Komorowski: jak zagrają hejnał, to jak stary koń ułański pójdę do ataku
Czy były prezydent myśli o powrocie do czynnej polityki? - Ja nie mówię nie, różne wyzwania mogą się pojawić, ale bardzo bym chciał wesprzeć kogoś, kto w wyborach prezydenckich byłby w stanie skutecznie zawalczyć o to stanowisko. Ja jestem emerytem politycznym, ale jak zagrają hejnał, to jak stary koń ułański pójdę do ataku - powiedział Komorowski.
28.06.2017 | aktual.: 28.06.2017 18:45
Bronisław Komorowski podczas wywiadu w Polsat News zabrał głos ws. afery Amber Gold. - Jak chce się dopiec przeciwnikowi, to często łapie się za rękę kolegę. Widać, że obecna władza chce zaszkodzić Donaldowi Tuskowi i opozycji i robi w tym celu wszystko co możliwe, jednak często są to zagrania nie fair - powiedział były prezydent.
Zapytany, czy premier i wszystkie instytucje nie mogły zrobić więcej, żeby ostrzec obywateli, odpowiedział, że wyjaśnienie sprawy piramidy finansowej należało do prokuratury, a nie poprzedniego rządu Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Jeżeli premier dostał informację od ABW, że sprawa poszła do prokuratury, to tylko prokuraturę można pytać, czy śledztwo było wystarczająco szybkie - powiedział Komorowski. Przypomniał również, że Prokuratorem Generalnym był wtedy Andrzej Seremet wybrany przez Lecha Kaczyńskiego.
"Minister Błaszczak lub jego zastępca odpowiedzialni za wydarzenia w Radomiu"
- Wydarzenia w Radomiu oceniam jako postępujący proces agresji. W moim przekonaniu tej agresji, która się ujawnia w czasie tego rodzaju demonstracji, sprzyja ogólna atmosfera w kraju. Rząd i prezydent nie robią nic, aby zmniejszyć poziom agresji w społeczeństwie - powiedział w Polsat News były prezydent Bronisław Komorowski.
Po sobotniej szarpaninie pomiędzy działaczami KOD a narodowcami w Radomiu trzech mężczyzn usłyszało zarzuty pobicia działacza KOD. Z powodu niedostatecznego zabezpieczenia manifestacji odwołany został również komendant miejski policji w tym mieście.
Odnosząc się do tych wydarzeń, były prezydent powiedział, że to rząd mógłby obniżyć poziom agresji poprzez zaproponowanie wspólnych obchodów, w których byłoby miejsce dla każdego. Według Komorowskiego w tym momencie mamy do czynienia z sytuacją, gdy "jedni czują się wypchnięci poza nawias, a drudzy bezkarni w przekazywaniu swoich odmiennych poglądów".
Komorowski odniósł się również do sprawy miesięcznic smoleńskich organizowanych każdego dziesiątego dnia miesiąca. - Co miesiąc zgromadzone są setki albo tysiące policjantów na ulicach Warszawy, to jakieś szaleństwo, nigdy nikt czegoś takiego nie robił. Ta agresja na Krakowskim Przedmieściu rosła od 7 lat. Ja również byłem jej przedmiotem, obiektem ataku - powiedział. - Przyczynia się to do osłabienia dyscypliny społecznej, kto sieje wiatr, ten zbiera burzę - przekonywał były prezydent.
Bronisław Komorowski zwrócił również uwagę, że ilekroć dochodzi do podobnej sytuacji, natychmiast na pożarcie opinii publicznej rzucani są zwykli policjanci, a nie osoby faktycznie odpowiedzialne za sytuację, czyli minister spraw wewnętrznych i administracji.
- Odpowiedzialność za wydarzenia we Wrocławiu i Radomiu ponosi minister Błaszczak lub jego zastępca, czyli osoby, które dokonały głębokiej czystki w kierowniczych gremiach policji, wymieniając prawie 100 procent komendantów i stworzyli atmosferę zagrożenia wewnętrznego, w którym policjanci każdy udział w akcji uważają za niesłychanie ryzykowny politycznie, bo nie wiadomo komu podpadną - powiedział Komorowski.
Czy były prezydent myśli jeszcze o powrocie na polską scenę polityczną? - Ja nie mówię nie, różne wyzwania mogą się pojawić, ale bardzo bym chciał wesprzeć kogoś, kto w wyborach prezydenckich byłby w stanie skutecznie zawalczyć o to stanowisko. Ja jestem emerytem politycznym, ale jak zagrają hejnał, to jak stary koń ułański pójdę do ataku - powiedział Komorowski.
Źródło: Polsat News