontrolowania mediów publicznych, do zaglądania obywatelom do ich portfela, do ich prywatności, w ich życiorysy, w przeszłość. To też jest jakiś skutek funkcjonowania przez kilkadziesiąt lat naszego kraju, Polski, w obszarze mentalności Wschodu.
Jeszcze na chwilę wrócę do Rosji, aby pomyśleć o tym, jaka ona może być w tej erze poputinowskiej. Wszak dni prezydenta, zważywszy na konstytucję, są (tego prezydenta) policzone. Otóż okazuje się, że były oficer KGB i FSB Andriej Ługowoj, podejrzewany przez brytyjską prokuraturę o zabójstwo Aleksandra Litwinienki, powiedział, że wystartuje do wyborów, do Dumy państwowej, to raz, z listy Żyrinowskiego, a dwa, że w przyszłości chciałbym zostać prezydentem Rosji.
- No, jeżeli już mamy w tej chwili prezydenta Rosji, który ma za sobą właściwie prawie całe życie pełne służby w ramach wywiadu rosyjskiego i specjalnych służb, pan prezydenta Putin tego przecież nie kryje, więc to byłaby jakaś kontynuacja procesów zachodzących w Rosji. To jest absolutnie możliwe. To jest absolutnie możliwe w obszarze mentalności Wschodu.
*Przeczytaj całą rozmowęPrzeczytaj całą rozmowę*