Komorowski: in vitro nie dla wszystkich; SLD: on obraża
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski powiedział, że jeżeli metoda zapłodnienia in vitro ma być finansowana lub współfinansowana z budżetu państwa, w ustawie muszą być zapisane kryteria zdrowotne, które "zwiększają szansę na urodzenie zdrowego dziecka". Według Jolanty Szymanek-Deresz z SLD słowa Komorowskiego obrażają pary starające się o dziecko.
22.03.2010 | aktual.: 22.03.2010 15:08
W ten sposób Komorowski odniósł się swojej wypowiedzi z niedzielnej debaty prawyborczej z szefem MSZ Radosławem Sikorskim. Komorowski powiedział wówczas, że in vitro powinno być współfinansowane przez państwo, ale - jak tłumaczył - nie we wszystkich przypadkach. - In vitro powinno być finansowane, ale państwo ma prawo traktować wydatki z budżetu jako swoistą inwestycję, nie w stosunku do wszystkich, tylko w stosunku do tych, gdzie jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane, wychowane na dobrych obywateli w przyszłości - powiedział w niedzielę Komorowski.
Sikorski w debacie opowiedział się za in vitro, a w kwestii finansowania uznał, że małżeństwa powinny finansować in vitro z własnej kieszeni. - W przyszłości zobaczymy - podkreślił.
Komorowski powiedział, że jeżeli metoda in vitro ma być finansowana z budżetu państwa, "trzeba pilnować, by ciąża miała szansę przebiegać w warunkach takich, aby było zapewnione zdrowie dziecka i w czasie ciąży i potem". Jak zaznaczył, ustawę dotyczącą in vitro "trzeba tak zbudować, aby lekarze mogli stosować takie kryteria jak w każdym innym kraju europejskim, gdzie te metody są współfinansowane albo finansowane z budżetu państwa".
Marszałek zwrócił uwagę, że w innych krajach brane są pod uwagę kryteria zdrowotne oraz innej natury, które "zwiększają szansę na urodzenie zdrowego dziecka". - Byłoby rzeczą dla mnie nie do zaakceptowania, gdyby w ogóle w sposób beztroski państwo dawało pieniądze na stosowanie metody in vitro bez względu na to, czy z tego może być zdrowe czy niezdrowe dziecko - dodał.
Zdaniem Komorowskiego, różnica poglądów między nim a Sikorskim w sprawie finansowania zapłodnienia in vitro jest "rzeczą pozytywną".
- Minister Sikorski jest przeciwnikiem pomocy państwa w finansowaniu drogiej metody in vitro, która dzisiaj jest dostępna tylko dla ludzi zamożnych. Natomiast ja jestem zwolennikiem udziału państwa w finansowaniu stosowania metody in vitro między innymi dlatego, że to wyrównuje szanse na realizację marzeń o własnym dziecku wielu ludziom niezamożnym - podkreślił marszałek Sejmu.
Wyraził jednocześnie nadzieję, że z Sikorskim nie różnią się "w najmniejszym stopniu jeżeli chodzi o to, że trzeba kierować się dobrem, interesem dziecka, także interesem zdrowia dziecka", a "nie tylko potrzebami, możliwościami budżetu". Aczkolwiek i to trzeba uwzględniać, to jest droga metoda - dodał Komorowski.
Sikorski pytany przez dziennikarzy w Brukseli o sprawę in vitro powiedział: - Nie chce się znęcać nad konkurentem, ale wydaje mi się, że to już zostało ocenione. Jak zadeklarował, jest przeciwny "eugenice i zadaje sobie pytanie, kto miałby oceniać, która rodzina jest z prawego łoża i warta powielania, a która nie jest". - Wydaje mi się, że byłby to ryzykowny model społeczny, więc myślę, że jest to coś, co Bronisław Komorowski będzie chciał doprecyzować - dodał Sikorski.
Jolanta Szymanek-Deresz, posłanka SLD powiedziała, że słowa Komorowskiego obrażają pary starające się o dziecko.
O wypowiedź Komorowskiego jeszcze w niedzielę dziennikarze pytali szefa klubu PO Grzegorza Schetynę. - Wyjaśniliśmy to sobie. Miałem wątpliwości, ale Komorowski wyjaśnił mi, o co chodziło - powiedział wówczas Schetyna.
Z powodu różnicy zdań w Platformie, nad osobnymi ustawami w sprawie in vitro pracowali posłowie: Jarosław Gowin oraz Małgorzata Kidawa-Błońska.
,br> Projekt Gowina wprowadza prawną ochronę embrionów ludzkich, zakaz handlu i nieodpłatnego przekazywania innym osobom zarodków i gamet. Kidawa-Błońska proponuje, aby dopuścić możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych, ich mrożenie i selekcję przed implantacją do organizmu kobiety. Zgodnie z jej propozycją, in vitro ma być dostępne także dla par żyjących w konkubinacie.
Kidawa-Błońska powiedziała, że metoda in vitro, tak jak każda inna metoda leczenia, powinna być - jeśli jest taka możliwość, jeśli są pieniądze - finansowana z budżetu państwa. - Wszystko oczywiście będzie zależało od zasobności budżetu - zastrzegła.
Jak podkreśliła, na pewno nie może być tak, że osoby, które są w naprawdę ciężkiej sytuacji finansowej - a są "dobrymi, świetnymi parami" - nie będą mogły mieć możliwości stosowania metody in vitro.
Przypomniała, że projekt, który powstał w zespole pod jej kierunkiem, mówi o tym, że o in vitro mogą ubiegać się pary, które przeszły całą drogę leczenia, co - jak zauważyła - jest procesem wieloletnim. - Jeśli jakaś para przeszła całą, ciężką, stresującą drogę leczenia, to ta para powinna mieć możliwość - jeśli będą na to środki - finansowania in vitro z budżetu państwa - uważa posłanka PO.
Pytana, czy jej zdaniem w budżecie są obecnie środki na finansowanie metody in vitro, powiedziała: - Ciężko powiedzieć. W tej sprawie powinno się wypowiedzieć Ministerstwo Zdrowia, bo to oni znają możliwości swojego budżetu.
Jarosław Gowin pytany w poniedziałek w radiu RMF FM, czy według niego to, że Komorowski podczas debaty "powiedział, że tylko takie pary, które dają szanse na dzieci zdrowe i dobrze wychowane mogą liczyć na dofinansowanie in vitro, to była wpadka ideologiczna czy retoryczna", odpowiedział, że sądzi, iż Komorowski, "nie miał do tej pory czasu, żeby jakoś głęboko zapoznać się, wniknąć w te - szalenie zresztą skomplikowane - meandry problematyki bioetycznej, zwłaszcza zapłodnienia in vitro".